Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 22:07
Reklama KD Market

Biją naszych

W miasteczku liczącym 85 tys. mieszkańców na południowym wschodzie Anglii mieszka 1,5 tys. Polaków. W ubiegłym tygodniu połowa z nich przeszła w marszu milczenia po ataku na Polaków, w którym 40-letni Arkadiusz Jóźwik poniósł śmierć.

Dzięki zapisowi z kamer monitoringu policja była w stanie częściowo odtworzyć wydarzenia z 30 sierpnia. Wiadomo, że trzech Polaków pojawiło się na placu The Stow po godz. 22 czasu lokalnego. Siedzieli tam, rozmawiali i pili alkohol. Po godzinie zdecydowali się na zakup pizzy, z którą usiedli na zewnątrz pizzerii. W tym czasie wywiązała się kilkunastominutowa rozmowa z grupą nastolatków, która siedziała na ławkach na środku placu. Rozmowa przerodziła się w kłótnię. W pewnej chwili jeden z nastolatków podszedł do Polaka z boku i uderzył go w twarz. W wyniku tego uderzenia Arkadiusz Jóźwik przewrócił się i z dużą siłą uderzył o ziemię, co doprowadziło do śmiertelnej rany głowy – tak brzmi relacja prowadzącego sprawę inspektora Martina Pasmore’a.

Kilka dni później przed lokalnym pubem także w Harlow przed czwartą nad ranem grupa mężczyzn pobiła dwóch Polaków.

Nie były to pierwsze ataki na Polaków na Wyspach. Ambasada RP w Londynie poinformowała, że w ciągu ostatnich kilku tygodni odnotowała 17 poważnych incydentów, w tym cztery ataki fizyczne oraz rasistowskie graffiti na budynku Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego w Londynie i na pomniku wojennym w Portsmouth. Jak donosi polishexpress.co.uk 31 maja w Birmingham został zasztyletowany Łukasz Furmanka. Napastnicy mieli 16 i 18 lat. Na początku sierpnia polishexpress.co.uk pisał o tym, że w Plymouth trwa nagonka na Polaków i przybiera coraz groźniejsze formy. Nieznani sprawcy podpalili przydomową altankę należącą do rodziny Polaków. Zostawili także list, w którym kazali wracać do ich „pie…nego kraju”.

Po zabójstwie Jóźwika Polacy z Harlow mówią mediom o aktach zastraszeń ze strony lokalnych nastolatków, nie mają cienia wątpliwości, że są one motywowane nienawiścią. Na wydarzenia zareagował polski rząd; premier wysłała w pilnym trybie do Wielkiej Brytanii dwóch polskich ministrów: Witolda Waszczykowskiego i Mariusza Błaszczaka. Do Harlow trafił polski policjant, który wraz z angielskimi kolegami będzie patrolował ulice miasta.

Tymczasem w kwietniu w Warszawie doszło do brutalnego pobicia 31-letniego Pakistańczyka, który nocą wracał z imprezy ze swoim kolegą, Polakiem (napastnicy go nie tknęli). W lutym, także w stolicy, ofiarą napaści padł chilijski pianista, stypendysta ministra kultury, bowiem oprawcy nie spodobała się jego ciemna karnacja. W Poznaniu w grudniu 2015 r. pobito tancerza z Chile, Victora Baeza, którego napadło dwóch chuliganów. Wrzeszczeli: „Nie chcemy cię tutaj, wypier*** z Polski”.

W ubiegłym roku polska policja wszczęła 256 postępowań, stwierdzając popełnienie 299 przestępstw z art. 257 Kodeksu karnego. Artykuł ten mówi o przestępstwach odnoszących się wprost do narodowości, pochodzenia etnicznego, rasy, wyznania bądź bezwyznaniowości (liczba przestępstw zawiera znieważenie i naruszenie nietykalności łącznie). To rekord, licząc tylko od 1999 roku.

Według rzecznika praw obywatelskich mniej więcej raz na tydzień, dwa tygodnie dochodzi do pobicia „ze względów rasowych”.

Po wydarzeniach w Harlow prezydent Andrzej Duda napisał list do brytyjskich prymasów, anglikańskiego i katolickiego, z apelem o konstruktywne wysiłki na rzecz złagodzenia skutków nietolerancji i ksenofobii dotykające Polaków na Wyspach.

Małgorzata Błaszczuk

Na zdjęciu: miejsce, gdzie w Harlow zginął Polak, Arkadiusz Jóźwik fot.Sean Dempsey/EPA
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama