Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 27 listopada 2024 13:34
Reklama KD Market

Okiem koleżanki po fachu

Okiem koleżanki po fachu
Mirkica Popovic (z lewej) i szef działu miejskiego Grzegorz Dziedzic w redakcji “Dziennika Związkowego” fot.Ewa Malcher
/a> Mirkica Popovic (z lewej) i szef działu miejskiego Grzegorz Dziedzic w redakcji “Dziennika Związkowego” fot.Ewa Malcher


W pogoni za sensacyjnymi historiami, w gąszczu internetowych kliknięć i lajków współcześni dziennikarze zapominają często o kluczowej roli, którą media powinny odgrywać w życiu społecznym: edukacji czytelników. Z tym większą przyjemnością słuchałam redaktor naczelnej „Dziennika Związkowego” Małgorzaty Błaszczuk, gdy mówiła, że edukacja jest jednym z głównych celów najstarszej polonijnej gazety w Chicago.

Pozwolą Państwo, że się przedstawię. Nazywam się Mirkica Popovic i jestem dziennikarką z Macedonii, tymczasowo przebywam w Chicago na czteromiesięcznym stypendium. Do Stanów Zjednoczonych przyleciałam prosto z Aten, gdzie pracowałam jako korespondent zagraniczny macedońskich mediów.

Poznając chicagowskie media, miałam okazję spędzić kilka dni w redakcji „Dziennika Związkowego”, obserwować pracę moich polskich kolegów i wiele dowiedzieć się na temat potrzeb i problemów polonijnej społeczności, przeszłości i wizji gazety oraz jej roli w umacnianiu polskiej diaspory w USA. Jako korespondent zagraniczny, zdaję sobię sprawę z trudności i wyzwań, jakie generuje pisanie na temat dwóch ojczyzn – kraju pochodzenia i aktualnego miejsca zamieszkania. W tej materii „Dziennik Związkowy” wywiązuje się z zadania doskonale, zajmując się tematyką polonijną, najważniejszymi problemami amerykańskimi i na bieżąco relacjonując wydarzenia z Polski.

Dyrektor generalna Magdalena Pantelis wyjaśniła mi, że „Dziennik Związkowy” od wielu dekad był pierwszym przyjacielem i drogowskazem dla milionów przybywających z Polski imigrantów. - W jednej gazecie mogli znaleźć wszystko, czego potrzebowali: mieszkanie, pracę, samochód, informacje o Polsce , Ameryce i świecie. „Dziennik Związkowy” stawał się przewodnikiem po nieznanym wielkim mieście i wsparciem w trudnych chwilach, pokazując, że w Ameryce każdy znajdzie swoją szansę – mówi Magdalena Pantelis.

W moich oczach gazeta do dziś pozostaje lojalnym przyjacielem Polonii, tworząc dla czytelnika wzorzec aktywnego i zorientowanego członka społeczności, współodpowiedzialnego za trwanie wspólnoty. Świetną ilustracją takiej postawy jest choćby najnowsza akcja „Polonia znosi wizy”, zachęcająca do wysyłania listów do marszałka Izby Reprezentantów. Zwiedzając imponujące archiwum gazety, przeglądając historyczne, sięgające 1908 r. numery „Dziennika Związkowego”, zrozumiałam wagę istnienia tego tytułu i zmiany, jakim na przestrzeni lat podlegał. Zwłaszcza w kontekście powszechnego kryzysu mediów drukowanych i malejącego zainteresowania Polaków emigracją do USA.

Gazeta z powodzeniem zdołała wyrwać się ze stereotypu wydawnictwa etnicznego. Próżno szukać tu słabej grafiki, przestarzałej czcionki i błędów językowych, jak choćby mieszania języków polskiego z angielskim. „Dziennik Związkowy” na tle innych etnicznych gazet w Chicago jest jak powiew świeżości: przejrzysty, nowocześnie wydany, z zachowaniem wysokich standardów dziennikarskich. Bez kompleksów, zupełnie jak polska diaspora w Chicago, ma swoje stałe miejsce na tutejszej mapie, obok takich potęg jak „Chicago Tribune” czy „Sun Times”.

Gdzież indziej polski kierowca ciężarówki może znaleźć informacje i nowinki dotyczące tajników wykonywanej przez siebie pracy? Cykl taki, dość zaskakujący na pierwszy rzut oka, ma w „Dzienniku Związkowym” pełne uzasadnienie publikacji. Gazeta stara się odpowiadać na potrzeby społeczności, wychodzić jej naprzeciw i systematycznie wypełniać informacyjne i edukacyjne luki.

Tym większym zaskoczeniem był dla mnie skromny rozmiar redakcji, w porównaniu do rozmiarów zwłaszcza weekendowego wydania. Stanowiący serce redakcji dziennikarze: Alicja Otap i Grzegorz Dziedzic, otoczeni siatką korespondentów i współpracowników przekonali mnie, że dysponując nawet skromnymi środkami, przy profesjonalizmie i pasji, można nieprzerwanie funkcjonować na niełatwym prasowym rynku i wydawać gazetę o wysokim standardzie.

Pragnę szczerze podziękować „Dziennikowi Związkowemu” za możliwość przypatrywania się Waszej pracy. Było dla mnie wielką przyjemnością obserwować, w jaki sposób zachowujecie dziennikarskie i etyczne standardy w czasach, kiedy większość mediów na dobre o nich zapomniała.

Mirkica Popovic
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama