Związek zawodowy chicagowskich policjantów poparł zawieszenie władzy policyjnej na 30 dni, a nie jak dotychczas na 72 godziny, w przypadku oficerów, którzy w czasie służby kogoś zastrzelili lub zranili. To niespodzianka. Zwykle związek sprzeciwia się zaostrzaniu środków dyscyplinarnych wobec swoich członków.
Jednak Dean Angelo, prezes Fraternal Order of Police (FOP), oświadczył, że nowe zarządzenia po. szefa policji Johna Escalante mają sens. Angelo − w rozmowie z ABC7 − przyznał, że oficerowie potrzebują więcej czasu na odreagowanie traumatycznych przeżyć i odzyskanie równowagi psychicznej, a 72 godziny to z pewnością za mało.
Policjanci, którzy kogoś zabili lub zranili, byli dotychczas odsuwani od obowiązków służbowych na 72 godziny. W tym czasie są przesuwani do pracy biurowej i administracyjnej.
Okres ten został też wydłużony przez szefa policji do 30 dni po tym, jak funkcjonariusz zastrzelił chorego psychicznie studenta i przez pomyłkę − 55-letnią kobietę.
Ponadto prezes FOP stwierdził, że policjanci potrzebują lepszego wyszkolenia i więcej paralizatorów. W tej chwili posiada je tylko 20 proc. spośród wszystkich 11 tys. funkcjonariuszy.
(ao)
Reklama