Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 16 listopada 2024 12:51
Reklama KD Market

Przekleństwo ciekawych czasów



Obyś żył w ciekawych czasach –  to w Chinach nie przysłowie, ale raczej ciężkie przekleństwo. Minął zaledwie tydzień nowego roku i już możemy mieć powody do niepokoju. Nie wiadomo jak potoczą się losy świata w 2016 roku, ale pewne jest jedno: najbliższe 12 miesięcy nie będzie należeć do spokojnych. 

W ciągu pierwszych 200 godzin nowego roku zdążyło się już wiele wydarzyć. Korea Północna zdetonowała coś, co ma rzekomo być pierwszą bombą termojądrową znajdującą się w posiadaniu reżimu w Pjongjang. Szyicki Iran znalazł się na krawędzi wojny z sunnicką Arabią Saudyjską. Kompletnie posypała się chińska giełda, na co zareagowały czkawką niemal wszystkie rynki kapitałowe na całym świecie. Przy okazji multimiliarder i inwestor George Soros zaczął głośno ostrzegać przed powtórką z kryzysu finansowego w 2008 roku. Mało? W USA znów spieramy się o granice prawa dostępu do broni, a w kampanii wyborczej kandydaci zdjęli rękawice i atakują się bez litości.

Historia pokazała już nieraz, że jest… zupełnie nieprzewidywalna. Przysłowie o tym, że lubi się powtarzać włóżmy między bajki. Kto na początku 2015 roku mógł przewidzieć, że Europę zaleje fala miliona uchodźców, a Donald Trump pozostanie liderem prawyborczych sondaży wśród republikanów? Kto spodziewał się zamachów w Paryżu czy benzyny taniej jak przysłowiowy barszcz? Kto przewidział, że w Polsce wybory – prezydenckie i parlamentarne – wygra jedna opcja polityczna, zdolna do samodzielnego rządzenia? Nie oszczędzano nam zaskakujących zwrotów akcji, które w taki lub inny sposób wpłynęły na nasze codziennie życie.

Przy tych wszystkich zastrzeżeniach przyjrzyjmy się temu, co w tym roku z pewnością będzie zaprzątać naszą uwagę.

Wybory w USA

Stany Zjednoczone nie przestają być największym mocarstwem, więc wydarzenia w USA będą bardzo uważnie obserwowane na całym świecie. Konia z rzędem temu, kto dziś byłby w stanie przewidzieć wynik listopadowych wyborów. Ba – nawet tego kto pojawi się  na kartach wyborczych. Po stronie demokratów faworytką nie przestaje być Hillary Clinton, ale była pierwsza dama zaczęła ostatnio czuć na swoich plecach oddech Berniego Sandersa. Senator z Vermont, określający się jako socjaldemokrata systematycznie punktuje rywalkę i zyskuje poparcie młodych wyborców, choćby takimi obietnicami jak darmowe studia na uczelniach publicznych.

Po stronie republikanów sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana. Skazywany na szybkie wypalenie się i wycofanie z kampanii miliarder Donald Trump pozostaje nadal na czele sondaży, a tak zwani “mainstreamowi” kandydaci znajdują się w najlepszym wypadku w środku 12-osobowej stawki. Lada moment ruszą prawybory, a Jeb Bush, Marco Rubio, czy Chris Christie nie robią najlepszego wrażenia na republikańskim elektoracie. Media zaczęły nawet spekulować, czy do konwencji Partii Republikańskiej w Cleveland, którą zaplanowano w połowie lipca, może nie dojść do jednoznacznego rozstrzygnięcia. Wówczas starannie wyreżyserowana ceremonia “namaszczenia” kandydata zamieni się w coś, czego nie widziano od 1952 roku – w sejmik wyborczy.

Na domiar złego jeśli Donald Trump przegra prawybory ciągle będzie mógł pojawić się na kartach wyborczych jako kandydat tzw. trzeciej partii. Zrobi przy tym dobrą przysługę… demokratom, rozbijając głosy republikanskiego elektoratu. A jeśli wygra republikańskie prawybory? Dla wielu ekspertów politycznych Trump ze swoim rozbudowanym ego i talentem do zrażania sobie całych grup wyborczych nie ma szans na zwycięstwo w wyborach powszechnych.

Podzielona i zamknięta Europa

Koniec 2015 roku zastał Unię Europejską w krytycznym momencie. Kryzys uchodźczy, bankructwo Grecji, brytyjska debata o pozostaniu w UE, czy sytuacja w Polsce i na Węgrzech odsłoniły wszystkie słabości “zjednoczonego” kontynentu. Spór między “otwartą” i “zamkniętą” Europą będzię się nasilał. Mieszkańcy Starego Kontynentu spierać się będą nie tylko o podstawowe wartości, ale będą musieli podejmować kluczowe decyzje w takich sprawach jak wolność przepływu ludności, uchodźcy, czy terroryzm. Przy obecnych podziałach – będzie to trudnie, jeśli nie niemożliwe. W Europie narastają też różnego rodzaju ruchy społeczne, które mogą dać o sobie znać w tym roku. Ryzyko opuszczenia UE przez Wielką Brytanię też jest realne, co może mieć bardzo poważne konsekwencje dla idei zjednoczonej Europy i jeszcze bardziej wzmocni dominację tandemu Niemcy-Francja.

IS i terroryzm

Państwo Islamskie nie przestaje być największą i najpotężniejszą organizacją terrorystyczną na świecie. Zarówno Zachód jak i Rosja nie znalazły do tej pory skutecznej recepty na jego pokonanie. Co więcej, radykalni islamiści znajdują naśladowców w różnych częściach świata – od Nigerii po Filipiny. Trudno spodziewać się skutecznego rozwiązania problemu w najbliższych miesiącach. Co więcej – w miarę ewentualnego postępu działań ofensywnych przeciwko IS, które mogą na lądzie prowadzić jedynie armie słabego Iraku i syryjskiego reżimu Asada, działalność terrorystyczna w innych krajach może się nasilać. Islamistom potrzebne będą sukcesy, a za takie uznawać będą z pewnością przeprowadzenie udanych zamachów w krajach uzanych za wrogie. Na czarnej liście znajdą się z pewnością takie państwa jak Francja, Wielka Brytania, Niemcy, USA, Rosja, czy Arabia Saudyjska.

Chiński syndrom

O tym jak ważne dla świata są dziś Chiny przekonują nas wydarzenia ostatnich dni. Wystarczyło kilka raportów makroekonomicznych wskazujących na osłabienie gospodarki Państwa Środka, aby giełdy na całym świecie zareagowały histerią. Ale tu nie tylko o gospodarkę chodzi. Władze w Pekinie od lat realizują cel, jakim jest uczynienie z Chin największej gospodarki świata. Kraj ten ma także supermocarstwowe ambicje, o czym świadczy chociażby aktywność na Morzu Południowochińskim. Wydarzenia w tym kraju warto więc obserwować z ogromną uwagą.

Ropa i nieprzewidywalni przywódcy

W cieniu wielkich wydarzeń może umknąć nam fakt, że kraje żyjące mniej lub bardziej dostatnio z eksportu ropy naftowej, dziś znalazły się na krawędzi bankructwa. Państwa te dzielą geografia, system polityczny czy religia. Ale jedna rzecz jest wspólna – ogromne uzależnienie od dochodów ze sprzedaży ropy. Rosja, Wenezuela, Arabia Saudyjska czy Nigeria mogą okazać się w tym roku poważnymi czynnikami ryzyka. Możemy się cieszyć z taniej benzyny, ale jednocześnie warto pamiętać, że oznacza to mniejszy zysk dla tych, którzy zdążyli się przyzwyczaić do petrodolarów.

Szczególną uwagę warto zwrócić na popierany przez Amerykę reżim w Arabii Saudyjskiej. Destabilizacja tego kraju, znajdującego się – po niedawnym straceniu szyickiego duchownego – w otwartym konflikcie z Iranem, może wywołać ogromne perturbacje. Globalne konflikty zaczynały się w dużo mniejszych państwach niż rządzona twardą ręką przez dynastię Saudów Arabia.

Z kolei pogłębiający się kryzys gospodarczy w Rosji, także uzależnionej od eksportu surowców energetycznych, czyni zachowanie prezydenta Władimira Putina jeszcze bardziej nieprzewidywalnym. Historia już nie raz pokazała ile znaczą osobiste chore ambicje autokratów.

Tych kilka przykładów – a można przytoczyć dziesiątki innych –  pozwala zrozumieć jak trudno przewidzieć co czeka nas w roku 2016. Pozostaje tylko się modlić, aby chińskie powiedzenie o ciekawych czasach miało w sobie jak najmniej z przekleństwa.

Jolanta Telega

[email protected]
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama