Związek zawodowy chicagowskich nauczycieli mówi pedagogom, by przygotowywali się do długiego strajku. To reakcja na zapowiedź cięć budżetowych w oświacie chicagowskiej.
Karen Lewis, szefowa Chicago Teachers Union (CTU) uważa, że każdy członek związku powinien odłożyć 25 proc. z każdej wypłaty, w celu przygotowania się do strajku, który może potrwać dłużej niż w 2012 r., kiedy to lekcji nie było przez sześć dni.
Lewis wystosowała oświadczenie, po tym jak kuratorium szkolnictwa publicznego, Chicago Public Schools (CPS), ostrzegło przed drastycznymi cięciami budżetowymi w drugim półroczu nauki.
Szef chicagowskiej oświaty Forrest Claypool stwierdził, że jeśli szkolnictwo nie otrzyma funduszy stanowych wynoszących ok. 480 mln dol. do 1 lutego, to około 8 lutego dojdzie do masowych zwolnień nauczycieli i redukcji w programach nauczania, łącznie z eliminacją części przedmiotów.
Chicagowskie szkolnictwo publiczne stoi w obliczu 1,1 mld dol. deficytu budżetowego. Problemy finansowe zwiększa brak funduszy stanowych będący rezultatem przepychanki politycznej w Springfield między republikańskim gubernatorem Brucem Raunerem a demokratycznymi parlamentarzystami.
Przypomnijmy, że nauczyciele wciąż pracują bez kontraktu, na warunkach poprzedniego, który wygasł 30 czerwca. Dotychczasowe negocjacje między CTU i CPS nie przyniosły porozumienia. Przedmiotem sporu jest 7-procentowa obniżka nauczycielskich zarobków po stopniowym wycofaniu przez CPS wpłat na poczet składek emerytalnych, które uiszcza za pedagogów. Dodatkowo nauczyciele domagają się zmian administracyjnych i w organizacji dnia pracy.
(ao)
Reklama