Jak trudno jest zrekrutować nowego kierowcę, wie każdy właściciel firmy transportowej. W tej chwili to chyba największy problem w branży transportowej. Tymczasem rząd nie tylko nie ułatwia tego zadania, a wręcz rzuca kłody pod nogi. Góry nowych przepisów, które wdrażane są niemal co miesiąc, odstraszają potencjalnych kandydatów na kierowców zawodowych.
Szkoły dla kierowców zawodowych, zarówno te niezależne, jak istniejące przy dużych firmach transportowych narzekają, że nowe przepisy federalne nie tylko podwyższają koszty treningu, ale również znacznie utrudniają zdobycie zawodowego prawa jazdy.
W lipcu w życie weszły nowe regulacje, których zadaniem jest zminimalizowanie prawdopodobieństwa fałszowania testów na prawo jazdy. Obejmują one między innymi sprawdzenie karalności (ang. background checks) egzaminujących urzędników, zakaz korzystania z pomocy tłumaczy podczas egzaminów i przedstawienie przez kandydata na kierowcę dowodu na to, że jest rezydentem Stanów Zjednoczonych. Najwięcej skarg zbiera wymóg, który nakazuje oczekiwanie 14 dni po otrzymaniu pozwolenia (ang. permitu) na egzamin praktyczny (ang. skill test). Te dwa tygodnie sprawiają, że wielu z adeptów zapomina świeżo wyuczone umiejętności, oblewa egzamin i już po raz drugi do niego nie przystępuje. Statystyki wskazują również, że w wielu stanach średnia zdanych egzaminów znacznie spadła.
Dodatkowym problemem jest brak wykwalifikowanych egzaminatorów i odpowiedniej ilości miejsc, gdzie można przeprowadzać egzaminy. Ich liczba jest niedostateczna a stany nie robią nic, aby to zmienić. Wobec takiej sytuacji następują opóźnienia; 15 stanów jest opóźnionych z egzaminami o czternaście lub więcej dni, a osiem – o minimum 21.
Administracja federalna widząc problem przeprowadza rozmowy z administracjami stanowymi, które obiecują poprawę. Jak długo trzeba będzie czekać na pozytywne rezultaty - nie wie nikt.
Szerokiej i bezpiecznej drogi życzy ALL ABOUT TRUCKS.
fot.manolofranco/pixabay.com
Reklama