Policja chicagowska ponownie zmienia strategię walki z przestępczością w reakcji na nasilenie przemocy na ulicach miasta. Zgodnie z planem funkcjonariusze pracujący także w nadgodzinach mają być lepiej wykorzystani. Oznacza to, że policja nie utworzy dodatkowych etatów, by wzmocnić patrole, będzie natomiast kontynuować przyjmowanie do pracy tylko na miejsca zwalniane przez odchodzących na emeryturę oficerów.
W ramach tzw. nowej strategii policja zmienia tylko rozkład sił i przydział zadań. Funkcjonariusze pracować będą w nadgodzinach w rejonach uznanych przez dowództwo za punkty zapalne, a więc w najbardziej niebezpiecznych w mieście. Zgodnie z nowym planem działania liczba takich rejonów wzrosła z dotychczasowych 19 do 25.
Policja zacieśnia też współpracę z lokalnym społecznościami poprzez rozwijanie programu znanego jako CAPS (Chicago Alternative Policing Strategy), który w ostatnich latach uległ osłabieniu, a który jest pomocny m.in. w prewencji przestępczości.
Dodatkowo w ramach współpracy z lokalnymi społecznościami ci sami policjanci będą mogli patrolować swoje rewiry w godzinach nadliczbowych, dzięki czemu będą mieli okazję nawiązać lepsze kontakty z okolicznymi mieszkańcami. Dotychczas nadgodziny były dostępne dla oficerów tylko poza rejonem normalnej służby.
Policja chicagowska pomoże też policji stanowej w patrolowaniu autostrad w granicach Chicago, ponieważ przestępstwa z użyciem broni przenikają z ulic na drogi szybkiego ruchu. W tym roku na chicagowskich autostradach doszło już do ponad 20 strzelanin. Jeśli liczba strzelanin będzie rosnąć w dotychczasowym tempie, pobity zostanie zeszłoroczny rekord sięgający 37.
Szef policji Eddie Johnson twierdzi, że dostępne zasoby ludzkie i godziny nadliczbowe będą mądrzej i efektywniej wykorzystane niż dotychczas i nie przewiduje zwiększenia liczby oficerów, a jedynie zastępowanie odchodzących na emeryturę. Tymczasem chroniczny niedobór kadr potęgowany jest zbyt wolnym przyjmowaniem do pracy na miejsce emerytowanych funkcjonariuszy. Ze statystyk wynika, że mniej oficerów jest zatrudnianych niż odchodzi, a niedostateczna liczba oficerów jest rekompensowana pracą w nadgodzinach, które są tańsze dla miasta niż uruchomienie pełnych etatów.
Jak informuje gazeta “Chicago Sun-Times” od 2011 r., kiedy Rahm Emanuel został burmistrzem, na emeryturę przeszło 2575 policjantów, do pracy przyjęto 1600, a więc wciąż brakuje blisko tysiąca funkcjonariuszy.
Władze Chicago podają, że aktualnie w policji chicagowskiej pracuje 12200 oficerów, a miejska ustawa budżetowa upoważnia do opłacenia 12538 policyjnych etatów. Federalny Departament Sprawiedliwości podaje, że w 2000 r. ulice Chicago patrolowało 13466 policjantów.
(ao)