"Sędzia główny faworyzował gospodarzy, ale sami mogliśmy lepiej spisać się już w pierwszym spotkaniu w Zenicy" - takie są komentarze trenerów i piłkarzy Bośni i Hercegowiny po porażce w Dublinie z Irlandią 0:2, która zapewniła rywalom udział w mistrzostwach Europy.
- Nasze szanse na awans zmalały po meczu w Zenicy. Wiedzieliśmy, że będzie ciężko w rewanżu na wyjeździe - powiedział bośniackim mediom selekcjoner Mehmed Bazdarevic.
Kilka dni temu u siebie reprezentacja BiH, finalista ubiegłorocznych mistrzostw świata, zremisowała z Irlandią 1:1. Bramki strzelono w końcówce gry - najpierw prowadzenie zespołowi z Zielonej Wyspy zapewnił Robert Brady (82), a wyrównał Edin Dżeko (85).
W poniedziałkowym rewanżu autorem obu bramek dla Irlandii był Jonathan Walters (24-karny, 70). Przeciwnicy mieli sporo pretensji do holenderskiego sędziego Bjoerna Kuipersa, zwłaszcza za podyktowanie kontrowersyjnej "jedenastki".
- Arbiter sędziował 70-30 na korzyść gospodarzy. Ale też nie mogliśmy wygrać meczu, w którym nie graliśmy dobrze - ocenił Dżeko.
- Uważam, że sędzia był najsłabszą osobą na boisku, lecz trzeba przyznać, że tak naprawdę straciliśmy szansę awansu w Zenicy. Powinniśmy zwyciężyć u siebie i z przewagą jechać na rewanż. W Dublinie byliśmy lepsi piłkarsko, chociaż nic wielkiego nie pokazaliśmy. Na pewno Irlandczycy zaprezentowali ogromną waleczność - dodał Bazdarevic.
Irlandia była grupowym rywalem w eliminacjach Polaków i mistrzów świata Niemców.
Z barażów awans wywalczyli też Węgrzy. Ostatni finaliści ME we Francji zostaną wyłonieni we wtorek, gdy Dania podejmie Szwecję (w pierwszym meczu reprezentacja "Trzech Koron" wygrała 2:1) a Słowenia - Ukrainę (we Lwowie było 2:0 dla Ukrainy).
Losowanie grup turnieju finałowego odbędzie się 12 grudnia w Paryżu. Na francuskich boiskach zagrają 24 zespoły.
(PAP)
Reklama