Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 23:57
Reklama KD Market

Pokusa arogancji



Idąc do wyborów, PiS obiecywał, że zlikwiduje gimnazja i przywróci poprzedni cykl kształcenia – osiem lat szkoły elementarnej, cztery ponadpodstawowej zamiast obecnego – sześć lat elementarnej, trzy gimnazjum, trzy ponadpodstawowej. Nie tylko PiS to obiecywał. Z hasłem likwidacji gimnazjów startowała też Zjednoczona Lewica, która ostatecznie nie weszła do Sejmu, bo podniosła sobie próg wyborczy bezsensownym sojuszem z „panświnistą” Palikotem. Jest to o tyle istotne, że częścią Zjednoczonej Lewicy i sygnatariuszem jej programu był Związek Nauczycielstwa Polskiego. To zresztą było logiczne, bo kiedy gimnazja w roku 1999 wprowadzano, ZNP przeciwko tej zmianie ostro protestował.

Mniej logiczne jest więc, że obecnie, gdy PiS spełnia swoją wyborczą obietnicę, ZNP kładzie się Rejtanem i w sojuszu z lewicowo-liberalną opozycją oraz częścią samorządowców stara się do zmiany nie dopuścić – częścią tej kampanii była wielka manifestacja przeciwko reformie, na którą kilkadziesiąt tysięcy członków związku zjechało się w ostatni weekend do Warszawy. Nie bardzo wierzę w oficjalne dane policji, która doliczyła się tylko kilkunastu tysięcy uczestników. Byłem akurat na mieście i mogę powiedzieć – chyba w życiu nie widziałem w Warszawie tylu zaparkowanych jeden obok drugiego autobusów, a przecież zapewne doszło jeszcze tych pięć do dziesięciu tysięcy warszawiaków, którzy przychodzą na wszystkie antyrządowe marsze.

Wszystkie podane wyżej informacje – że ZNP wykonał w tej sprawie dziwną woltę (drugi, mniej liczny związek – nauczycielska „Solidarność” konsekwentnie likwidację gimnazjów popiera), że demonstracja, acz liczna, była jednak dziełem zasobnej organizacji, a nie spontanicznym protestem, i że sondaże jasno pokazują, iż za likwidacją gimnazjów i powrotem do dawnego systemu opowiada się większość Polaków, określiły ogólnie lekceważący stosunek PiS i rządu do protestu. Na dodatek ZNP przytrafił się – nie można zaprzeczyć, w pełni przez związkowców zawiniony – „casus paskudens”: na swoim oficjalnym profilu ZNP zamieścił zdjęcie, na którym widać wyrzuconą po marszu na kupę śmieci biało-czerwoną flagę. Oczywiście rządowe media i sprzyjający PiS internet nie przepuściły takiej okazji.

Można więc być pewnym, że PiS nie przejmie się protestami bardziej niż przysłowiowym zeszłorocznym śniegiem.

I będzie to jego błąd. Bo może to i prawda, że nagła zmiana frontu ZNP ośmiesza, może i racja jest generalnie po stronie rządu, ale jednak skuteczna mobilizacja i przede wszystkim liczebny wzrost przeciwników reformy powinny dać władzy do myślenia. Wszystkie powody, by te nieprzemyślane gimnazja zlikwidować, wciąż pozostają dla Polaków przekonujące – ale co innego zasadność samej reformy, a co innego sposób jej przeprowadzenia.

A ten jest identyczny jak za poprzedniego rządu wpychanie do szkół sześciolatków. Najkrócej mówiąc – nikt nic nie wie! Chaos, bałagan, wkurzeni rodzice, zdezorientowane dzieci, skołowani dyrektorzy niepotrafiący niczego wyjaśnić, bo co ma być dalej, sami nie wiedzą.

A do tego pani minister kompletnie pozbawiona społecznego słuchu i powtarzająca frazesy, najwyraźniej przekonana przez swoich podwładnych, że wszystko idzie świetnie i tylko garstka wichrzycieli próbuje wkładać kij w szprychy.

Gdy PiS obejmował władzę, zdzierałem gardło: zacznijcie od reformy samego rządu! Nie zrobi się „dobrej zmiany” rękami tych samych czynowników, którzy od lat knocą wszystko, czego się tkną! Jak mówili mądrzy ludzie: nie wlewa się nowego wina do starych bukłaków!

Niestety PiS nie uznał żadnych zmian w aparacie i systemie sprawowania władzy za potrzebne. Obawiam się, że słono za to zapłaci.

Rafał A. Ziemkiewicz
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama