Ewa Malcher
Burmistrz Rahm Emanuel zamierza powołać 10 dodatkowych ekip deratyzacyjnych, co ma stanowić odpowiedź władz miasta na 67-proc. wzrost liczby skarg mieszkańców na zaszczurzenie miasta.
Zapowiedź zaostrzenia walki ze szczurami władze miejskie ogłosiły na miejscu dawnego szpitala dla dzieci w dzielnicy Lincoln Park. Placówka zostanie wkrótce zburzona. Na jej miejscu powstanie kosztem 300 mln dol. nowy gmach biurowo-komercyjny, jednak samo wyburzanie budowli – jak przewidują władze sanitarne – spowoduje masową ucieczkę szczurów.
Anne Sheahan, szefowa personelu departamentu ulic i usług sanitarnych zapowiedziała, że 10 dodatkowych zespołów deratyzacyjnych podwyższy liczbę takich ekip do 28.
– Liczba skarg mieszkańców na obecność szczurów podskoczyła o 67 procent. Głównie z powodu łagodnej zimy i większej liczby nowych konstrukcji powstających w mieście. Gdy budowlańcy rozpoczynają wykopy, szczury wychodzą na powierzchnię – przyznała Sheahan. W pierwszych 3 miesiącach tego roku mieszkańcy zgłosili 6,7 tys. skarg, podczas gdy w tym samym okresie roku ubiegłego liczba zażaleń nie przekroczyła 4,2 tysięcy.
Anne Sheahan zapewnia, że podjęto współpracę z departamentem wodociągów, która umożliwi rozszerzenie akcji wykładania trutek na szczury na obszarach, skąd pochodzi najwięcej skarg od mieszkańców oraz na placach nowych budów.
Sheahan przypomniała, że przepisy wymagają, by deweloperzy na całym placu budowy ustawiali skrzynki z trutką na szczury. Omijanie tego wymogu może spowodować wstrzymanie budowy.
– Możemy wszędzie wykładać trutkę, ale wyrzucana żywność powoduje, że szczury trutki nie ruszą – mówiła Sheahan. Zaleciła wyrzucanie żywności do zamkniętych pojemników. Przypomniała ponadto, że do 500 dol. wzrosły kary za nieuprzątanie psich odchodów z przydomowych trawników, stanowiących dla szczurów jedno ze źródeł pożywienia.
Firma deratyzacyjna Orkin uznała Chicago w latach 2013-2014 najbardziej zaszczurzonym miastem w Stanach Zjednoczonych. Od tego czasu problem uległ tylko powiększeniu. (ak)
