Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 22:02
Reklama KD Market

Łupkowe trzęsienie ziemi



Jaki jest najaktywniejszy sejsmicznie stan USA? Odpowiedź wydaje się oczywista: Kalifornia. Nic z tych rzeczy. Od kilku lat palmę pierwszeństwa dzierży… Oklahoma. A wszystko za sprawą gazu i ropy wydobywanej z łupków.

Położony na Wielkich Równinach stan jeszcze do niedawna nie był uważany przez geologów za region niestabilny sejsmicznie. Jeśli na Oklahomę spadały klęski żywiołowe, to były to najczęściej tornada i powodzie – takie przejmujące obrazy oglądaliśmy co jakiś czas w wiadomościach. Jeszcze do 2008 roku w stanie rejestrowano rocznie 2-3 wstrząsy powyżej 3 stopni w skali Richtera. Wtedy jednak rozpoczął się łupkowy boom i sejsmografy oszalały, bo ziemia zaczęła się trząść. W ubiegłym roku zarejestrowano w Oklahomie już ponad 900 trzęsień ziemi.

29 wstrząsów na dobę

Obecny rok też zaczął się mocnym akcentem. W pierwszej dekadzie stycznia w ciągu zaledwie 24 godzin odnotowano 29 wstrząsów silniejszych od 2,5 st. w skali Richtera. Trzy z nich miały siłę powyżej 4 stopni . Dwa z nich – odpowiednio 4,7 i 4,8 stopnia, a więc były już w stanie wyrządzić konkretne szkody i mocno przestraszyć mieszkańców. Zwłaszcza że miały miejsce w stanie, gdzie nie ma obowiązku budowania domów odpornych na silne wstrząsy.

Geolodzy nie mają wątpliwości – skokowy wzrost liczby trzęsień ziemi zbiegł się w czasie z łupkowym boomem. Jeszcze w ubiegłym roku US Geological Survey (USGS) opublikował raport, z którego wynika, że aktywność związana z tzw. szczelinowaniem zdestabilizowała uskoki tektoniczne. Dokument podkreśla, że wstrząsy zbliżone do 5 stopni w skali Richtera potrafią w niektórych miejscach wyrządzać poważne szkody. A jest już bardzo blisko – trzeba pamiętać, że skala Richtera jest skalą logarytmiczną – jeden stopień różnicy oznacza 10-krotnie większą poziomą amplitudę drgań oraz około 32-krotnie większą energię wyzwoloną. Jeszcze kilka ułamków stopnia i nie skończy się na spadających z półek talerzach.

ABC szczelinowania

Aby zrozumieć co się dzieje, warto przyjrzeć się samej metodzie niekonwencjonalnego wydobywania surowców – jak określa się pozyskiwanie ropy i gazu z łupków. Szczelinowanie jest technologią wykorzystywaną od 60 lat, ale prawdziwe emocje zaczęło wzbudzać jego upowszechnienie, związane z postępem technologii i coraz niższymi kosztami wydobycia, przy rosnącym popycie przede wszystkim na gaz ziemny. Aby się do niego dostać najpierw robi się odwiert pionowy, a potem poziomy. Potem następuje tzw. szczelinowanie – pod wielkim ciśnieniem w zabezpieczony betonem otwór pompuje się setki tysięcy hektolitrów wody z piaskiem i chemikaliami. Ze skruszonych w ten sposób łupków wydobywa się gaz ziemny lub ropę. Ta metoda nazywana jest przez Amerykanów „hydrofracturing”, albo potocznie „fracking”. Po polsku – szczelinowaniem poziomym. Ponieważ wszystko odbywa się na dużej głębokości pod nieprzepuszczającymi skałami, zagrożenie dla środowiska powinno być bliskie zeru. Ale w rzeczywistości wydobycie gazu łupkowego jest procesem dość skomplikowanym, drogim i nie do końca pewnym. Do wydobycia surowca powyższą metodą potrzebne są też tysiące hektolitrów wody, która wraz z chemikaliami jest wstrzykiwana pod ogromnym ciśnieniem w pokłady łupków. Co znajduje się w mieszankach – do końca nie wiemy. Na ujawnienie pełnego składu wody od lat naciskają zarówno obrońcy środowiska naturalnego jak i zwykli obywatele mieszkających w okolicach, w których wydobywa się gaz metodą niekonwencjonalną. Koncerny naftowe zasłaniają się od lat koniecznością utrzymania tajemnicy procesu technologicznego i ochrony przed konkurencją.



„Wstrząsająca” woda

Teoretycznie woda wprowadzana pod ziemię powinna być później wypompowywana na powierzchnię. Ale w praktyce tysiące hektolitrów wody zostaje pod powierzchnią, wypełniając przestrzeń w łupkowych pokładach skał. To musiało zakłócić równowagę i zaktywizować uskoki tektoniczne – tłumaczą geolodzy. Podobne zjawisko pojawiło się, choć na nieco mniejszą skalę – także w sąsiednim Kansas.

Nagłe silne wstrząsy odnotowane w styczniu powiązano także z przerwą w dostawach prądu wywołaną przez śnieżyce w północno-zachodniej części stanu. Gdy przywrócono dostawy energii, wszystkie odwierty jednocześnie wznowiły prace, wprowadzając ogromne ilości wody w formację geologiczną Arbuckle. To musiało zakłócić równowagę sejsmiczną.  


Geolodzy nie mają wątpliwości – skokowy wzrost liczby trzęsień ziemi zbiegł się w czasie z łupkowym boomem"



Zalecenia i sądy

Sytuacja stała się na tyle poważna, że Oklahoma Corporation Commission, stanowe ciało regulacyjne, poprosiła operatorów 27 odwiertów w okolicy miejscowości Fairview, by ograniczyli ilość wody wprowadzanej pod ziemię. Na razie na zasadzie dobrowolnej operatorzy powinni zmniejszyć zużycie wody o 18 procent. W sąsiednim Kansas takie ograniczenia są obowiązkowe. Dyrektywy władz regulacyjnych w Oklahomie dotyczą stosunkowo niewielkiego obszaru – kwadratu 20 na 36 mil. Zalecenia OCC można uznać jednak za przełom – władze oficjalnie przyznały rację geologom, że nie da się zlekceważyć korelacji między szczelinowaniem a wzrostem liczby wstrząsów.

W tym tygodniu pojawił się też pierwszy pozew zbiorowy. Firma prawnicza Weitz & Luxenberg oskarżyła cztery spółki naftowe – SandRidge Exploration and Production, New Dominion, Chesapeake Operating oraz Devon Energy Production Company o wywołanie groźnych w skutkach trzęsień ziemi. „Spółki te świadomie kontynuują wstrzykiwanie wody do szybów w zatrważających ilościach, zdając sobie sprawę, że ich działalność zagraża domom mieszkańców i ich standardowi życia. Muszą zapłacić tysiącom mieszkańców Oklahomy, którzy nie tylko obawiają się o wartość swoich nieruchomości, ale także o swoje życie” – napisali prawnicy w opublikowanym komunikacie. W pozwie domagają się także zapłacenia za wzmocnienie konstrukcji domów oraz stałego monitorowania aktywności sejsmicznej.

To zapewne dopiero początek prawnych batalii, które sprawią, że emocje związane z wydobyciem surowców z łupków nie wygasną. Oklahoma dostarczy zapewne argumentów przeciwnikom wydobywania surowców energetycznych metodą niekonwencjonalną także i w Polsce. Sejsmiczne rozbudzenie pokaźnych obszarów będzie dowodem na zbyt agresywną ingerencję człowieka w środowisko. Warto jednak pamiętać, że bez łupkowego boomu gaz, na którym gotujemy i który ogrzewa nasze domy, nie byłby tak tani. Podobnie jak paliwo, które tankujemy do naszych samochodów.

Jolanta Telega

[email protected]

 

Fracking in Pennsylvania Brings Risks and Rewards

Fracking in Pennsylvania Brings Risks and Rewards

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama