Komisja Europejska sprawdza, czy paryski park rozrywki Walta Disneya nie łamie prawa UE, żądając od mieszkańców niektórych unijnych krajów wyższych cen za bilety wstępu - poinformowała w środę rzeczniczka KE ds. rynku wewnętrznego Lucia Caudet.
"Zbyt często dostajemy skargi od konsumentów, którzy chcą zakupić dobra czy usługi w innym państwie UE, ale nie mogą skorzystać z najlepszej ceny" - powiedziała Caudet dziennikarzom. "Skargi dotyczą wielu firm i sektorów, w tym Disneylandu w Paryżu. Dlatego postanowiliśmy to sprawdzić" - dodała.
Według belgijskiego europosła Marca Tarabelli, który interweniował w KE w sprawie praktyk cenowych europejskiego Disneylandu i niektórych innych firm, za weekend z noclegiem, spędzony w paryskim parku rozrywki rodzina francuska albo belgijska zapłaci średnio 865 euro, ale już Niemców to samo kosztować będzie 1272 euro, zaś włoską rodzinę - 1339 euro. Francuzi mogą też np. zamówić online pakiety promocyjne, które niedostępne są dla konsumentów dokonujących rezerwacji w innym kraju.
"Pomimo reguł europejskich konsumenci unijni zbyt często są ofiarami dyskryminacji. Czasami jest to ewidentne, ale czasami mniej, zwłaszcza gdy sprawa narodowości albo kraju zamieszkania kryje się za wymogiem podania kraju wydania karty kredytowej, miejscem realizacji dostawy czy adresem IP" - ocenił socjaldemokratyczny eurodeputowany w opublikowanym niedawno komunikacie prasowym.
Według rzeczniczki Komisji Europejskiej wyznaczanie różnych cen dla tych samych dóbr i usług na różnych rynkach "nie jest nielegalne samo w sobie". Jednak - dodała - należy zapewnić przejrzystość takiej polityki cenowej, a konsumentom nie powinno uniemożliwiać się dostępu do tych dóbr i usług na innym rynku, jeśli nie jest to obiektywnie uzasadnione. Sprawy te reguluje unijna dyrektywa usługowa.
"Dyskryminacja może przybrać różne formy. Może to być np. odmowa dostawy produktu (do danego kraju - PAP) czy też automatyczne przekierowanie na stronę internetową w swoim kraju i uniemożliwienie dokonywania zakupów na stronach w innym państwie" - wyjaśniła Caudet. Dodała, że takie przeszkody napotyka się nie tylko w sferze online.
Dochodzenie dotyczące paryskiego Disneylandu może mieć szersze konsekwencje. Według unijnych źródeł KE otrzymuje też skargi na Amazona, operatorów wyciągów narciarskich w Austrii czy hotele w Hiszpanii.
Z Brukseli Anna Widzyk (PAP)
Reklama