Prezydent Barack Obama potępił w piątek strzelaninę w Dallas, w której zginęło pięciu policjantów, a sześciu zostało rannych, i podkreślił, że nie ma żadnego usprawiedliwienia dla takiego ataku.
Obama, który przebywa obecnie na szczycie NATO w Warszawie, powiedział na konferencji prasowej, że Ameryka jest "zszokowana" wydarzeniami w Dallas.
Dodał, że wszystkie fakty nie są jeszcze znane, lecz był to "wykalkulowany podły atak".
Podkreślił, że amerykańskie społeczeństwo powinno wyrazić wdzięczność wszystkim ludziom, którzy strzegą bezpieczeństwa w kraju. Zapowiedział, że winni zostaną ukarani i poprosił Amerykanów, aby modlili się za zastrzelonych policjantów i ich rodziny.
Amerykański prezydent poinformował też, że zadzwonił z kondolencjami i z wyrazami wsparcia do burmistrza Dallas Mike'a Rawlingsa.
Co najmniej dwóch snajperów otworzyło w czwartek wieczorem w Dallas w stanie Teksas ogień do policji podczas ulicznego protestu przeciwko brutalności stróżów prawa. Śmierć poniosło pięciu policjantów, a sześciu zostało rannych. Media twierdzą, że jeden z podejrzanych snajperów nie żyje. Według szefa policji władze nie mają pewności, czy zlokalizowano już wszystkich podejrzanych.
Do strzelaniny w Dallas doszło, kiedy kilkaset osób zgromadziło się w centrum miasta, by zaprotestować przeciwko ostatnim przypadkom zastrzelenia przez białych policjantów dwóch Afroamerykanów w Luizjanie i Minnesocie.(PAP)