Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 6 października 2024 10:27
Reklama KD Market

Wach przegrał przed czasem z Powietkinem



Mariusz Wach przegrał w ostatniej, 12. rundzie walkę w kategorii ciężkiej z Aleksandrem Powietkinem na środowej gali bokserskiej w Kazaniu. Stawką pojedynku był należący do Rosjanina pas WBC Silver.

Pojedynek został przerwany po konsultacji lekarza z arbitrem ze względu na kontuzję polskiego pięściarza, który miał rozcięcie pod lewym okiem i mocno spuchniętę tę część twarzy.

Do momentu zastopowania konfrontacji Powietkin zdecydowanie prowadził na punkty. Był aktywniejszy i skuteczniejszy, zadawał więcej ciosów, górował szybkością nad Wachem. Podopieczny trenera Piotra Wilczewskiego starał się boksować głównie lewą ręką, rzadko trafiał prawym prostym.

Dwumetrowy Wach miał dużą przewagę w "gabarytach" (cięższy o 13 kilogramów i wyższy o 14 centymetrów), ale przeskok z walk z ostatniego roku z dość przeciętnymi rywalami do rywalizacji ze znakomitym Powietkinem okazał się za duży. Po dwuletniej przerwie po porażce o mistrzostwo świata z Władimirem Kliczko (jesienią 2012 roku), Polak wygrał cztery pojedynki, ale w żadnym nie zachwycił, poza tym przeciwnicy byli dużo słabsi od Rosjanina.

Wach poniósł drugą porażkę na zawodowych ringach; w dorobku ma też 31 zwycięstw. Bilans Powietkina, mistrza olimpijskiego z Aten, wynosi 30-1. W przyszłym roku ma on walczyć o tytuł czempiona federacji WBC z Amerykaninem Deontayem Wilderem.

13 lat temu spotkali się w Warszawie na turnieju im. Feliksa Stamma. Powietkin był już mistrzem Europy, niedługo później został mistrzem świata i olimpijskim, a Wach dopiero zaczynał amatorskie boksowanie.

W gronie profesjonalistów Powietkin był już czempionem organizacji WBA; w jednej z obron pasa pokonał w trzeciej rundzie Andrzeja Wawrzyka.

Na gali w Kazaniu odbyło się jeszcze kilka ciekawych walk, w których nie zabrakło niespodzianek czy wręcz sensacji. Porażek doznali w kat. junior ciężkiej mistrz olimpijski z Pekinu Rachim Czakijew i nazywany "Królem nokautu" Dmitrij Kudriaszow, który do środy miał na koncie 23 zwycięstwa, wszystkie przed czasem.

Tytuł mistrza globu WBA w tej samej wadze obronił ich rodak Denis Lebiediew (28-0), pokonując Nigeryjczyka Lateefa Kayode (21-1). Z kolei kolejny zawodnik gospodarzy Eduard Trojanowski (23-0) odebrał Argentyńczykowi Cesarowi Rene Cuency'emu (48-2) tytuł mistrzowski IBF w wadze junior półśredniej.

Zazwyczaj zawodowi pięściarze rywalizują w weekendy, czasem w piątki. Tym razem był to środek tygodnia. 4 listopada to w Rosji Dzień Jedności Narodowej, upamiętniającym zdobycie w 1612 roku moskiewskiego Kremla, opanowanego przez Polaków. Rosyjscy organizatorzy gali twierdzili, że wybrali tę datę przypadkowo.

(PAP)

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama