Sportowcy z całego świata są wstrząśnięci po serii zamachów terrorystycznych we Francji i w pełni solidaryzują się z obywatelami tego kraju. Piłkarskie mecze poprzedza minuta ciszy, zawodnicy noszą czarne opaski. Nie brakuje też innych gestów wsparcia.
W piątkowy wieczór i w nocy terroryści zabili w Paryżu co najmniej 127 osób. Wiele osób jest ciężko rannych, niektóre znajdują się w stanie krytycznym. Do serii zamachów doszło w sześciu różnych miejscach Paryża - m.in. w okolicach stadionu Stade de France, gdzie rozgrywano piłkarski mecz gospodarzy z Niemcami (2:0). W trakcie zawodów słychać było wybuchy. Według francuskich mediów, miały one miejsce przy bramie wschodniej, gdzie zginęły trzy osoby.
Do zamachów przyznało się Państwo Islamskie, które zagroziło Francji kolejnymi atakami.
Sportowe władze Francji odwołały wszystkie weekendowe zawody w regionie Paryża. Nie odbędzie się m.in. mecz Pucharu Europy w rugby pomiędzy Racingiem 92 a zespołem Glasgow.
Z kolei wszystkie mecze w najbliższych dniach organizowane pod egidą UEFA, m.in. barażowe o awans do mistrzostw Europy, będą poprzedzane minutą ciszy, a piłkarze założą czarne opaski.
W sobotnie południe do kraju wrócili już piłkarze reprezentacji Niemiec, choć początkowo planowali zostać we Francji do niedzieli. Niemal całą noc spędzili na Stade de France, ponieważ istniało zagrożenie, że terroryści podłożyli wokół obiektu bomby gazowe. Potem reprezentacja kilkoma busami pojechała prosto na lotnisko. Wszyscy są zszokowani zamachami.
"To była straszna noc. Moje myśli są z rodzinami, które straciły swoich bliskich" - przyznał reprezentant Niemiec Andre Schuerrle. "Będę się modlić za tragicznie zmarłych i ich rodziny" - dodał inny kadrowicz Mario Goetze.
Za niespełna miesiąc w Paryżu odbędzie się losowanie grup piłkarskich mistrzostw Europy, które w 2016 roku zostaną rozegrane we Francji.
Wiadomo już, że towarzyskie spotkanie piłkarskich reprezentacji Anglii i Francji odbędzie się zgodnie z planem 17 listopada w Londynie - poinformowała francuska federacja (FFF).
Wydarzenia we Francji odbiły się szerokim echem także w polskim futbolu i zepchnęły na drugi plan zwycięstwo biało-czerwonych nad Islandią (4:2) w piątkowym towarzyskim spotkaniu w Warszawie.
- To ogromna tragedia i ciężko się o tym mówi. Na pewno jednak Francuzi znajdą rozwiązanie, aby tego typu zdarzenia nie powtórzyły się na Euro 2016. Trzeba podkreślić, że ta tragedia nie dotyka jedynie Francji, ale dotyczy całej Europy. Nie można tego tolerować w najmniejszym stopniu – powiedział piłkarz kadry Grzegorz Krychowiak, który przez siedem lat mieszkał we Francji.
W sobotę na Stadionie Narodowym w Warszawie pojawił się specjalny napis "Paris", a Pałac Kultury i Nauki został podświetlony w barwach narodowych Francji. Wieczorem na niebiesko-biało-czerwono zostanie także podświetlony katowicki Spodek.
Według prezesa PZPN Zbigniewa Bońka mistrzostwa Europy we Francji odbędą się zgodnie z planem, choć zdaje sobie sprawę, że trudno będzie zapewnić bezpieczeństwo.
- Muszą być podjęte konkretne kroki. Nie ma czasu na polityczne debaty. Mamy prawo do życia w spokoju. Mistrzostwa nie są zagrożone, ale będzie bardzo trudno zapewnić bezpieczeństwo. Zdajemy sobie sprawę, że trudno walczyć z przeciwnikiem, którego nie widać – powiedział Boniek na sobotniej konferencji prasowej.
Jak dodał, wtorkowe spotkanie z Czechami we Wrocławiu poprzedzi minuta ciszy, a piłkarze zagrają z czarnymi opaskami. - Również wszystkie mecze ligowe w Polsce w ten weekend poprzedzi minuta ciszy – oświadczył szef PZPN.
Na wydarzenia we Francji zareagowali także sportowcy pochodzący z innych kontynentów.
- Wszystkie moje myśli są z ofiarami wczorajszej tragedii i ich rodzinami. Dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek trzeba powiedzieć, że miłość i pokój między ludźmi są najważniejsze. Z naszego świata trzeba wyeliminować nienawiść - przyznał Lionel Messi.
Z powodu kontuzji piłkarz reprezentacji Argentyny nie wziął udziału w meczu eliminacji MŚ 2018 z Brazylią (1:1). Spotkanie w Buenos Aires, podobnie jak mecze w Europie, zostało poprzedzone minutą ciszy.
- Atak w Paryżu to niewyobrażalna tragedia. Moje myśli są z Francją - przyznał wielokrotny lekkoatleta z Jamajki Usain Bolt, wielokrotny mistrz olimpijski i świata na 100 i 200 m.
Z kolei LeBron James, amerykański gwiazdor koszykówki, przyznał, że nie może pomóc, ale myśli o tragedii w Paryżu. - Mój Boże, co się z ludźmi dzieje. Moje modlitwy kieruję do wszystkich rodzin - dodał zawodnik Cleveland Cavaliers.
(PAP)
Reklama