Dziadek tenisistki Angelique Kerber Janusz Rzeźnik ze spokojem przyjął jej porażkę z Sereną Williams 5:7, 3:6 w finale Wimbledonu. - Ania zrobiła co mogła, zagrała bardzo dobry mecz. Myślę, że kibice na Wimbledonie dawno nie widzieli takiego spotkania - powiedział.
Rodzina, znajomi, sąsiedzi i przyjaciele Kerber mieszkającej w podpoznańskim Puszczykowie oglądali finałowy pojedynek turnieju Wielkiego Szlema wspólnie przed telewizorem w Centrum Tenisowym "Angie". Każde udane zagranie mającej polski paszport, ale reprezentującej Niemcy tenisistki był owacyjnie oklaskiwany. Ale też nie brakowało uznania dla rywalki, która imponowała przede wszystkim fenomenalnymi, atomowymi serwisami.
- Rewelacyjny mecz, fantastyczna wymiana, brawo Ania - komentował prezes Akademii Tenisowej Angelique Kerber Wojciech Gawlak.
Kerber musiała uznać wyższość Amerykanki, ale jej dziadek ze spokojem przyjął porażkę.
- Zrobiła to co mogła, zagrała bardzo dobry mecz. To, że Ania nie wygrała, to nie znaczy, że nie może być dumna z tego co dziś pokazała. Takie zagrywki, jakie pokazały dzisiaj obie tenisistki, nie często się spotyka. Przy szczęśliwszym podejściu do niektórych piłek mogła pokusić się o zwycięstwo - ocenił Rzeźnik, który 11 lat temu w Puszczykowie wybudował ośrodek tenisowy i nazwał go na cześć wnuczki "Angie".
Kerber nieco ponad pięć miesięcy temu wygrała w Melbourne Australian Open. - Też tutaj oglądaliśmy ten mecz, ale muszę przyznać, że większe emocje mi wówczas towarzyszyły. Nie wiem dlaczego, może że był to jej pierwszy finał Wielkiego Szlema - wyjaśnił.
Na trybunach na Wimbledonie zasiadła matka i babcia zawodniczki. - Ja niestety nie mogę latać. W innym przypadku, na pewno byłbym dziś w Londynie - podkreślił.
Zdaniem Gawlaka, poziom spotkania był godny finału, a tak dobrego meczu kibice na Wimbledonie na pewno dawno nie widzieli.
- Znakomity piękny mecz, godny dwóch zawodniczek, które bardzo poważnie potraktowały ten turniej i były bardzo dobrze przygotowany. Angelique nie była faworytką tego pojedynku, ale wielki szacunek dla niej, że podjęła tą walkę na korcie. Mimo że przegrała, dla nas zwyciężyła w tym turnieju - podkreślił.
Jak dodał, nie wiadomo jeszcze, kiedy tenisistka wróci do rodzinnego Puszczykowa.
- Na pewno musi przede wszystkim odpocząć. Trudno powiedzieć, czy przed wylotem do Rio de Janeiro u nas pojawi - tłumaczył.
Kerber od poniedziałku będzie zajmować drugie miejsce w rankingu WTA.
(PAP)
Reklama