Lech Wałęsa nie zgadza się na proponowane przez IPN warunki debaty ws. zarzucanej mu współpracy z SB, o której zorganizowanie sam poprosił Instytut. IPN uznał, że w tej sytuacji do debaty nie dojdzie.
"Zależy mi bardzo, by debata odbyła się 16 marca od godz. 17.00, ale warunki są istotne" - stwierdził Wałęsa w środę na swoim blogu.
Jak dodał, "IPN upiera się", aby po jego pięciominutowych komentarzach pozostali uczestnicy mieli po trzy minuty riposty. "Na to nie może być i nie będzie mojej zgody. Bo znowu ja bym musiał mieć ripostę. O to się rozbijamy. Jeśli będzie zgoda, spotkanie odbędzie się, jeśli nie, to nie. Spotkamy się w sądzie. IPN w moim przypadku niczego w żadnej sprawie nie wyjaśnił, opierał się na komunistycznej dokumentacji i argumentacji" - zastrzegł Wałęsa.
„Poprosiłem IPN, aby zorganizował spotkanie prowadzące do prawdy, ale z tego, co widać, nie da się. Zrobimy inaczej" - napisał m.in. b. prezydent.
Według Wałęsy w sprawie jego rzekomej agenturalnej współpracy IPN "wyjaśnienia wykonał niewłaściwie, nieuczciwie, niedbale".
„Właściwie wykonał to na spreparowanych, przygotowanych materiałach przez SB. SB zniszczyło w moim przypadku blisko 100 opasłych tomów zostawiając przygotowanych fachowo kilka karteluszek. Jednocześnie IPN dopuścił nieodpowiedzialnych, niefachowych ludzi do wyciągania i publikowania kłamliwych oskarżeń i pomówień. Ci pracownicy państwowi łamiąc prawo i wyroki sądowe głosili publicznie wyroki odwrotne. Takim postępowaniem IPN naraził mnie osobiście i Solidarność na osłabienie tak wspaniałego zwycięstwa nad komunizmem pod moim bezdyskusyjnym kierowaniem od początku do końca" - czytamy we wpisie b. prezydenta.
Wałęsa dodał, że głęboko wierzył, iż IPN wyjaśni wiele spraw z jego bogatego życiorysu, "a tymczasem IPN opowiedział się po stronie manipulacji i kłamstw opracowanych i podrzuconych przez SB". „Wobec tego IPN oddaję do sądu wierząc, że sąd zrobi to dokładniej, zawodowo, co może doprowadzi wreszcie do prawdy" - napisał.
"Oskarżam IPN za czasów Kurtyki o umożliwienie niszczenia wizerunku mojego i Solidarność, opierając kłamstwa i pomówienia na dokumentach spreparowanych i przygotowanych przez władze komunistyczne. Dopuszczono w tym czasie do tych spreparowanych materiałów ludzi niepoważnych o kiepskim warsztacie" - ocenił Wałęsa.
Dodał, że władze komunistyczne "zniszczyły prawie 100 grubych tomów" opisujących jego działalność. "Pozostawiono celowo przygotowane spreparowane kilka karteluszek (...) Przyjęto argumenty komunistycznych władz, a nie moją. Pierwszy raz zwyciężają mnie komuniści przy pomocy ludzi wydawałoby się z tego samego obozu politycznego" - podkreślił.
Wałęsa nie chciał komentować swojej decyzji ws. debaty; nie rozmawiał z dziennikarzami.
Dyrektor jego biura w Gdańsku Anna Domińska (córka b. prezydenta - PAP) wyjaśniła dziennikarzom, że kwestia, czy debata się odbędzie, nie jest jeszcze ostatecznie przesądzona. "W tej chwili trwają ciągle dyskusje na temat, jak ma wyglądać debata. I do tego czasu, jak nie będziemy mieli jej kształtu ustalonego na 100 proc., pan prezydent nie będzie tej debaty komentował do mediów. Rozbieżność dotyczy warunków, na jakich ma być prowadzona debata" - dodała.
Po południu w środę oświadczenie ws. stanowiska Wałęsy zajął dyrektor gdańskiego oddziału IPN Mirosław Golon.
Jak poinformował, 27 stycznia 2016 r., w związku z deklaracją prezydenta Lecha Wałęsy dotyczącą woli udziału w debacie o jego przeszłości, "Instytut Pamięci Narodowej postanowił podjąć się tego zadania i wyraził gotowość zorganizowania dyskusji na temat kontaktów byłego prezydenta RP ze Służbą Bezpieczeństwa PRL".
"Podejmując decyzję, Instytut kierował się wagą sprawy" - podkreślił Golon w komunikacie opublikowanym na stronie internetowej Instytutu.
Jak dodał, IPN chciał doprowadzić do "pierwszej publicznej dyskusji między prezydentem Lechem Wałęsą a historykami i publicystami", a przede wszystkim dr. hab. Sławomirem Cenckiewiczem i dr. Piotrem Gontarczykiem - autorami wydanej w 2008 roku przez IPN książki "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii".
Golon przypomniał, że do udziału w debacie zostali zaproszeni także reżyser Grzegorz Braun, dr Andrzej Drzycimski, dr Grzegorz Majchrzak, Piotr Semka, dr hab. Jan Skórzyński i Paweł Zyzak. Debatę miał poprowadzić dziennikarz Adam Hlebowicz. "Dla ułatwienia przebiegu dyskusji Instytut zaproponował, żeby wszyscy jej uczestnicy otrzymali kopie dokumentów z archiwów IPN, związanych z tą sprawą" - wyjaśnił.
Według Golona, proponowana formuła debaty miała dać "wszystkim uczestnikom możliwość swobodnego wypowiedzenia się". Scenariusz zakładał wprowadzenie do dyskusji i przypomnienie jej zasad przez Adama Hlebowicza (ok. 10 min.), wypowiedź Lecha Wałęsy (10 min.), wypowiedzi uczestników (w kolejności ustalonej w losowaniu przeprowadzonym przez prowadzącego) trwające do 8 minut; po każdej wypowiedzi pięciominutowy komentarz Lecha Wałęsy oraz trzyminutowa odpowiedź uczestnika.
"W dniu dzisiejszym prezydent Lech Wałęsa oświadczył, że odrzuca zaproponowaną przez IPN formułę debaty. W tej sytuacji spotkanie się nie odbędzie" - napisał Golon. Jak dodał, spotkanie 16 marca miało mieć charakter zamknięty, z udziałem przedstawicieli mediów i bezpośrednią transmisją "na żywo".
Naczelnik Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej dr Karol Nawrocki, który w gdańskim oddziale IPN był odpowiedzialny za przygotowanie debaty, na środowej konferencji prasowej powiedział, że IPN zdecydował się na odwołanie debaty z kilku przyczyn. Jako jedną z nich wymienił „rosnące kontrowersje wokół regulaminu spotkania”. „Jako gospodarz zaproponowaliśmy konkretny przebieg tego spotkania (…) tego nie był w stanie zaakceptować prezydent Lech Wałęsa” – powiedział Nawrocki.
Dodał, że kolejnym powodem były wpisy, które umieścił na swoim blogu Wałęsa. W ocenie Nawrockiego we wpisach tych b. prezydent „zaczął obrażać” IPN oraz autorów książki "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii", którzy „mieli być gośćmi IPN w trakcie debaty”. „Cała ta sytuacja straciła możliwość merytorycznej, naukowej, historycznej dyskusji na poważny temat, stąd decyzja dyrektora, że debata się nie odbędzie” – powiedział Nawrocki.
Jak mówił, za obraźliwe uznaje m.in. padające ze strony Wałęsy groźby pozwania IPN do sądu. „To są rzeczy, które tej debacie nie służą i pokazują, że tak naprawdę nie było chyba od samego początku woli przeprowadzenia tej debaty ze strony pana prezydenta. Też nie można dziwić się IPN, który miał być gospodarzem tej debaty, a więc dobre wychowanie nakazuje, aby gospodarz narzucał pewne warunki” – powiedział Nawrocki. Według niego zaproponowane przez IPN warunki „w żaden sposób nie dyskryminowały" Lecha Wałęsy ani pozostałych dyskutantów, a były takimi, "które można uznać za obiektywne”.
„Nikt nie broni Instytutowi Lecha Wałęsy zorganizowania takiej debaty na własnych zasadach, z własnymi prelegentami i moderatorem” - podkreślił. „IPN jeśli organizuje dyskusje o książkach czy konferencje, robi to zawsze na swoich zasadach, które być może ze współorganizatorami czy uczestnikami negocjuje, ale nie może być tak, że te zasady są wprost narzucane urzędowi państwowemu” – powiedział Nawrocki.
Wyjaśnił też, że chęć udziału w spotkaniu zadeklarowali – za pośrednictwem mediów - m.in. Cenckiewicz, Gontarczyk, Zyzak oraz Majchrzak.
Udziału w debacie odmówił natomiast Drzycimski, który powiedział w środę PAP, że wysłał już do IPN stosowne krótkie oświadczenie. Jak dodał, odmowę uzasadnił tym, że nie do końca odpowiadała mu formuła debaty, a jego wiedza na temat Lecha Wałęsy oparta jest na relacjach świadków oraz samego b. prezydenta. „Nie jestem partnerem do dyskusji archiwalnej, bo nie siedziałem w archiwum" - mówił Drzycimski.
Z propozycją zorganizowania debaty wystąpił w pierwszej połowie stycznia do gdańskiego IPN sam Wałęsa. W piśmie adresowanym do dyrektora gdańskiego oddziału Instytutu Mirosława Golona b. prezydent napisał, że proponuje on finał sprawy tzw. Bolka "mając na względzie prawdę historyczną, powołując się na właściwą rolę IPN", a jednocześnie trwający nieustannie stalking, "tak w tradycyjnych środkach przekazu medialnego jak i w przestrzeni internetowej".(PAP)
Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.
Reklama