Duży wpływ na siłę polskiej reprezentacji piłkarzy ręcznych Polacy mieli bądź mają bracia, a o obliczu drużyny Chorwacji decydują w dużej mierze obecnie... szwagrowie Środowy mecz tych drużyn przesądzi o awansie do półfinału mistrzostw Europy.
Do niedawno wśród biało-czerwonych były dwie rodzinne pary - Michał i Bartosz Jureccy oraz Krzysztof i Marcin Lijewscy. Po zakończeniu kariery przez ostatniego z nich, na placu boju pozostało rodzeństwo Jureckich. Czołowymi postaciami zespołu z Bałkanów są natomiast szwagrowie Marko Kopljar i Domagoj Duvnjak.
Michał Jurecki jest nie tylko gwiazdą polskiego zespołu, ale i najlepszym strzelcem turnieju, razem z Macedończykiem Kirilem Lazarovem - po 32 bramki. Pozostali wymienieni też należą do gwiazd turnieju, choć starszy z braci Jureckich oraz obaj Chorwaci mają rozmaite problemy zdrowotne. Mimo to zaciskają zęby i starają się pomóc swym reprezentacjom, na ile tylko mogą.
W dotychczasowych pięciu meczach Duvnjak zdobył 17 bramek (najwięcej, 8, z Norwegią), a Kopjar 16 (5 z Białorusią).
30-letni Kopljar, najwyższy w tym swoim zespole - mierzy 210 cm, zaczynał karierę w klubie z rodzinnej miejscowości RK Pozega. Potem z kolei trafił do oddalonego o 100 kilometrów RK Djakovo, skąd z kolei pochodzi dwa lata młodszy Duvnjak. Marko poznał tam też starszą siostrę Domagoja - Ivę, którą poślubił przed kilkoma miesiącami i z którą ma dziecko.
- Graliśmy przeciwko sobie w kadetach, a kiedy po raz pierwszy zoabczyłem Marko, pomyślałem sobie: Kim on jest... Był już wtedy bardzo wysoki i do tego strasznie chudy - powiedział Duvnjak, cytowany przez chorwackie media.
Razem zaczęli występować, kiedy Domagoj miał 14 lat, a jego kolega, dziś już szwagier - 16. Bronili barw regionu Slawonia na wschodzie kraju.
- Graliśmy w reprezentacji regionu do lat 18. Domagoj był od niektórych młodszy o cztery lata, ale na boisku w ogóle nie było tego widać. Już wtedy pokazywał, że będzie świetnym zawodnikiem. Zresztą mając 15 lat trafił do kadry Chorwacji U-19. Na każdym treningu błyszczał. Tak go zapamiętałem - powiedział Kopljar.
Później ich drogi sportowe rozeszły się, ale pozostali przyjaciółmi i są rodziną.
- Kiedy dzwonię do Marka, zawsze proszę, aby przekazał też telefon siostrze, bo i z nią chcę porozmawiać. I odwrotnie, kiedy rozmawiam z Ivą, chętnie pogadam także ze szwagrem - dodał Duvnjak.
Za czasów szkolnych Iva Duvnjak-Kopljar również grała w piłkę ręczną, a jej znajomi twierdzili, że miała talent. Potem jednak zdecydowała się na studia nauczycielskie w Zagrzebiu.
W środę Kopljar i Duvnjak zagrają w Krakowie przeciwko Polsce w ostatnim meczu drugiej rundy grupowej ME. Biało-czerwoni mogą awansować do półfinału także jeśli nie wygrają (dużo zależy od wyniku wcześniejszego spotkania Francji z Norwegią), zaś Chorwatom może nie pomóc nawet zwycięstwo.
(PAP)
Reklama