W biurze senatora Jeffa Sessionsa, którego prezydent elekt Donald Trump wybrał na prokuratora generalnego USA, w Alabamie aresztowano szefa i innych członków Stowarzyszenia na rzecz Awansu Ludności Kolorowej, protestujących przeciwko tej kandydaturze.
Prezes NAACP (Krajowe Stowarzyszenie na rzecz Awansu Ludności Kolorowej) Cornell William Brooks powiedział później w rozmowie z siecią telewizyjną ABC, że zostali oni usunięci z biura Sessionsa w Mobile po ponad sześciu godzinach, aresztowani i przewiezieni do więzienia. Mają się stawić w sądzie 30 stycznia.
Zdaniem Brooksa kandydat na prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości zachowywał milczenie wobec licznych postanowień prawa, które mają na celu ograniczenie głosu mniejszości w takich stanach, jak Alabama, Karolina Północna i na całym południu Stanów Zjednoczonych.
Za udział w siedzącym proteście zatrzymano też innych przedstawicieli kierownictwa NAACP. Był wśród nich szef oddziału w Alabamie Bernard Simelton.
Nominację Sessionsa skrytykowało 1140 pracowników naukowych uczelni prawniczych w USA. W piśmie skierowanym do republikańskiego przewodniczącego senackiej komisji ds. sądownictwa Chucka Grassleya oraz najważniejszej demokratki w komisji Dianne Feinstein zwracali uwagę na kontrowersje wokół Sessionsa.
Przypomnieli, że w 1986 roku, kiedy był on prokuratorem, komisja senacka kontrolowana przez Republikanów zablokowała jego nominację, przedstawioną przed Ronalda Reagana, na sędziego federalnego ze względu na uprzedzenia wobec Afroamerykanów. Sessions oświadczył pod przysięgą w czasie przesłuchania, że zarzuty wobec niego były fałszywe.
Prawnicy z amerykańskich uczelni krytykowali też w liście m.in. wspieranie przez senatora z Alabamy zapowiadanej przez Donalda Trumpa budowy muru wzdłuż granicy z Meksykiem oraz jego wsparcie dla “regresywnej polityki antynarkotykowej”.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
Na zdj. Jeff Sessions, fot.Jim Lo Scalzo/EPA
Reklama