Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 21:54
Reklama KD Market

Separatyści z antypisu

Niedawno odbył się w Warszawie „kongres sędziów”. Kilkuset sędziów – z około dziesięciu tysięcy – zjechało się na wezwanie liderów Krajowej Rady Sądownictwa i kilku sędziowskich organizacji, po to, by wysłuchać przemówień potępiających rząd PiS i przegłosować kilka antyrządowych deklaracji. Nie do końca poszło to zgodnie z zamierzeniem – jedna z przemawiających palnęła z piramidalnym brakiem wyczucia polszczyzny, że „sędziowie są nadzwyczajną kastą ludzi”, co – zapewne wbrew jej intencjom – doskonale odpowiada ich negatywnemu stereotypowi w społeczeństwie, więc przebiło się bardziej niż wszystko, co miało stanowić główne przesłanie imprezy. Poza tym organizatorzy szybko usunęli z internetu zapis obrad, strasząc procesami wszystkich, którzy by go tam śmieli przywrócić; nie odpowiedzieli też na prośbę dziennikarzy o przedstawienie jakichś protokołów z głosowań, głusi na argument, że choć „krajowy nadzwyczajny kongres sędziów” nie jest przewidziany w prawie, to zorganizowano go za pieniądze publiczne, więc powinien się stosować do prawa o informacji publicznej.

Drobne wpadki antypisowskiej części środowiska sędziowskiego nie powstrzymały kolejnego środowiska – historyków. Tu sytuacja jest trudniejsza, bo wśród historyków obecna władza ma bardzo wielu sympatyków. Dlatego na nadzwyczajny kongres historyków polskich, mający się odbyć w najbliższych dniach, zaproszono tzw. pocztą pantoflową tylko tych, którzy są zadeklarowanymi przeciwnikami „dobrej zmiany” i dają gwarancję przegłosowania przygotowywanej uchwały, potępiającej rząd PiS za „pisanie historii na nowo”. Muszę przyznać, że postawa antypisowskich historyków jest wyjątkowo karkołomna, bo przecież jeśli uznać, że historia jest raz na zawsze ustalona i ustaleń tych weryfikować nie wolno, to sam zawód historyka staje się zbędny, ba – wywrotowy. Należy ich zastąpić kapłanami, względnie policjantami, strzegącymi jedynie słusznej opowieści o Okrągłym Stole, Wałęsie i tak dalej. W której to roli zresztą inicjatorzy zjazdu pewnie by się świetnie odnaleźli.

Nie mam wątpliwości, że po historykach pójdą kolejne grupy zawodowe – zjadą się antypisowscy artyści i nazwą to kongresem kultury niezależnej albo demokratycznej, aż czasem doczekamy się, kto wie, wyodrębnienia w jakiś osobny związek antypisowskich aktuariuszy, murarzy i odlewników.

I nawet nie dlatego, że Mateusz Kijowski, lider KOD, otwarcie sformułował wezwanie do budowy „państwa podziemnego” (mówiąc nawiasem, na premierze hagiograficznego filmu, którzy kodomici nakręcili sami o sobie, mitologizując pierwsze miesiące swego „społecznego sprzeciwu”), czyli do tworzenia „społecznych instytucji”, dublujących te oficjalne, które wyrokiem wyborców opanował PiS – oczywiście, instytucji, które we własnym przekonaniu będą jedynymi prawdziwymi, demokratycznymi. Można więc snuć wizję dalej: jak już się antypisowscy prawnicy, naukowcy, artyści etc. zorganizują, to zrobią w swoim gronie „prawdziwe” wybory, wyłonią swój, prawdziwy sejm, rząd, trybunał stanu i tak dalej. Swoje państwo, może nie tyle podziemne, bo przecież cieszące się wsparciem wpływowych mediów, co alternatywne.

Żarty? Trochę tak, ale mocno osadzone w umysłowych nawykach odrzuconej przez wyborców elity. Pamiętam jeszcze, jak za poprzednich rządów PiS Donald Tusk groził zwołaniem alternatywnego parlamentu w salach Politechniki Warszawskiej, a młodzieżówki próbowały – skądinąd z marnym skutkiem – budować polski majdan. Nasze środowiska „demokratów” uważają, że demokracja jest tylko wtedy, gdy one wygrywają. Jeśli przegrywają, zabierają w gniewie swoje zabawki, wychodzą z piaskownicy i budują sobie swoją własną, do której nikogo o odmiennych poglądach nie wpuszczą.

Rafał A. Ziemkiewicz

fot.succo/pixabay.com
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama