Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 29 września 2024 12:35
Reklama KD Market
Reklama

Wizjoner przy stole

Elon Musk, powszechnie znany szef firm Tesla Motors oraz SpaceX, uważany jest przez niektórych za wizjonera, który nigdy nie waha się, gdy trzeba ponieść nawet spore ryzyko w imię postępu technicznego. On sam mówi czasami, że chce uratować świat przed zagładą, jaka jego zdaniem nas czeka, jeśli ludzkość nie porzuci raz na zawsze paliw kopalnych na rzecz alternatywnych źródeł energii. Trzeba do tego dodać jeszcze fakt, iż Musk jest imigrantem, gdyż urodził się w RPA, wyemigrował do Kanady w wieku 18 lat, a obywatelem USA stał się dopiero w roku 2002.

Biorąc to wszystko pod uwagę, nieco trudno jest zrozumieć fakt, że Musk zgodził się na pełnienie „roli doradczej” przy administracji Donalda Trumpa. Choć w czasie kampanii prezydenckiej w żaden sposób nie popierał kandydatury obecnego prezydenta i często go krytykował, dziś twierdzi, że „miejsce przy stole” w Białym Domu jest ważne i potrzebne. Ponadto pozytywnie ocenił mianowanie szefa koncernu ExxonMobil, Rexa Tillersona, na stanowisko sekretarza stanu, co jest o tyle kuriozalne, iż człowiek ten często powątpiewał publicznie, że tzw. efekt cieplarniany powodowany jest przez szkodliwe wyziewy, oraz deklarował publicznie, że paliwa kopalne muszą pozostać głównym źródłem energii.

Dziwna jest też reakcja Muska na niedawne dekrety Trumpa dotyczące kwestii imigracyjnych, na mocy których wprowadzony został czasowy zakaz przyjeżdżania do USA osób z siedmiu krajów Afryki i Bliskiego Wschodu. Choć istnieją poważne zastrzeżenia konstytucyjne co do tych dekretów, Musk publicznie ich broni i nalega, że zamierza pracować na rzecz ich „stosownej modyfikacji”.

Nie wiem, jak Musk widzi swoje doradztwo, ale z pewnością zdaje się sądzić, że będzie w stanie wpływać na prezydenta i wywierać na niego skuteczny nacisk w przypadkach decyzji, z którymi się nie zgadza. Jeśli istotnie tak myśli, to chyba się zawiedzie. Doradzanie czegokolwiek człowiekowi, który jest absolutnie przekonany o tym, że ma zawsze rację, i który posiada osobowość zadufanego w sobie sztubaka, niemal zawsze skazane jest na niepowodzenie.

Musk szybko przekonał się o tym, że jego postawa wobec prezydenta nie zyska mu zbytniej popularności. W serwisie Twitter spadły na szefa Tesli liczne gromy, a media doniosły nawet o tym, iż pewna część potencjalnych nabywców nowego samochodu elektrycznego, tzw. Modelu 3, wycofała się z zakupu na znak protestu. Niektórzy krytycy argumentują, iż chęć Muska do zmodyfikowania dekretów prezydenta jest bulwersująca, gdyż niektóre z tych postanowień wymagają całkowitego anulowania.

Być może jednak dość wątły romans między Muskiem i Trumpem nie przetrwa zbyt długo. Chodzą słuchy, że prezydent zamierza podpisać kolejny dekret, zaostrzający warunki wydawania wiz kategorii H-1B, czyli tych, które oferowane są dobrze wyszkolonym specjalistom, zatrudnianym czasowo przez amerykańskie firmy technologiczne. Jeśli coś takiego rzeczywiście wejdzie w życie, akcje wielu firm z Doliny Krzemowej niemal na pewno poszybują w dół, a to może być dla Muska pigułką niemożliwą do przełknięcia.

Morał ostatnich perypetii wizjonera z RPA jest dość prosty – nie przy każdym stole warto siedzieć.

Andrzej Heyduk

Pochodzi z Wielkopolski, choć od dzieciństwa związany z Wrocławiem. W USA od 1983 roku. Z wykształcenia anglista (Uniwersytet Wrocławski), językoznawca (Lancaster University w Anglii) oraz filozof (University of Illinois). Dziennikarz i felietonista od 1972 roku - publikował m. in. w tygodniku "Wprost", miesięczniku "Scena", gazetach wrocławskich, periodyku "East European Journal", mediach polonijnych, dzienniku "Fort Wayne Journal". Autor słownika pt.: "Leksykon angielskiej terminologii komputerowej" (1991) oraz anglojęzycznej powieści pt.: "The Breslau Conspiracy" (2014).

 

Na zdjęciu: Elon Musk fot.Jerry Lampen/EPA

Andrzej Heyduk

Andrzej Heyduk


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama