USA są gotowe do współpracy z każdym krajem, w tym Rosją i Iranem, by rozwiązać konflikt w Syrii" - powiedział w poniedziałek prezydent Barack Obama w ONZ w Nowym Jorku. Ale zastrzegł, ze rozwiązanie musi oznaczać odejście prezydenta Syrii Baszara el- Asada.
Przemawiając podczas debaty generalnej Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych, Obama podkreślił, że "nie możemy powrócić w Syrii do statusu quo sprzed wojny". Przypominał, że to prezydent Asad, sojusznik polityczno-wojskowy Rosji i Iranu, eskalował konflikt, reagując użyciem siły na pokojowe protesty Syryjczyków. To doprowadziło do wojny domowej, w której od czterech lat zginęło już ponad 250 tys. osób.
Prezydent USA skrytykował poparcie udzielane - jak się wyraził - "tyranom" takim jak Asad. Przekonywał, że stanowisko prezydenta Rosji Władimira Putina, że w Syrii każda "alternatywa" dla Asada będzie gorsza, "nie jest rozwiązaniem".
"Nie ma innego rozwiązania dla syryjskiego kryzysu niż wzmocnienie efektywnych struktur rządowych i udzielanie im pomocy w zwalczaniu terroryzmu" - powiedział Obama, dodając, ze rozwiązanie musi oznaczać "kontrolowaną transformację", która doprowadzi do usunięcia Asada z urzędu prezydenta.
Obama ma jeszcze w poniedziałek na marginesie sesji Zgromadzenia Ogólnego NZ w Nowym Jorku spotkać się z Putinem. USA wyrażają zaniepokojenie umacnianiem w ostatnim czasie wojskowej obecności Rosji w Syrii.
Podczas wystąpienia w ONZ Obama odniósł się też do konfliktu na Ukrainie i aneksji przez Rosję ukraińskiego Krymu, zapewniając, że intencją Stanów Zjednoczonych nie jest powrót do zimnej wojny.
"Ameryka ma niewiele interesów ekonomicznych na Ukrainie (...), ale nie możemy stać bezczynnie, podczas gdy jest naruszana suwerenność i integralność terytorialna kraju" - powiedział. Bo to, co stało się na Ukrainie, wyjaśnił, mogłoby się przydarzyć każdemu innemu państwu.
"I to jest właśnie podstawą sankcji nałożonych na Rosję. A nie pragnienie, by wrócić do zimnej wojny" - dodał.
Wyraził przekonanie, że gdyby Rosja zaangażowała się "w prawdziwą dyplomację" i pracowała z Ukrainą i międzynarodową wspólnotą, "to byłoby to lepsze nie tylko dla Ukrainy, ale i dla Rosji i świata".
Zapewnił też, że USA będą dalej naciskać, by ukraiński kryzys został rozwiązany w taki sposób, "by zapewnić, że suwerenna i demokratyczna Ukraina sama może decydować o swej przyszłości i kontrolować swoje terytorium".
"Nie dlatego że chcemy izolować Rosję, ale dlatego że chcemy, by Rosja była silna i z nami pracowała na rzecz wzmocnienia międzynarodowego systemu jako całości" - dodał prezydent USA.
W 70. rocznicę zakończenia II wojny światowej i podpisania Karty Narodów Zjednoczonych Obama przestrzegał, by nie pozwolić na powrót zasad, jakie obowiązywały wcześniej, czyli "rozwiązywania konfliktów siłą", a nie w drodze dyplomacji i negocjacji.
Zapewnił, że jako prezydent USA jest świadom niebezpieczeństw, jakim musi stawić czoło dzisiejszy świat i jest gotów użyć siły, by chronić bezpieczeństwo USA lub sojuszników.
"Kieruję największą armią, jaka kiedykolwiek istniała na świecie. I nigdy nie zawaham się, by chronić mój kraj lub sojusznika. Jednostronnie lub z użyciem siły, jeśli to konieczne" - zapewnił.
Ale powtórzył, że wierzy, że nie można pozwolić, by wrócił stary sposób rozwiązywania konfliktów. "Żyjemy w zintegrowanym świecie, w którym sukces jednego kraju zależy od sukcesu innych" - powiedział. Żaden kraj w ONZ nie jest wolny od zagrożenia terroryzmem, zarażenia kryzysem finansowym, negatywnych konsekwencji ocieplenia klimatu czy przepływu uchodźców, wyliczał.
W tym kontekście przyznał, że USA wyciągnęły wnioski z wojny w Iraku i wiedzą już, że bez współpracy z międzynarodową wspólnotą nie są w stanie rozwiązać problemów świata. "Niezależnie jak silna jest nasza armia i jak silna jest nasza gospodarka, rozumiemy, że Stany Zjednoczone same nie mogą rozwiązać problemów świata" - powiedział.
Jako sukces swojej dyplomacji, osiągnięty właśnie dzięki pracy USA z partnerami i w zgodzie z normami międzynarodowymi, wskazał zawarte w lipcu przez sześć mocarstw porozumienie z Teheranem w sprawie irańskiego programu nuklearnego. Powtórzył, że uważa, iż umowa ta uniemożliwi Teheranowi wejście w posiadanie broni nuklearnej.
Ponadto pochwalił się wznowieniem - po 50 latach przerwy - stosunków dyplomatycznych USA z Kubą i wyraził nadzieję, że "Kongres usunie embargo (na handel z Kubą i podróże na wyspę - PAP), którego już dawno nie powinno być".
Z Waszyngtonu Inga Czerny (PAP)
Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.
Reklama