Nadia była notoryczną pacjentką oddziału psychiatrycznego dla dorosłych. Za każdym razem jej pobyt w szpitalu trwał od kilku do kilkunastu dni. Jej obecność miała też wpływ na cały personel oddziału, bowiem wszyscy wiedzieli, co to znaczy mieć na nim Nadię.
Nadia miała za sobą wiele nieudanych prób samobójczych, burzliwy związek z mężem, który w żaden sposób nie potrafił zapewnić jej stabilności, ponieważ sam uzależniony był od narkotyków i despotycznej matki, która zapewniała finansową stabilizację obojgu małżonkom pod swoim dachem.
W pierwszych godzinach swojego pobytu na oddziale kobieta krzyczała nieprzerwanie z bólu po odstawieniu heroiny i złości, że jej potrzeba skupiania na sobie niepodzielnej uwagi wszystkich pracowników oddziału nie zostaje spełniona. Potem stopniowo oddawała się życiu oddziałowemu, rozmawiała z pacjentami, dzieliła się swoim doświadczeniem, uczęszczała na grupy terapeutyczne, przyjmowała leki w nadziei na poprawę stanu emocjonalnego, dzwoniła do domu, przyjmowała wizyty. Zana była ze swojej nieobliczalności i wybuchowego temperamentu. Nadia cierpiała na osobowość pogranicza, przewlekłą i intensywną dolegliwość własnej tożsamości. Chorobę dobrze znaną psychiatrom i psychologom z powodu trudnego przebiegu i skomplikowanej prognozy.
Osobowość pogranicza objawia się następującymi symptomami:
- Poszukiwanie niezdrowych wrażeń lub impulsywność. Zalicza się do tego zachowania nieracjonalne i niebezpieczne, jak wielokrotne przygody seksualne z bliżej nieznanymi partnerami bez zabezpieczenia, niekontrolowane pijatyki, ciągi narkotyczne, niekontrolowane jedzenie, brawurowe zachowania, jak szybka jazda samochodem, drobne kradzieże w sklepach, niszczenie mienia w porywczej furii.
- Zachowania samodestrukcyjne, do których należą próby samobójcze, cięcie rąk i nóg żyletkami lub innymi ostrymi narzędziami, przypalanie się papierosami.
- Emocjonalny rollercoaster. Ludzie ci doświadczają ekstremalnych zmian nastroju, od poczucia, że mogą zawojować cały świat i nieograniczonej euforii, do kompletnej desperacji i poddania się otchłani rozpaczy.
- Wybuchowość. To ta nieprzewidywalna i intensywna wybuchowość powoduje, że najbliższe otoczenie ma w zwyczaju uważać na każde słowo, by uniknąć wściekłych ataków z byle powodu.
- Lęk przed odrzuceniem. Najbardziej charakterystyczne dla osób z osobowością pogranicza jest stały lęk, że zostaną porzuceni przez partnera, zdradzeni, wykorzystani. Czyni to ich jeszcze bardziej uzależnionymi, podejrzliwymi i narzucającymi się. Przekraczają granice prywatności, by niejako wtopić się w drugą osobę; nigdy nie wychodzi to na dobre, bowiem każde najdrobniejsze próby utrzymania granic przez partnera traktują jako zdradę i porzucenie.
- Niejasne i niestabilne poczucie własnej tożsamości. Nie mają pojęcia kim są, nie mają swoich wartości, przyjmują je od otoczenia, widzą siebie oczyma innych ludzi.
- Pustka. Poczucie bolesnej pustki w środku powoduje, że czują brak przynależności do innych i samotność. Dlatego też tak bardzo szukają intymności i tak łatwo kreują konflikty w związku, by czuć w końcu jakąś intensywność i połączenie z drugą osobą. Ma to odmienny skutek, zamiast upragnionej intymności odraza, strach i odrzucenie.
- Niestabilne relacje z ludźmi to kolejny wyraźny sygnał choroby. Burzliwe związki, idealizowanie i dewaluacja najbliższych, dramaty i rozstania, nieumiejętność utrzymania stabilizacji. To te dramaty w kontaktach z innymi najczęściej powodują, że osoby z osobowością pogranicza zwracają się przeciwko sobie z destrukcyjną siłą i intensywnością.
- Dysocjacja; poczucie braku kontaktu z rzeczywistością. Zdarza się, że w okresie dużego stresu chorzy z osobowością pogranicza mogą słyszeć wewnętrzne głosy które mówią im co robić
- ... co także czyni je podejrzliwymi w stosunku do innych nawet do rozmiarów urojeń paranoicznych.
Wiele wskazuje na to, że ukształtowanie osobowości pogranicza ma duży związek z traumatycznymi wydarzeniami w dzieciństwie. Lęk przed opuszczeniem wiąże się z symbolicznym odrzuceniem przez rodzica. Matka Nadii była alkoholiczką i nieustannie znikała na kilkanaście dni w czasie ciągów alkoholowych. Dziecko nigdy nie wiedziało, gdzie będzie spać kolejnej nocy. Osoby, które w dzieciństwie doświadczyły molestowania seksualnego lub maltretowania fizycznego mają większe szanse na rozwinięcie choroby. Gdy Nadia miała 13 lat, jeden z kolegów jej matki zgwałcił ją i odtąd zawsze była narażana na wykorzystywanie seksualne. W wieku 18 lat wyszła za mąż za nieudanego syna bogatej matki i zaraz urodziła dziewczynkę, której nie była w stanie zatrzymać przy sobie. Oddała dziecko do adopcji bo bała się, że nie będzie w stanie jej wychować. Nadia sama była małą, skrzywdzoną dziewczynką, która tak desperacko szukała miłości i stabilności, że nie potrafiła jej zauważyć w ludziach z otoczenia. Swoim samodestrukcyjnym zachowaniem i emocjonalnymi huśtawkami odpychała tych, którzy mogliby jej pomóc i narażała się na dalsze sponiewieranie i przemoc. Pobyty Nadii w szpitalu były coraz dłuższe i częstsze.
W wieku dwudziestu paru lat była w najintensywniejszym okresie swojej choroby. Jeśli przetrwa kolejne dwadzieścia lat bez stałej fachowej pomocy, to istnieje nadzieja na samoistne zmniejszenie symptomów, ponieważ szczyt choroby przypada na wiek pomiędzy 20 a 50 rokiem życia. Tylko że intensywne cierpienie, pustka, nienawiść do siebie i narażanie się w niebezpiecznych sytuacjach, mogą dramatycznie skrócić jej życie zanim nastąpi polepszenie.
Katarzyna Pilewicz, LCPC, CADC
psycholog i psychoterapeutka licencjowana w stanie Illinois. Ukończyła Adler University w Chicago w dziedzinie psychologii klinicznej. Obecnie prowadzi badania doktoranckie w Walden University na temat wpływu psychologii pozytywnej na poprawe stanu psychiki człowieka. Członek American Psychological Association i PSI CHI. W swojej praktyce opiera się na holistycznym poglądzie o wzajemnym wpływie umysłu, ciała, i środowiska. W swojej klinice w Deerfield zajmuje się leczeniem młodzieży i dorosłych z problemami psychologicznymi pomagając w powrocie do wyższej jakości życia.
fot.Unsplash/pixabay.com
Reklama