Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 7 października 2024 12:29
Reklama KD Market

Ekstraklasa piłkarska - kapitalny finisz Podbeskidzia. Zagłębie ograło Lechię



Podbeskidzie Bielsko-Biała pokonało 2:0 Górnika Łęczna, a Zagłębie Lubin Lechię 1:0 w 25. kolejce piłkarskiej ekstraklasy. Mecze Piasta Gliwice ze Śląskiem Wrocław i Korony Kielce z Wisłą Kraków ze względu na fatalny stan murawy zostały przeniesione na późniejszy termin.

To drugie w tym sezonie zwycięstwo Podbeskidzia na własnym stadionie. To także ich trzecia kolejna wygrana. Piłkarzom nie sprzyjała aura. Nad Bielskiem-Białą padał śnieg z deszczem. Boisko było wyjątkowo grząskie.

W pierwszej części niewielką przewagę miało Podbeskidzie. Doskonałą okazję do zdobycia bramki wypracowało sobie już w drugiej minucie - po dośrodkowaniu Jakuba Kowalskiego Mateusz Możdżeń z bliska trafił w Dziugasa Bartkusa.

Bielszczanie chcieli wykorzystać warunki i często uderzali na bramkę gości z odległości. W 12. min. kąśliwy strzał Adama Mójty nie bez problemów wybronił bramkarz gości. 12 minut później z woleja uderzył Robert Demjan, piłka otarła się o obrońcę i „Górale” musieli zadowolić się jedynie rzutem rożnym. W 35. min. strzał Marka Sokołowskiego zablokował Radosław Pruchnik.

Górnik Łęczna zrewanżował się groźną akcją w 26. min. Damian Jakubik podał do aktywnego Jakuba Świerczoka, który przewrócił się w polu karnym po starciu z Pawłem Baranowskim. Sędzia nie dopatrzył się przewinienia bielskiego defensora. Świerczok próbował zaskoczyć Emilijusa Zubasa chwilę później, ale strzał zablokował Jozef Piacek.

Po przerwie Górnik przejął inicjatywę. W 50. min. bombardowali bramkę Zubasa wpierw Świerczok, a później Pruchnik. „Górale” zablokowali uderzenia. Siedem minut później strzał Przemysława Pitrego minimalnie minął lewy słupek bramki Podbeskidzia, a w 66. min. po główce Grzegorza Bonina od utraty bramki gospodarzy uchronił Kohei Kato, który zablokował piłkę na linii bramkowej. W 86. min. Łukasz Mierzejewski trafił w słupek.

W ostatnich minutach, gdy wydawało się, że mecz zakończy się bezbramkowym remisem, Podbeskidzie zadało dwa ciosy. Najpierw w 89. min. z kilkunastu metrów uderzył Mateusz Szczepaniak, który zdobył w ten sposób ósmego gola w sezonie. Trzy minuty później do siatki z ostrego kąta trafił Adam Mójta. Jego uderzenie próbował łapać bramkarz Górnika, ale zrobił to tak niefortunnie, że piłka ugrzęzła w siatce.

Mecz w Lubinie zaczął się bardzo obiecująco, bo już w 40. sekundzie Zagłębie było bliskie zdobycia gola. Po składnej akcji Filip Starzyński zdecydował się na strzał z linii pola karnego, ale piłka po jego uderzeniu odbiła się jeszcze od jednego z obrońców Lechii i minęła bramkę.

Kolejne minuty nie były już tak ciekawe. Oba zespoły pressingiem starały się szybko przejmować piłkę, grały ofensywnie, ale pod bramkami niewiele się działo, bo obie ekipy dobrze radziły sobie w destrukcji.

Goście pierwszą groźną sytuację wypracowali sobie po kwadransie, kiedy Marco Paixao uderzał głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i Martin Polacek instynktownie zdołał odbić piłkę. Ze strony Zagłębie sprytnym technicznym uderzeniem próbował przelobować Łukasza Budziłka Łukasz Janoszka, ale bramkarz gości nie dał się zaskoczyć. I to było wszystko w pierwszej połowie.

Druga część spotkania zaczęła się od starcia Grzegorza Kuświka z Lubomirem Guldanem, po którym obaj zawodnicy zostali ukarani żółtymi kartkami. Chwilę później Janoszka zagrał na lewym skrzydle do Krzysztofa Piątka, a ten odegrał do wbiegającego środkiem pola Jakuba Starzyńskiego. Pomocnik Zagłębia miał pustą drogę do bramki gości, ale zdecydował się na strzał z linii pola karnego i Budziłek musiał sięgać do siatki.

Gol wyraźnie ożywił spotkanie, którego tempo pod koniec pierwszej połowy siadło. Lechia starała się grać szybciej, atakować większą liczbą piłkarzy, ale jej akcjom brakowało precyzji. Goście zagrozili bramce rywali dopiero w 68. min., kiedy po zagraniu na wolne pole Marco Paixao znalazł się sam przed bramkarzem Zagłębia, ale Polacek nie dał się pokonać. Kilkanaście sekund później groźnie strzelał Paweł Stolarski i piłka o centymetry minęła bramkę.

Od tego momentu przewaga Lechii wzrosła, ale Zagłębie mądrze się broniło i wyprowadzało groźne kontrataki. Jedna z nich w samej końcówce mogła przynieść drugiego gola, lecz Budziłek zdołał złapać piłkę po strzale głową Arkadiusza Woźniaka. Była to ostatnia groźna sytuacja w meczu. Lechia co prawda do końca starała się zdobyć wyrównującego gola, ale nie potrafiła znaleźć sposobu na bardzo mądrze grające w defensywie Zagłębie.

(PAP)

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama