W sobotę przed Sejmem odbyła się manifestacja w obronie demokracji i Trybunału Konstytucyjnego, zorganizowana przez Komitet Obrony Demokracji. Jej hasłem przewodnim było: "Cała Polska dziś się śmieje, zaczynamy mieć nadzieję". Podobne manifestacje odbyły się w wielu innych miastach.
Manifestacja została rozwiązana przed godziną 14., mimo że miała potrwać do godziny 16.; powodem był fałszywy alarm bombowy.
W pikiecie wzięły udziały tłumy - nie tylko mieszkańcy Warszawy, ale też osoby, które przyjechały z innych miejscowości. Jeszcze po godzinie 12., kiedy rozpoczęła się manifestacja, dochodzili kolejni ludzie. Manifestanci wypełnili plac i okoliczne ulice wokół Sejmu.
Jak powiedział PAP rzecznik komendanta stołecznego policji Mariusz Mrozek, w raporcie, który policja sporządza na swoje potrzeby, liczbę uczestników oszacowano na ok. 10 tysięcy.
W tłumie widać było wiele biało-czerwonych flag, część osób miała biało-czerwone opaski na ramionach z napisem KOD i "gorszego sortu". Uczestnicy przynieśli ze sobą transparenty z hasłami: "Stop psuciu demokracji", "Pod osłoną nocy, PiS kraj na dno stoczy", "Dość nocnych zmian", "Trybunał gwarantem demokracji", "Ręce precz od Trybunału", "Oddaj księżyc, zabierz Dudę", "Lepsi od Jarka, nas obrażali". W pewnym momencie w tłumie, z dużych liter trzymanych przez pikietujących powstał napis "KONSTYTUCJA".
W pikiecie brali udział ludzie w różnym wieku, było wiele rodzin z dziećmi, a także osoby niepełnosprawne na wózkach inwalidzkich. Wśród zebranych byli też politycy - m.in. b. minister obrony narodowej, poseł PO Tomasz Siemoniak i szef Nowoczesnej Ryszard Petru, przedstawiciele środowisk artystycznych m.in. reżyserka Agnieszka Holland, aktorka Maja Komorowska oraz m.in. prawnik prof. Monika Płatek.
"Mamy wolności i będziemy o nie walczyć, i o nie zabiegać" - mówił rozpoczynając manifestację lider Komitetu Obrony Demokracji Mateusz Kijowski.
Swoje poparcie dla idei manifestacji wyraziła Agnieszka Holland, która powiedziała, że PiS oszukał także swoich wyborców. "Demokracja jest jak powietrze - odbierają nam ją i niedługo możemy zacząć się dusić w tym smogu" - podkreśliła. Mówiła również, że Polacy muszą być wytrwali i ze sobą rozmawiać niezależnie od swoich poglądów - dzięki temu będę mogli skutecznie walczyć o demokrację. Holland dodała, że trzeba być przygotowanym na "dłuższy marsz" w obronie demokracji.
Podobnie wypowiadali się inni - apelując m.in. o solidarność. Profesor Monika Płatek podkreśliła, że problemem "nie jest w demokracji zmiana władzy, a władza, która niszczy demokrację i z niczym się nie liczy". Dodała, że można mieć większość, a mimo to rządzić zgodnie z konstytucją i zasadą trójpodziału władzy.
Z kolei Maja Komorowska podkreślała, że "język agresji jest niedobry. Tak się cieszę, że tu nie ma tego języka. Jeżeli my zaczniemy mówić takim językiem to przegrywamy. Jestem przeciwna chodzeniu pod jakiekolwiek domy – powiedziała odnosząc się do ubiegłotygodniowej demonstracji przed domem Jarosława Kaczyńskiego na warszawskim Żoliborzu.
Organizatorzy tuż po rozpoczęciu apelowali m.in. o usunięciu wszystkich transparentów, które mogłyby być obraźliwe.
Zebrani skandowali: "Cała Polska dziś się śmieje, zaczynamy mieć nadzieję", "Jesteśmy równi", "Damy radę", "Obronimy demokrację", "Tu jest Polska". Skakali też skandując "kto nie skacze ten jest z PiS-em".
Manifestacja początkowo miała trwać do godziny 16. Przed godziną 14. Mateusz Kijowski poinformował zgromadzonych o jej rozwiązaniu. Proszono jednak o "wolne rozchodzenie się". Rzecznik Komendanta Stołecznego Policji Mariusz Mrozek poinformował PAP, że do Centrum Powiadomienia Ratunkowego zadzwonił ktoś anonimowo z informacją o podłożeniu ładunku wybuchowego. Policja poinformowała o tym organizatora.
"Rekomendacja Centralnego Biura Śledczego była taka, że nie jest konieczne przeprowadzenie ewakuacji; decyzja należała jednak do organizatorów" - powiedział Mrozek.
Organizatorzy zdecydowali o rozwiązaniu zgromadzenia. Rozchodząc się, uczestnicy manifestacji dzielili się opłatkiem; śpiewano kolędy, odśpiewano też hymn narodowy.
"Takie są procedury bezpieczeństwa, anonimowy telefon i trzeba było się rozejść. Nie powinniśmy się tym zbytnio przejmować. Atmosfera była wspaniała, ludzie byli wspaniali, z dużej życzliwości, sympatii się zeszli. Powiedzieliśmy wszystko, co było najważniejsze. Jeśli komuś przeszkadzamy, no cóż, będziemy starali się być spokojnie, delikatnie, a jednak wyraziście" - powiedział Kijowski. Dodał, że chodziło o to, by nie siać paniki. "Zasady bezpieczeństwa są takie, że trzeba było się rozejść" - dodał.
"Na pewno nas to nie odstraszy, jeśli będzie taka konieczność będziemy w pełnej gotowości i będziemy reagować. Jesteśmy w stanie sprawnie i szybko się zorganizować" - powiedział Kijowski.
Podobne pikiety KOD zorganizował w 23 polskich miastach; m.in. w Krakowie, Tarnowie, Katowicach, Poznaniu, Lublinie i Gdańsku oraz za granicą: w Brukseli pod biurem Stałego Przedstawicielstwa RP, a także przed polskimi ambasadami w Berlinie, Londynie i Tokio.
Organizatorzy już wcześniej podkreślali, że poprzez sobotnie manifestację chcą "wyrazić swój sprzeciw wobec Polski bezprawia, zamkniętej, zawłaszczanej przez jedną stronę i zamykającej się na dialog społeczny".
"Pokażmy, że nam zależy, i że nie odpuścimy; Że nie chcemy Polski, w której mamy ograniczane wolności obywatelskie, w którym prawo jest malowane i służy jedynie tworzeniu zasłony dymnej" - podkreślali.
Manifestacja pod hasłem: "Obywatele dla demokracji" przeszła ulicami Warszawy także w ubiegłą sobotę; wzięło w niej udział kilkadziesiąt tysięcy osób.
Od ponad miesiąca trwa klincz związany ze statusem i liczbą sędziów TK. Rząd, prezydent Andrzej Duda i PiS uważają, że sprawa jest zamknięta po wyborze przez obecny Sejm nowych pięciu sędziów TK - po uchwaleniu przez Sejm, że wybór pięciu sędziów TK, przez poprzedni Sejm nie miał mocy prawnej. PO, Nowoczesna i PSL uważają, że prezydent powinien zaprzysiąc trzech sędziów wybranych przez poprzedni Sejm, których wybór TK uznał za konstytucyjny.(PAP)
Na zdjęciach demonstracje w Warszawie, Wrocławiu, Bydgoszczy i Belgii fot.EPA
Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.
Reklama