We wtorek startuje 70. sezon koszykarskiej ligi NBA. Tytułu bronią Golden State Warriors. Faworytami, jak przed rokiem, są także Cleveland Cavaliers i San Antonio Spurs. Wysoko w Konferencji Wschodniej powinni zajść Washington Wizards, z Marcinem Gortatem w składzie.
Według generalnych menedżerów klubów NBA obrońcy tytułu wcale nie są głównym kandydatem do mistrzowskich pierścieni. W przedsezonowej ankiecie wyżej ocenili oni szanse Cleveland Cavaliers i San Antonio Spurs. Wszystko zweryfikują jednak ligowe parkiety.
Warriors przed sezonem dotknęła kontuzja... trenera Steve'a Kerra. 50-letni szkoleniowiec dwukrotnie musiał się poddać operacjom kręgosłupa i przechodzi rehabilitację. W spotkaniach kontrolnych zespół prowadził jego asystent Luke Walton. Podobnie będzie we wtorkowym meczu inauguracyjnym.
Cavaliers, finaliści poprzedniego sezonu, którzy ulegli w rywalizacji o tytuł "Wojownikom" 2-4 m.in. dlatego, że kontuzje wyeliminowały dwóch zawodników z ich "wielkiej trójki" - Kevina Love i Kyrie Ervinga, liczą, że tym razem ich największy gwiazdor LeBron James do końca będzie miał wsparcie wszystkich partnerów.
Zespół w komplecie przystępuje do rozgrywek, podbudowany dodatkowo faktem, że tuż przed ich rozpoczęciem udało się podpisać nową umowę z solidnym i efektywnym kanadyjskim skrzydłowym Tristanem Thompsonem.
Faworytami są niezmiennie Spurs, pięciokrotni mistrzowie ligi w ostatnich 16 latach (1999, 2001, 2003, 2007, 2014). Nie może być inaczej, skoro jeszcze wzmocnili skład. Ekipa z Teksasu dokonała tego lata najbardziej spektakularnego transferu, podpisując kontrakt z asem Portland Trail Blazers, skrzydłowym LaMarcusem Aldridge'em. Wzmocnieniem jest także pozyskanie doświadczonego w bojach weterana Davida Westa, przez ostatnie dwa sezony występującego w Indiana Pacers.
Dla trenera Spurs, 66-letniego Gregga Popovicha, rekordzisty pod względem stażu wśród obecnych szkoleniowców w NBA (pracuje w roli głównego coacha nieprzerwanie od sezonu 1996/97) dodatkową motywacją będzie z pewnością fakt nominowania go na trenera reprezentacji USA, którą w 2017 roku obejmie po Mike'u Krzyzewskim.
Poważnym rywalem Jamesa i spółki w konferencji powinni być Chicago Bulls. Pod warunkiem, że kontuzje przestaną nękać Derricka Rose'a (w ostatnich trzech sezonach z powodu poważnego urazu i dwukrotnej operacji kolana wystąpił zaledwie w 61 meczach). Eksperci stacji ESPN umieścili "Byki" na drugim miejscu na Wschodzie, a na trzecim Atlanta Hawks, rewelacyjnego finalistę konferencji w minionym sezonie.
Jako piątą siłę tej konferencji, jeszcze za Miami Heat, wskazano Washington Wizards, klub Marcina Gortata. Latem "Czarodzieje" stracili m.in. Paula Pierce'a, który wolał grać w Los Angeles Clippers, Rasuala Butlera (San Antonio Spurs) i Francuza Kevina Seraphina (New York Knicks), a pozyskali m.in. Gary'ego Neala, Alana Andersona i Jareda Dudleya, byłego kolegę Gortata z Phoenix Suns i uczestnika jego campów w Polsce. Trudno w tym przypadku mówić o wzmocnieniach.
Szansy na dobre występy sztab klubu ze stolicy upatruje raczej w zmianie sposobu gry. Wizards mają grać szybko, płynnie, nastawiać się przede wszystkim na rzuty z dystansu, ale i częstsze wykorzystanie środkowego w kontratakach i akcjach dwójkowych. Taki system, z przesunięciem brazylijskiego podkoszowego Nene Hilario na ławkę rezerwowych, bardziej odpowiada Gortatowi, który ma teraz więcej miejsca pod atakowaną tablicą. W meczach przedsezonowych Polak zdobywał o kilka punktów więcej niż w minionych rozgrywkach.
W ostatnich dwóch sezonach Wizards pewnie awansowali do play off i kończyli rywalizację na drugiej rundzie, czyli w czołowej czwórce konferencji. Powtórzenie tego byłoby sukcesem, zwłaszcza, że po piętach będą im deptać rozwijające się ostatnio zespoły, jak Toronto Raptors czy Milwaukee Bucks.
W jak zwykle bardzo silnej Konferencji Zachodniej groźnymi rywalami obrońców tytułu i San Antonio powinni być Houston Rockets i Los Angeles Clippers. W rywalizację z najlepszymi powinien wmieszać się także zespół Oklahoma City Thunder, ze zdrowym już czterokrotnym królem strzelców rozgrywek Kevinem Durantem i nowym trenerem.
Przed jubileuszowym 70. sezonem w sześciu klubach doszło do zmiany na stanowisku prowadzącego zespół. To mniej o trzy w porównaniu do poprzednich rozgrywek. Warto przypatrywać się nowym twarzom w sztabach szkoleniowych, zwłaszcza po ostatnim w finale, w którym spotkali się... debiutujący w roli głównego coacha zarówno Kerr (Golden State), jak i David Blatt (Cleveland).
W czołówce mogą teraz "namieszać" absolutni debiutanci - Fred Hoiberg, który poprowadzi Chicago Bulls (sam grał tu w latach 1999-2003) i Billy Donovan, nowy szkoleniowiec Oklahoma City.
Ten drugi ma swoim życiorysie polski akcent. Jako zawodnik występował m.in. w akademickim zespole Providence, z którym w 1987 roku awansował do turnieju Final Four NCAA. Jego kolegą drużyny był wówczas grający na pozycji środkowego Jacek Duda, jedyny w historii polski koszykarz, który wystąpił na tym szczeblu akademickich rozgrywek. W półfinałowym meczu, przegranym z Syracuse 63:77, Donovan miał siedem asyst, a Duda tyle samo zbiórek - były to rekordy w zespole.
Sezon 2015/16 rozpocznie w nocy z wtorku na środę czasu polskiego, kiedy spotkają się Golden State z New Orleans Pelicans, Cleveland z Chicago i Atlanta z Detroit Pistons.
Gortat i jego Wizards dzień później zmierzą się na wyjeździe z Orlando Magic.
(PAP)
Reklama