Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) zaleca Międzynarodowej Federacji Stowarzyszeń Lekkoatletycznych (IAAF) natychmiastowe wykluczenie Rosji ze wszystkich struktur organizacji.
WADA wnioskuje także o to, aby rosyjskie laboratorium antydopingowe straciło akredytację pozwalającą na oficjalne prowadzenie badań antydopingowych. Jednym z powodów - jak napisano w oświadczeniu WADA - są potwierdzone przypadki "bezpośredniego ingerowania" władz Rosji w przebieg procesu badawczego.
Dyrektor moskiewskiego laboratorium Grigorij Rodczenkow miał zlecić zniszczenie 1417 próbek w grudniu 2014 roku, kilka dni przez zapowiedzianym audytem wyznaczonym przez WADA.
"Rodczenkow osobiście wydał polecenie i pozwolił na zniszczenie dowodów" - napisano w opublikowanym w poniedziałek 323-stronnicowym raporcie WADA. Dodano, że Rosjanin powiedział przybyłej później delegacji, że chciał "zrobić porządki", aby przygotować się na ich wizytę. Ponadto Rodczenkow "nie chciał współpracować" podczas śledztwa i np. ani razu nie pozwolił nagrać swoich zeznań.
Doniesiono także o możliwym istnieniu tajnego laboratorium na obrzeżach Moskwy, które miało dokonywać badań próbek sportowców i przesyłać do "oficjalnego" laboratorium tylko te z nich, które dały negatywne wyniki. Pozostałe, wykazujące obecność niedozwolonych substancji w organizmie, niszczono. Strona rosyjska zaprzeczyła istnieniu takiej instytucji.
Władze IAAF otrzymały także zalecenie nałożenia dożywotniej dyskwalifikacji na pięciu sportowców i pięciu trenerów z Rosji, którzy są zamieszani w aferę dopingową.
WADA oskarża rząd rosyjski o współudział w stosowaniu, a później tuszowaniu, dopingu przez sportowców. Jedną z pięciu zawodniczek, której dożywotniej dyskwalifikacji żąda WADA jest mistrzyni olimpijska z Londynu w 2012 roku w biegu na 800 m Maria Sawinowa.
- To czarne dni... Informacje przedstawione w raporcie są bardzo niepokojące. Poinstruowałem zarząd, aby rozpatrzył wdrożenie sankcji przeciwko Rosyjskiej Federacji Lekkoatletycznej (ARAF). Nie przyszło mi to lekko. Zrobimy wszystko co trzeba, aby chronić czystych sportowców i odbudować zaufanie do tej dyscypliny - zapowiedział prezydent IAAF Sebastian Coe.
Brytyjczyk przewodniczy międzynarodowej federacji od sierpnia br. Zastąpił na tym stanowisku Senegalczyka Lamine Diacka, który pełnił tę funkcję od 1999 roku. Niedawno znalazł się na celowniku francuskiej prokuratury, która podejrzewa go o korupcję i pranie pieniędzy.
82-letni Diack miał otrzymać ponad milion euro w 2011 roku, aby zatuszować pozytywne wyniki testów antydopingowych rosyjskich lekkoatletów. Podejrzany jest również jego syn Papa Massata Diack i trzy inne osoby. Międzynarodowy Komitet Olimpijski (PKOl) domaga się tymczasowego pozbawienia go statusu honorowego członka.
Coe postawił stronie rosyjskiej ultimatum: oskarżeni muszą do końca tygodnia odnieść się do zarzutów zawartych w raporcie. Do sprawy odniosło się już kilku przedstawicieli instytucji rosyjskich, m.in. minister sportu Witalij Mutko.
- Nie ma żadnych dowodów, które popierałyby te oskarżenia. WADA może wystawiać pewne rekomendacje, ale nie ma prawa nikogo wykluczać z zawodów - powiedział Mutko, który jest również m.in. członkiem komitetów wykonawczych Europejskiej Unii Piłkarskiej (UEFA) i Światowej Federacji Piłki Nożnej (FIFA) oraz szefem komitetu organizacyjnego piłkarskich mistrzostw świata 2018 w Rosji.
Słowa Mutki powtórzyli również przedstawiciel prezydenta Władimira Putina Dmitrij Pieskow oraz szef Rosyjskiej Agencji Antydopingowej (RUSADA) Nikita Kamajew. Raport skrytykował też prezes ARAF Wadim Zieliczenok.
- Wezwanie do zawieszenia Rosji jest nieobiektywne. Oczywiście zdarzały się w naszym kraju przypadki dopingu, ale nie ma mowy o zorganizowanym procederze. WADA wysunęła tylko rekomendację. Nie mogę decydować za IAAF, ale mam nadzieję, że federacja nie dopuści do zawieszenia Rosji - powiedział agencji Associated Press.
Głos zabrał także Władimir Ujba, przewodniczący Federalnej Agencji Medycyny i Biologii, która opiekuje się sportowcami reprezentującymi Rosję.
- To kwestia czysto polityczna. Raport jest częścią międzynarodowych sankcji, które nakłada się na Rosję w związku z sytuacją na Krymie i z konfliktem z Ukrainą. Zarzuty są bezpodstawne. Przecież to inspektorzy WADA sami pobierają próbki od sportowców. Zresztą, nie wierzę, że zostaną anulowane jakiekolwiek wyniki zawodów. Wiązałoby się to z uruchomieniem ogromnej ilości długotrwałych procedur - powiedział agencji TASS.
Oświadczenie w związku z poniedziałkowymi wydarzeniami wydał także Interpol. Organizacja policyjna zapowiedziała w nim wszczęcie międzynarodowego śledztwa w tej sprawie. Koordynować będą je Francuzi.
"Interpol będzie współpracował z poszczególnymi krajami powiązanymi z dochodzeniem, w tym z Singapurem, aby uzyskać wsparcie przy wspólnym, globalnym śledztwie" - napisano. Pojawiły się doniesienia, że to azjatycki kraj dostarczył część funduszy przeznaczonych na nielegalny proceder.
Z raportu WADA wynika, że w procederze tuszowania dopingu u sportowców udział brała także Federalna Służba Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej (FSB), której funkcjonariusze "pracowali" w moskiewskim laboratorium. "To była forma bezpośredniego zastraszania i ingerencji państwa rosyjskiego w pracę. Teraz można podważyć rzetelność tych badań" - stwierdza raport.
Afera dopingowa w Rosji wybuchła 3 grudnia 2014 roku, gdy niemiecki kanał TV ZDF/ARD ujawnił jej szczegóły. Następnego dnia IAAF poinformowało, że dochodzenie prowadzi Komisja Etyki, całkowicie niezależny od IAAF organ, który ma pełne uprawnienia w tym zakresie, jak również do nakładania sankcji.
W wyemitowanym filmie trzykrotna zwyciężczyni maratonu w Chicago Lilija Szobuchowa (także srebrna medalistka halowych mistrzostw świata na 3000 m i mistrzostw Europy na 5000 m w 2006 roku) przyznała, że płaciła działaczom rosyjskiej federacji lekkoatletycznej za fałszowanie wyników jej badań antydopingowych tak, aby testy nie wykazały zażywania niedozwolonych środków. Łącznie miała im przekazać 450 tys. euro. W kwietniu 2015 roku została zdyskwalifikowana na dwa lata. Także inni zawodnicy mówili w filmie o panującym w rosyjskim sporcie "systemie dopingowej korupcji".
(PAP)
Reklama