Po zastrzeleniu 16-latka przez policję na południowym zachodzie miasta doszło do demonstracji i aresztowania dwóch osób. Uczestnicy demonstracji zarzucali policji kłamstwo w relacji z przebiegu zdarzenia i domagali się ukarania oficerów odpowiedzialnych za śmierć chłopca.
Policja twierdzi, że zabity był członkiem gangu i na Facebboku zamieścił swoje zdjęcie, na którym w ręku trzyma broń. Ofiara została zidentyfikowana jako Pierre L. Loury, zamieszkały w okolicy 3600 West Grenshaw Street. Do zdarzenia doszło 11 kwietnia około godz. 19.40 w rejonie 3400 West Grenshaw Street w dzielnicy North Lawndale o wysokiej przestępczości.
Były p.o. szefa policji John Escalante oświadczył, że ścigany wymierzył broń w oficerów, zanim dosięgły go kule. Przekazany przez władze przebieg wypadków nie jest spójny, nie ujawniono nagrania wideo z radiowozu.
Oficjalny raport policji stwierdza, że patrol zatrzymał samochód, widziany wcześniej w miejscu innej strzelaniny, z którego wysiadł mężczyzna i zaczął uciekać oraz że jeden z oficerów otworzył ogień raniąc go śmiertelnie.
Raport stwierdza też, że miejscu incydentu znaleziono broń podejrzanego, ale nie podaje, czy strzelał do policji. Dodatkowo Escalante oświadczył, że 16-latek był pasażerem samochodu, którego kierowca zbiegł, ciągle nie udało się go zatrzymać.
Rzecznik policji powiedział, że kamery na radiowozie były sprawne i rejestrowały obraz i dźwięk podczas zdarzenia. Film wideo powinien uzupełnić luki w policyjnej relacji. Śledztwo w sprawie zastrzelenia nastolatka prowadzi niezależny wydział ds. wewnętrznych policji (Independent Police Review Authority, IPRA).
Mieszkańcy południowo-zachodniej dzielnicy protestowali 12 kwietnia najpierw w miejscu zdarzenia, a później przed komisariatem, gdzie pracują policjanci, którzy uczestniczyli w incydencie. Demonstranci zablokowali też wjazd na autostradę Eisenhower. Dwie osoby zostały aresztowane za zakłócanie porządku.
(ao)
Reklama