W dzień po zaprzysiężeniu Donalda Trumpa na 45. prezydenta USA w całym kraju, również w Chicago, odbywają się marsze zainicjowane przez kobiety zaniepokojone retoryką nienawiści ostatniej kampanii wyborczej. W chicagowskim marszu z udziałem około 40 tys. osób idą również Polki. Ich liczba szybko rośnie. Skrzykują się na facebookowym profilu Polki Solidarne.
Jak wyjaśnia nam jego założycielka Agnieszka Sarrafian, pochód Women's March on Chicago ma charakter pokojowy i nie jest protestem przeciwko Trumpowi, ale manifestacją w obronie praw człowieka i na rzecz równouprawnienia kobiet. Jej zdaniem polska grupa ma ważną rolę do spełnienia w manifestacji. – Teraz, gdy Stany Zjednoczone są na rozdrożu i kraj jest podzielony, Amerykanie mogą się od nas Polaków dużo nauczyć, bo my przeżyliśmy komunizm i Solidarność. Musimy się wspólnie zastanowić, co mamy dalej robić – mówi Sarrafian, nauczycielka angielskiego.
Retoryka nienawiści
Z Polkami Solidarnymi idzie Kinga Kosmala, wykładowczyni języka i kultury polskiej na University of Chicago, która nie kryje swoich obaw dotyczących nowej administracji kraju. − Boję się, że dojdzie do łamania naszych praw cywilnych, do marginalizowania różnych grup społecznych i orientacji seksualnych – stwierdza i dodaje: − Biorąc udział w marszu, jestem solidarna z innymi, którzy również boją się retoryki nienawiści.
Gretchen Kalwinski retoryka nienawiści w niedawnej prezydenckiej kampanii wyborczej kojarzy się z hitlerowskimi Niemcami. – Wypowiedzi antagonizujące naród przypominają mi nazistów. W moim domu rodzinnym dużo rozmawialiśmy o II wojnie światowej. Moi dziadkowie, babcia katoliczka, była więźniarka obozu koncentracyjnego i dziadek kombatant, często wspominali czasy wojny – stwierdza Kalwiński, z zawodu pisarka, jedna z głównych organizatorek Women’s March on Chicago.
Z dwojga złego wolę Trumpa
Hejt nie martwi Anieli Bartoszek, emerytowanej pedagog Chicago Public Schools, choć przyznaje, że raziły ją pewne wypowiedzi Trumpa podczas kampanii wyborczej. Głosowała na republikanina, bo „z dwojga złego wolę jego”. W marszu nie bierze udziału i nie widzi powodu dla manifestacji, bo jej zdaniem Trump jako prezydent będzie szanował wszystkich obywateli, również kobiety i zrobi wiele dobrego. – On nie chce być prezydentem w celu dorobienia się fortuny czy rozgłosu, bo jest bogaty i sławny. Chce usunąć wieloletnią korupcję w Waszyngtonie. Chce bronić konstytucji, która z kolei broni nas obywateli. Wierzę, że nowy prezydent umocni Polskę i jej bezpieczeństwo – konstatuje nasza rozmówczyni.
W marszu nie uczestniczy również działaczka organizacji polonijnych Maria Roszek, która też głosowała na Trumpa jako „na mniejsze zło”. – Pani Clinton była wrogiem Polaków. Kiedy pojechała do Polski, pierwsze, co zrobiła, to zaczęła się upominać o odszkodowania dla Żydów, organizacji żydowskich – komentuje Roszek. Jej zdaniem marsz nie jest potrzebny i należy dać Trumpowi szansę. – Trzeba zaczekać, aż sytuacja się wyjaśni. Jeśli coś będzie rzeczywiście skandalicznego, to zawsze można protestować. Jeszcze przecież nie wiemy, co zrobi nowy prezydent – argumentuje.
Jednak Gretchen Kalwinski nie uważa marszu za przedwczesny. Jest on według niej odpowiednią reakcją na rasizm i ksenofobię. – Jeśli chce z nami maszerować w Chicago 40 tys. ludzi, to znaczy, że chcą pokazać prezydentowi Trumpowi, iż się z nim nie zgadzają − podkreśla.
[blockquote style="1"]Marsz Kobiet − co musisz wiedzieć
Do Marszu Kobiet (Women's March on Chicago) zarejestrowało się na Facebooku ponad 40 tys. uczestników, a 20 tys. wyraziło zainteresowanie przyłączeniem się do pochodu. Przekrój demograficzny uczestników jest zróżnicowany. Są wśród nich różne organizacje, osoby indywidualne − kobiety i mężczyźni − z rozmaitych środowisk. Listę około 120 organizacji biorących udział oraz mówców i artystów, którzy wystąpią podczas imprezy − można znaleźć na witrynie marszu: womens121marchonchicago.org
Uczestnicy spotkają się 21 stycznia rano u zbiegu ulicy Lake Shore Drive i Jackson Boulevard. Występy artystyczne rozpoczną się na Jackson Boulevard o godz. 9.30, a pierwsi mówcy wejdą na scenę o godz. 10.00. O 11.30 pochód ruszy ulicami śródmieścia pokonując 2-milowy odcinek do Federal Plaza, gdzie odbędzie się wiec z udziałem mówców. Są wśród nich politycy, pisarze, działacze społeczni, duchowni i celebryci. Więcej informacji na witrynie marszu. (inf. wł.)[/blockquote]
W obronie praw
Podobne zdanie ma działaczka środowiskowa Anna Zolkowska-Sobor, która bierze udział w marszu z córką Olą, studentką. – Trzeba władzom spokojnie pokazać, jak bardzo nas jest dużo i że mamy inne poglądy niż władza; trzeba przypomnieć, że jesteśmy demokracją i muszą się liczyć z naszymi przekonaniami i potrzebami. Dlatego maszerujemy w obronie praw kobiet, człowieka i obywatela, imigrantów. Chcemy prawa do edukacji i opieki zdrowotnej. Chcemy, żeby kobiety zarabiały tyle samo co mężczyźni. I uważamy, że rząd nie powinien ingerować w to, co się dzieje w naszej sypialni, w naszym domu, bo mamy prawo do prywatności.
To dopiero początek
Zolkowska-Sobor ma nadzieję, że uczestnicy marszu nabiorą ochoty do dalszego działania. – Są różne sprawy, w które można się angażować i pomagać sobie możemy na wiele sposobów. Podczas marszu mamy okazję poznać osoby o podobnych poglądach i celach, a później możemy razem zacząć działać.
Nasze rozmówczynie przypominają, że głównym hasłem chicagowskiego marszu jest „Łączyć. Chronić. Aktywizować” (ang. „Connect. Protect. Activate”). Jak mówi Kinga Kosmala, głównie chodzi o to, żeby połączyć ludzi na rzecz ochrony ich praw, a później, by narodził się z tego jakiś większy ruch obrony swobód cywilnych.
Spotykamy się pod zegarem
Agnieszka Sarrafian zaprosiła przez Facebook do Polek Solidarnych około 60 osób. Są też mężczyźni. Zainteresowanie na Facebooku rośnie dosłownie z godziny na godzinę. Nie brakuje też chętnych do udziału w przygotowaniach do marszu, do robienia transparentów i plakatów. – Mamy nawet znaczki z napisem „Polki Solidarne” i czapki „pussy hats”, tak dla żartu – dodaje Sarrafian.
Polki Solidarne spotykają się w sobotę, 21 stycznia o godz. 9.30 na skrzyżowaniu ulic Washington i State, pod słynnym zegarem, będącym kiedyś wizytówką sklepu Marshall Fielda, a obecnie Macy' s. Będzie tam widoczna polska flaga, jako znak rozpoznawczy. Dołączyć do grupy może każdy, nawet w ostatniej chwili – zapraszają organizatorki. Im nas więcej, tym lepiej.
Alicja Otap
[email protected]
Reklama