Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 16 listopada 2024 00:34
Reklama KD Market

Megakumulacja



Tak nazwano w internecie polityczne wydarzenia ostatnich tygodni (wiem, wiem, kolejny już tydzień zawracam Państwu głowę „ciamajdanem”, ale co zrobię, kiedy ten cyrk nadal trwa?): „megakumulacją Kaczyńskiego”. Z jednej strony, znana już wszystkim sejmowa obstrukcja ze strony „totalnej opozycji”. Działania, delikatnie mówiąc, nie przynoszące ani PO, ani Nowoczesnej popularności. Niedawno zrobiono kilka sondaży na różne sposoby zadających to samo pytanie: „kto jest liderem opozycji wobec PiS”. Połowa respondentów wybrała opcję „nie ma nikogo takiego”, jedna czwarta wskazała na Kukiza, potem było długo, długo nic, Schetyna, Petru i pomniejsi. Co charakterystyczne, Kukizowi wystarczyło dla osiągnięcia tego wyniki nie robić nic, tylko od czasu do czasu składać deklarację „jako poseł i jako Polak wstydzę się za to, co się dzieje w parlamencie”.

Naopowiadawszy wzniosłych andronów o wolności, demokracji, ostatniej szansie i tak dalej, jakby przesiadywanie w sejmowej sali grupki zbuntowanych posłów było drugim Sierpniem i stanem wojennym w jednym, a może nawet drugim powstaniem warszawskim, lider PO pojechał sobie na narty w Alpy, a lider Nowoczesnej na Maderę z kobietą, która nie jest jego żoną – na dodatek pozwalając się z nią sfotografować w czułym przytulasie. Polacy są w takich kwestiach dużo bardziej tolerancyjni niż wyborcy amerykańscy, choć oczywiście informacje o tym, że pani Petru po ujawnieniu sprawy wystawiła mężowi walizki za drzwi, a on sam przestał nosić obrączkę, nie mogły nie uradować tabloidów. Dużo bardziej uczuleni są rodacy na „wałki” finansowe, i dlatego znacznie więcej uwagi niż małżeńska lewizna lidera Nowoczesnej przyciągnęła sprawa lidera KOD-u Mateusza Kijowskiego. Okazało się bowiem, że ów kreowany na „drugiego Wałęsę” animator „spontanicznego, szerokiego ruchu społecznego sprzeciwu” mającego w zamyśle inicjatorów odsunąć PiS od władzy, z pieniędzy zbieranych przez zwolenników na „obronę demokracji” płacił sobie całkiem nieźle sam. A ponieważ, jak wiadomo, ciążą na nim wciąż nieuregulowane alimenty na dzieci z poprzedniego małżeństwa, co oznacza, że na każdy zarobek wchodzi mu z mocy prawa komornik, wystawiał sobie te faktury okrężnie, na firmę należącą formalnie do aktualnej żony. Na dodatek pojawiły się oskarżenia, i to nie ze strony PiS, tylko z wewnątrz samego KOD, że dziewięć ujawnionych faktur z półrocza (każda na ok. 3700 dol.) po pierwsze, opiewało na „usługi informatyczne” wykonane darmowo przez wolontariuszy, a to już sprawa karna, a po drugie, że to tylko przysłowiowy wierzchołek góry lodowej, bo poza tym Kijowski za składki naiwnych kupował sobie i żonie co chciał, „wrzucając w koszta” KOD i w ogóle prowadził wystawne życie.

Sam Kijowski skwitował oskarżenia stwierdzeniami, że może popełnił pewną „niezręczność” (to słowo w mowie politycznego sezonu staje się przebojem – tak samo tłumaczył się Petru), ale nie ma powodu za nic przepraszać, bo z czegoś żyć musi, i w żadnym wypadku z kierowania KOD nie zrezygnuje. Oczywiście nie zabrakło mu wiernych pretorian, którzy podnieśli krzyk, że krytykowanie „Mateusza” to „zorkiestrowana kampania przeciwko KOD, która pokazuje, jak bardzo władza boi się tej organizacji”, że użyję frazy nieocenionego p.o. naczelnego „Gazety Wyborczej”.

Metoda „w zaparte”, gdy dowody są niezbite i mówią same za siebie, działa jednak tylko na zagorzałych wyznawców – czego dowodem choćby sprawa TW „Bolka”. „Megakumulacja Kaczyńskiego” polega na tym, że bez żadnego jego udziału w ciągu tygodnia „totalna opozycja” stała się totalnie niewiarygodna. Przynajmniej w kraju, bo wciąż ma niezłomne poparcie mediów i salonów zachodnich – ale to już chyba ostatni jej atut.

Rafał A. Ziemkiewicz
twitter.com/R_A_Ziemkiewicz
www.facebook.com/rziemkiewicz
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama