Podobno jedyną stałą rzeczą w świecie są ciągłe jego zmiany. Patrząc na kierunek rozwoju języków trudno zaprzeczyć tej teorii. Języki zmieniają się, ponieważ ludzie się zmieniają. Według jednego z fundamentalnych założeń lingwistyki nie ma języków bez ludzi. Przemiany są efektem postępu – nowy koncept lub wynalazek potrzebują nazwy, dlatego tworzone są określenia umożliwiające odniesienie się do nowego produktu. Najczęściej powstają one w języku angielskim, po czym tłumaczone są na inne języki, ewentualnie zapożyczane w formie oryginalnej lub częściowo zmodyfikowanej.
Wygugluj to!
Outsourcing to przykład terminu funkcjonującego w języku polskim (i nie tylko), który został przejęty w oryginalnej wersji. Pisownia i wymowa nie zostały zmienione w przeciwieństwie do dżinsów czy biznesu. Tempo zmian i stopień elastyczności danego języka decydują o tym, czy społeczeństwo zaakceptuje i włączy do swojego słownika nowo utworzony termin czy będzie posiłkować się obcojęzycznym. W ostatnich dekadach mamy do czynienia z inwazją anglicyzmów. Docierają one i błyskawicznie przyjmują się w różnych językach na świecie. Słowo google stało się rdzeniem dla takich wariacji, jak „wygugluj” w języku polskim, czy „gegoogelt” jako forma czasu przeszłego w niemieckim i znalazło swoje miejsce w prestiżowym słowniku niemieckim Duden jako autonomiczna jednostka leksykalna.
Kwestia francuska
Francuzi od wieków znani są z niechęci do tego, co wiąże się z Wielką Brytanią, a więc też językiem angielskim. Konflikt ma podłoże historyczne i pomimo, że obie strony schowały już broń palną, to Francuzi wciąż walczą poprzez restrykcje. Język angielski nie jest promowany w szkołach, przez co dostęp do prestiżowych uczelni, w tym francuskich, jest utrudniony. We Francji, podobnie jak w kilku innych krajach europejskich, została przyjęta ustawa o ochronie języka ojczystego, która ma pełnić rolę blokady przez napływem wyrazów i zwrotów obcego pochodzenia. Paradoksalnie, w powszechnym użyciu są: le parking i le weekend. Młodzi Francuzi, pomimo słabej znajomości języków w ogóle, chętnie korzystają z praktycznych i popularnych zwrotów obcojęzycznych przekładając własną wygodę ponad ideę pielęgnowania języka ojczystego. Jest to dowód na nieodwracalne zmiany w społeczeństwie, które żyje szybko i potrzebuje skutecznych narzędzi do błyskawicznej komunikacji.
To już jest passé
Tempo zmian w języku doskonale obrazują słowniki – są nieaktualne już w chwili publikacji, ponieważ opracowanie ich to proces obejmujący kilka lat, a przemiany językowe w dobie internetu następują znacznie szybciej. Innym przykładem jest dialog międzypokoleniowy – różnica wieku to nie setki lat, ale trudności w porozumiewaniu się tworzą często przepaść, szczególnie na obszarze języka potocznego i slangu. W czasie, gdy komputery zaczęły się pojawiać w domach prywatnych, zakres słownictwa związanego z nimi i ich obsługą był nieznaczny. Wraz z rozwojem technologii rynek akcesoriów i rozwiązań powiększył się i wymusił utworzenie nowych nazw dla nowych produktów, podczas gdy stare zostały wyparte. Najmłodsze pokolenie, które sprawnie posługują się urządzeniami typu smartphone i tablet, z pewnością nie odkoduje znaczenia słowa dyskietka.
Łatwiej, szybciej, krócej
Ludzie mają tendencję do poszukiwania drogi na skróty – nie tylko w terenie, ale też podczas mówienia. Amerykanie stworzyli wanna, gonna, ain’t w celu ułatwienia wypowiedzi. Wiele języków ma formy pełne i skrócone. Rozwój technologiczny sprawił, że do pisania ludzie częściej używają telefonów i klawiatury, niż długopisów. Tutaj też wprowadzili uproszczenie poprzez zastąpienie całych wyrażeń akronimami, np. LOL (laugh out loud ), POS (parents over shoulder) czy popularne w środowisku korporacyjnym FYI (for your information), ASAP (as soon as possible), czy TBA (to be advised).
Zmienia się wymowa słów, ich znaczenie, zastosowanie reguł gramatycznych, jak też styl wypowiedzi. W niektórych krajach przez ostatnie lata głos zabierają już nie puryści i językoznawcy, ale osoby o dużej wrażliwości językowej , które na podstawie obserwacji i badań komentują zmieniającą się rzeczywistość językową, a wyniki publikują w swoich książkach skierowanych do nie-lingwistów. Amerykanin Bill Bryson i Niemiec Bastian Sick to tylko dwa przykłady autorów, którzy obrazują etapy zmian w swoich językach oraz ich przyczyny. Nie oni pierwsi biją na alarm – George Orwell apelował o poprawność językową, a jednocześnie twierdził, że najlepsze są proste, bezpośrednie, ale bezbłędne komunikaty. Media żyją informacją z ostatniej chwili, więc często szybkość dostarczenia wiadomości do odbiorcy jest ważniejsza, niż jej jakość. Znowu sprawdza się zasada, że szybko i dobrze nie idą w parze.
Elżbieta Rembelska
fot.FirmBee/pixabay.com
Reklama