W związku z wydarzeniami wokół Trybunału Konstytucyjnego KE rozpoczęła w środę wobec Polski pierwszy etap procedury mającej na celu przeciwdziałanie zagrożeniom dla państwa prawa. Premier Beata Szydło zapewniła, że rząd będzie prowadził "aktywny dialog" z KE.
O decyzji KE, podjętej w wyniku przeprowadzonej wcześniej za zamkniętymi drzwiami debaty orientacyjnej komisarzy na temat sytuacji w Polsce, poinformował w Brukseli wiceszef Komisji Frans Timmermans. Podkreślił, że celem jest dialog z polskim rządem i wyjaśnienie problemów.
"Wydaje się, że Trybunał Konstytucyjny podjął decyzje, które nie są obecnie przestrzegane przez inne instytucje państwa. Polski ustawodawca podjął działania, które wpływają na funkcjonowanie Trybunału - powiedział Timmermans na konferencji prasowej. - Wiążące zasady dotyczące Trybunału Konstytucyjnego nie są obecnie przestrzegane, co - jak sądzę - jest poważną kwestią w każdym państwie prawa".
"Wierzę w ten dialog i w to, że Polska jest niezwykle ważnym krajem członkowskim UE" - zapewnił.
Timmermans wysłał w środę list do polskiego rządu z zaproszeniem do dialogu. Pismo jest odpowiedzią na list ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry z 11 stycznia, który z kolei był reakcją na list Timmermansa z 23 grudnia 2015 r. dotyczący ustawy o TK. Wiceszef KE napisał w środę, że pewne ostateczne orzeczenia TK nie są w Polsce respektowane, a uchwaloną 23 grudnia nowelizację ustawy o TK wprowadzono w życie, nie czekając na opinię Komisji Weneckiej Rady Europy. "Jak rozumiem, łącznym efektem tej nowelizacji będzie utrudnienie kontroli Trybunału nad konstytucyjnością przyjmowanych ustaw" - napisał Timmermans.
Poinformował, że w trakcie dyskusji komisarzy nie było różnic w opiniach co do tego, jakie kroki podjąć w sprawie Polski. Zadeklarował, że jest gotów w każdej chwili udać się do Warszawy. W połowie marca KE ma powrócić do tematu sytuacji w Polsce. Rozpoczęta procedura pozwoli także KE na przyjrzenie się zmianom w polskiej ustawie o radiofonii i telewizji, która również budzi zaniepokojenie Brukseli.
Premier Beata Szydło na popołudniowej konferencji prasowej podkreśliła, że nie została wszczęta procedura nadzoru. "KE mówi o wstępnej ocenie sytuacji. Nie ma czegoś takiego, czym straszyli Polaków politycy opozycji, że została wszczęta procedura nadzoru. Nie ma takiej sytuacji" - podkreśliła.
Premier zapewniła, że polski rząd będzie prowadził "aktywny dialog" z Komisją Europejską. "Nasze informacje są na bieżąco przekazywane. Nasza dyplomacja jest w stałym kontakcie z przedstawicielami Komisji Europejskiej, zarówno minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski, jak i wiceminister Konrad Szymański" - powiedziała szefowa rządu. Zadeklarowała też, że rząd przekaże Komisji Europejskiej wszystkie informacje, których Komisja będzie oczekiwać.
"Jestem bardzo zadowolony z faktu, że najczęściej używanym słowem w całym tym przedstawieniu stanowiska Komisji było słowo dialog. My jesteśmy zainteresowani dialogiem. Wydawało nam się, że dotychczasowy dialog rozwiał wszystkie wątpliwości, ale rozumiem, że jakieś jeszcze pozostały" - zadeklarował w środę w Brukseli minister ds. europejskich Konrad Szymański. Jednocześnie podkreślił, że "Komisja ryzykuje rolę strony w politycznym sporze w Polsce". Przypomniał, że KE nie zabrała głosu, gdy w połowie 2015 r. poprzedni Sejm wybrał - jak się okazało, sprzecznie z konstytucją - dwóch sędziów TK.
Według niego sprawa niebawem dobrze się zakończy i możliwe będzie przejście do rutynowej współpracy między Warszawą a Brukselą.
Także zdaniem rzecznika rządu Rafała Bochenka nie zapadły żadne decyzje, które miałyby jakikolwiek negatywny wydźwięk na linii Warszawa-Bruksela. "To jest orientacyjna czynność Komisji Europejskiej na bazie pewnych spekulacji, które pojawiały się w krajach zachodniej Europy. Komisja Europejska po prostu chce powziąć nieco więcej informacji na temat tego, co dzieje się w Polsce. Z miłą chęcią poinformujemy przewodniczącego Komisji, zapraszamy go oczywiście do Polski" - powiedział Bochenek dziennikarzom w Sejmie.
Szef biura prasowego Kancelarii Prezydenta Marek Magierowski ocenił w rozmowie z PAP, że Komisja Europejska ma wątłą wiedzę na temat polskiej polityki, a jej decyzja to próba ucieczki od realnych problemów Unii, takich jak kryzys migracyjny. "Mam poczucie, że Komisja Europejska dała się wciągnąć w bitwę polityczną, zupełnie niepotrzebnie" - powiedział.
Zdaniem b. szefa MSZ, obecnie przewodniczącego sejmowej komisji spraw zagranicznych Grzegorza Schetyny (PO), Komisja Europejska nie akceptuje tego, co stało się w Polsce z demokracją parlamentarną i z konstytucją. "To jest początek, to jest pierwszy krok, ale to potwierdza nasze obawy" - powiedział Schetyna.
"To na pewno żółta kartka dla Polski, PiS na to zapracował, podejmując takie a nie inne decyzje ws. Trybunału Konstytucyjnego, mediów, a za chwilę i prokuratury; jeszcze w tak szybkim tempie" - ocenił w rozmowie z PAP lider Nowoczesnej Ryszard Petru.
"Dostajemy rykoszetem z Brukseli po działaniach PiS ws. Trybunału Konstytucyjnego - skomentował szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. - Mam nadzieję, bo to jest w interesie Polski, że rząd będzie jak najbardziej otwarty na dialog, na wyjaśnianie, na rozmowę, ale musi zweryfikować swoją politykę w kraju".
Z kolei rzecznik klubu Kukiz'15 Jakub Kulesza powiedział PAP, że wszczęcie procedury wobec Polski jest skandaliczne. Jak ocenił, to próba "schowania do szafy prawdziwych problemów Europy, spowodowanych przez zgubną politykę Niemiec, czyli problemu imigracji".
Frakcje socjalistów, liberałów i Zielonych w Parlamencie Europejskim pozytywnie oceniły decyzję Komisji Europejskiej.
"Rządy prawa są fundamentalnym filarem UE. Polska, członek europejskiej rodziny, musi ich przestrzegać" - oświadczył szef frakcji socjalistów, Włoch Gianni Pittella.
"To bardzo smutne, że obecny rząd sprowadza relacje Polski z UE na dno. Polska zasługuje na coś lepszego" - powiedział lider frakcji ALDE, Belg Guy Verhofstadt.
Liderzy Zielonych Niemka Rebecca Harms i Belg Philippe Lamberts ocenili, że Komisja postąpiła właściwie, podejmując formalne kroki w związku z obawami o rządy prawa w Polsce, jednakże przestrzegli europejskich polityków przed "prowokacyjnym nastawieniem" wobec Polski.
W środę sekretarze generalni grup politycznych Parlamentu Europejskiego podjęli decyzję, że debata plenarna na temat praworządności w Polsce odbędzie się nie 19, lecz 20 stycznia. Natomiast w lutym europosłowie mają przyjąć rezolucję na temat sytuacji w Polsce.
Trzyetapowa procedura reagowania na systemowe zagrożenia dla rządów prawa istnieje od marca 2014 roku i zostaje użyta po raz pierwszy. Celem tej procedury jest umożliwienie Komisji Europejskiej dialogu z danym państwem członkowskim, aby zapobiegać "wyraźnemu ryzyku poważnego naruszenia" przez państwo unijne m.in. wartości demokratycznych. (PAP)
Jak wygląda procedura ochrony praworządności uruchomiona przez KE?
Procedura ochrony państwa prawnego w UE, której pierwszy etap KE uruchomiła w środę wobec Polski, to głównie opinie i zalecenia, jednak w razie braku współpracy Warszawy z Brukselą kolejnym krokiem może być wniosek o zawieszenie w prawach członka UE.
Komisja Europejska przyjęła w marcu 2014 r. ramy prawne dotyczące "ochrony państwa prawnego w UE". Mają one być narzędziem umożliwiającym odpowiednie reagowanie na szczeblu unijnym na systemowe zagrożenia dla państwa prawa.
Ustanowienie tego mechanizmu było reakcją na przeprowadzane przez premiera Viktora Orbana zmiany na Węgrzech. KE nie miała bowiem wcześniej oficjalnych narzędzi, by wyrazić swój sprzeciw wobec reform w mediach czy przede wszystkim w wymiarze sprawiedliwości, jakie wprowadzali rządzący w Budapeszcie.
Celem tej procedury jest umożliwienie Komisji dialogu z danym państwem członkowskim, aby zapobiegać "wyraźnemu ryzyku poważnego naruszenia" przez państwo unijne wartości, o jakich mowa w Traktacie o UE.
Artykuł 2 tego podstawowego w UE aktu prawnego mówi: "Unia opiera się na wartościach poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego, jak również poszanowania praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości. Wartości te są wspólne państwom członkowskim w społeczeństwie opartym na pluralizmie, niedyskryminacji, tolerancji, sprawiedliwości, solidarności oraz na równości kobiet i mężczyzn".
Proces, który KE wszczęła wobec Polski, składa się z trzech etapów. Pierwszym jest ocena Komisji, podczas której gromadzone i oceniane są wszystkie informacje dotyczące ewentualnych zagrożeń. Jeśli KE uzna, że rzeczywiście istnieje systemowe zagrożenie dla państwa prawnego, rozpoczyna dialog z państwem członkowskim. To właśnie stało się w odniesieniu do Polski.
W tym etapie przewidziane jest również wysłanie do kraju "uzasadnionej opinii", która jest de facto ostrzeżeniem ze strony Brukseli. Jeśli do tego dojdzie, Polska będzie mogła przedstawić swoje uwagi do tej opinii.
W kolejnym kroku, o ile sprawa nie zostanie załatwiona wcześniej, procedura przewiduje publikację przez Komisję "zalecenia w sprawie państwa prawnego". To wytyczne, by państwo członkowskie rozwiązało zidentyfikowane problemy w wyznaczonym terminie i poinformowało o tym Brukselę.
W trzecim etapie KE monitoruje działania podjęte w odpowiedzi na jej zalecenia. Jeśli uzna, że nie są one wystarczające, może skorzystać z mechanizmu przewidzianego w art. 7 Traktatu o UE, czyli zwrócić się do Rady o stwierdzenie poważnego ryzyka naruszania wartości UE przez kraj unijny.
Z wnioskiem takim poza Komisją Europejską może też wystąpić niezależnie Parlament Europejski lub jedna trzecia państw członkowskich. Decyzję o tym, że ryzyko naruszenia wartości UE istnieje, podejmują państwa członkowskie większością czterech piątych po uzyskaniu uprzednio zgody Parlamentu Europejskiego. Wcześniej Rada wysłuchuje danego państwa członkowskiego; może też skierować do niego zalecenia.
Aby dany kraj mógł być objęty sankcjami, w tym zawieszeniem prawa do głosowania na forum UE, zielone światło musi dać jednomyślnie szczyt unijny.
Jak podkreśla KE, jej procedura, która jest narzędziem wczesnego ostrzegania, może zostać zastosowana w celu ochrony państwa prawnego w sytuacjach systemowego załamania niekorzystnie wpływającego na integralność, stabilność i prawidłowe działanie instytucji i mechanizmów ustanowionych na szczeblu krajowym.
Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)
Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.