Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 7 października 2024 06:28
Reklama KD Market

Australian Open - szósty triumf Djokovica w Melbourne



Najwyżej rozstawiony Novak Djokovic po raz szósty wygrał wielkoszlemowy turniej Australian Open w Melbourne. W niedzielnym finale broniący tytułu Serb pokonał Brytyjczyka Andy'ego Murraya (2.) 6:1, 7:5, 7:6 (7-3).

Więcej czasu na odpoczynek przed decydującym spotkaniem miał Djokovic, który w czwartkowym półfinale dość pewnie, choć w czterech setach, wyeliminował Szwajcara Rogera Federera (3.). Murray z kolei dzień później wygrał - po czterech godzinach gry - w pięciu partiach z Kanadyjczykiem Milosem Raonicem (13.).

Obaj finaliści dobrze spisują się na kortach twardych i mało kto przypuszczał, że Serb obejmie prowadzenie, wygrywając w 30 minut gładko pierwszą odsłonę. Lider światowego rankingu bezlitośnie wykorzystywał każdy błąd rywala. O ile jeszcze na samym początku kibice obejrzeli nieco walki, to w czterech kolejnych gemach "Djoko" stracił najwyżej po jednym punkcie. Publiczność głośno dopingowała Szkota i nagrodziła go brawami, gdy przy stanie 0:5 po raz pierwszy utrzymał podanie. Później obronił jeszcze dwie piłki setowe, ale Serb zakończył partię 6:1.

Druga była widowiskiem, jakiego spodziewano się po dwóch czołowych tenisistach świata. Sporo było długich i efektownych wymian. W trwającym ponad 11 minut trzecim gemie Murray czterokrotnie bronił się przed stratą podania. Obaj zawodnicy, mając świadomość wagi każdego punktu, na swoje pomyłki reagowali nerwowo.

Jako pierwszy "breaka" w tej odsłonie zanotował Djokovic, przy stanie 3:3. Brytyjczyk szybko odpowiedział. Po chwili ponownie był w opałach, ale wybronił się za sprawą skutecznego serwisu. Decydujący okazał się 11. gem, w którym przegrywający 0:40 zawodnik z Belgradu zapisał na swoim koncie pięć kolejnych punktów i zaliczył przełamanie. W kolejnym gemie obronił "break pointa". Przed piłką setową dla Serba Szkot ze złością zamachnął się rakietą. Po chwili zawodnicy schodzili na przerwę przy prowadzeniu Djokovica 2:0.

Poziom zaprezentowany w tej partii, która trwała 80 minut, docenili tenisiści obserwujący mecz w telewizji.

"Wyglądało to trochę jednostronnie... Teraz mogę otworzyć popcorn" - napisał na Twitterze młody Australijczyk Omar Jasika.

W trzecim secie po początkowej przewadze Serba - 3:1 - Murray wyrównał i walka toczyła się "gem za gem". Do wyłonienia zwycięzcy potrzebny był tie-break, który nie ułożył się po myśli drugiej rakiety świata. Djokovic szybko wypracował przewagę 6-1. Szkot zdołał obronić jeszcze dwie piłki meczowe, ale przy kolejnej był już bezradny.

Pojedynek trwał dwie godziny i 51 minut. Murrayowi nie pomogło 11 asów, Serb miał ich sześć. Szkot zanotował aż 65 niewymuszonych błędów i 39 uderzeń wygrywających. Jego rywal - odpowiednio - 40 i 30.

Djokovic wygrał 22 z 31 dotychczasowych konfrontacji z Brytyjczykiem, w tym 11 z ostatnich 12. W finale Australian Open spotkali się po raz czwarty - w każdym z tych spotkań lepszy był Serb.

W niedzielę zdobył on 11. wielkoszlemowy tytuł w karierze, dzięki czemu zrównał się z piątymi w klasyfikacji wszech czasów Australijczykiem Rodem Laverem i Szwedem Bjoernem Borgiem. Sześć z tych sukcesów Djokovic odniósł w Melbourne. Wcześniej wygrał tę imprezę w latach 2008, 2011-13 i 2015. Zrównał się z pierwszym w zestawieniu wszech czasów dot. tego turnieju reprezentantem gospodarzy Royem Emersonem.

Lider rankingu ATP zwyciężył w trzeciej imprezie wielkoszlemowej z rzędu. W ubiegłym roku triumfował w Wimbledonie i US Open. Wcześniej we French Open dotarł do finału.

28-letni tenisista może pochwalić się imponującą regularnością w Australian Open. Za każdym razem, gdy dotarł do półfinału tego turnieju, później go wygrał.

Będącego jego rówieśnikiem Murraya z kolei prześladuje w tych zawodach fatum. W niedzielę został drugim tenisistą w liczonej od 1968 roku Open Erze, który przegrał pięć finałów danej odsłony Wielkiego Szlema. Podobnego pecha - ale do US Open - miał Ivan Lendl, były trener Brytyjczyka. Amerykanin czeskiego pochodzenia jednak trzykrotnie triumfował w Nowym Jorku, Szkot jeszcze nie doczekał się sukcesu w Melbourne.

"Mam wrażenie, że kiedyś już tu byłem" - dowcipnie zaczął Murray swoje wystąpienie po finale.

Ma dwa wielkoszlemowe tytuły na koncie. Zarówno w US Open 2012, jak i w Wimbledonie rok później sukces świętował po finałowych zwycięstwach nad... Djokovicem.

Za zwycięstwo Serb otrzyma 3,4 mln dolarów australijskich, jego niedzielny przeciwnik - o połowę mniej.

W Melbourne wygrał po raz szósty, dokładnie 20 lat po drugim i ostatnim sukcesie w tej imprezie jego obecnego szkoleniowca - Borisa Beckera. Był to jednocześnie ostatni tytuł wielkoszlemowy Niemca.

Szkot jeszcze przed turniejem w Australii zaznaczył, że jeśli jego mająca termin porodu na połowę lutego żona Kim zacznie wcześniej rodzić, to bez wahania zrezygnuje z gry.

Murray nie dołączył do starszego brata Jamie'ego, który w sobotę triumfował w Melbourne w deblu. To pierwszy przypadek w liczonej od 1968 roku Open Erze, by bracia dotarli do finału tej samej edycji turnieju wielkoszlemowego.

Po finale powiedzieli:

Novak Djokovic: "Bardzo dobrze zacząłem to spotkanie, tak jak w półfinale z Rogerem Federerem. Nie popełniałem wielu błędów, grałem agresywnie i robiłem to, co chciałem. Perfekcyjnie realizowałem założenia taktyczne przez półtora seta. Potem Andy zaczął lepiej serwować i wrócił do gry. O losach drugiego seta decydowały pojedyncze punkty, tak samo było w trzecim. Od 15 miesięcy gram najlepszy tenis w moim życiu. Układa mi się także prywatnie. Czuję, że w obecnym punkcie mojej kariery wszystko układa się harmonijnie. Zrównać się pod względem liczby triumfów w Australian Open z Royem Emersonem to wielki honor i zaszczyt. Jestem z tego bardzo dumny. Ciężko pracowaliśmy na to z całym teamem. Wygrałem tu po raz szósty, ale nigdy wcześniej nie spotkałem się z taką owacją po meczu. Mnóstwo kibiców nie miało biletów i obserwowali finał na placu pod kortem centralnym. Nie spodziewałem się tego. Nie zamierzam jednak wykorzystywać tej sympatii, startując w przyszłości w wyborach prezydenckich. Jestem sportowcem i tego się będę trzymał. Andy, jesteś wielkim mistrzem i przyjacielem. Jestem pewny, że będziesz miał jeszcze wiele okazji, by wygrać ten turniej. Jeszcze nigdy nie przegrałem w Melbourne finału. Dlatego też pocałowałem po finale nawierzchnię. Mam z tutejszym kortem centralnym romans i nadzieję, że potrwa on jeszcze jakiś czas.

Andy Murray: "Gratuluję Novakowi. To, czego dokonał, jest niesamowite. Jemu i jego teamowi chciałbym powiedzieć, że wykonali świetną robotę. Trudno mi ocenić, jak bardzo odstawałem dziś poziomem od Novaka. W pierwszym secie byłem jakby nieobecny, ale w dwóch pozostałych rywalizacja była zacięta. Wydaje mi się, że mogłem zagrać trochę lepiej. Nie najlepiej radziłem z forhendem. W trzeciej odsłonie poprawiłem się pod tym względem i to mi znacząco pomogło. Większość moich meczów z Novakiem w Wielkim Szlemie była zacięta. Nie wiem, czy tak wyglądało to też z zewnątrz. We wcześniejszych spotkaniach w Melbourne też słabo zaczynałem. Ogólnie jestem zadowolony, że walczyłem, zdołałem wrócić do gry i stworzyłem sobie szanse. Ostatnie tygodnie były dla mnie trudne, dziękuję wszystkim za wsparcie. Mam wiadomość dla żony Kim spodziewającej się dziecka, która z pewnością oglądała mecz w domu. Stałaś się legendą w ostatnich tygodniach. Dziękuję ci za całe twoje wsparcie. Wracam do domu pierwszym możliwym lotem".

(PAP)

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama