Prezydent Bronisław Komorowski podpisał w środę ustawę o in vitro. Jednocześnie zapowiedział, że zwróci się do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie jednego z jej zapisów. O konieczności zmiany ustawy po jesiennych wyborach parlamentarnych mówią PiS i ZP.
Ogłaszając swoją decyzję, prezydent powiedział, że ustawę traktuje jako "ewidentny postęp" w stosunku obecnego braku jakichkolwiek regulacji w tej kwestii.
Zaznaczył jednak, że "słuszna ustawa musi być także ustawą dobrą z punktu widzenia konstytucji" i dlatego - po jej ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw - zwróci się do TK o zbadanie zgodności z ustawą zasadniczą jednego z jej zapisów.
Chodzi o zapis dający możliwość pobierania komórek rozrodczych od osób, które nie są w stanie wyrazić na to świadomej zgody. Resort zdrowia, który przygotował ustawę, wyjaśniał, że daje ona taką możliwość ze względów medycznych - w celu zabezpieczenia płodności na przyszłość.
Zadowolenie z decyzji prezydenta wyraziły premier Ewa Kopacz i marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska.
Kopacz oceniła, że to "wielkie zwycięstwo polskiej wolności". Podkreśliła przy tym, że tym samym spełniła obietnicę przyjęcia ustawy o in vitro, którą złożyła, obejmując urząd premiera. Odnosząc się do wątpliwości prezydenta wskazała, że organem właściwym do ich rozstrzygnięcia jest TK.
Kidawa-Błońska podkreśliła z kolei, że dzięki podpisowi prezydenta w życie wejdą przepisy, których brakowało w Polsce od 10 lat. Pytana o to, czy będą konsekwencje - np. przy układaniu list wyborczych - dla tych parlamentarzystów, którzy nie poparli ustawy, powiedziała, że w tej sprawie "każdy głosował zgodnie ze swoim sumieniem" i każdy bierze odpowiedzialność za swoje głosowanie. Podkreśliła, że układanie list to zadanie szefów regionów.
Tymczasem o odejściu z PO poinformował Stanisław Iwan - jeden z dziewięciorga senatorów tej partii, którzy głosowali przeciwko przyjęciu ustawy bez poprawek i jeden z sześciorga, którzy opowiedzieli się za jej odrzuceniem w całości. W oświadczeniu, które skierował do zarządu krajowego partii napisał, że nie chce pozostawać w konflikcie między wyznawanymi wartościami, a "obecnymi propozycjami światopoglądowymi PO".
Rzeczniczka sztabu wyborczego PO Joanna Mucha oceniła, że nowe rozwiązania powinny docenić "środowiska konserwatywne". Jej zdaniem ustawa stanowi wyjście naprzeciw oczekiwaniom tych konserwatystów, dla których najważniejsze było, aby chroniła zarodki.
PiS, który był przeciwny ustawie, zapowiedział, że w przyszłej kadencji parlamentu złoży projekt jej nowelizacji. "Mówiliśmy, że ta ustawa będzie musiała być zmieniona tak, by chronić życie" - powiedziała rzeczniczka partii Elżbieta Witek. Poinformowała przy tym, że m.in. ze względu na zbliżający się koniec kadencji Sejmu PiS nie skieruje ustawy w całości do TK.
O potrzebie zmiany ustawy po jesiennych wyborach mówi też Zjednoczona Prawica. Wśród zagrożeń, jakie - zdaniem tej formacji - niesie ustawa, jest możliwość zamrażania i selekcji zarodków.
Komentując decyzję prezydenta szef klubu PSL Jan Bury podkreślił, że ustawa nikogo nie zmusza do stosowania in vitro i każdy będzie mógł podjąć decyzję w tej sprawie we własnym sumieniu.
Z kolei zdaniem SLD fakt, że ustawa wejdzie w życie, to zasługa lewicy. Rzecznik partii Dariusz Joński przypominał, że składała ona swoje projekty w tej sprawie od 2005 r. W ocenie SLD ustawa jest zgodna z konstytucją w każdym zapisie.
Podzieleni w ocenie kwestii podniesionych przez prezydenta ją jednak konstytucjonaliści. Prof. Marek Chmaj wskazuje, że dawca komórek, od którego zostałyby pobrane komórki rozrodcze, będzie miał możliwość podjęcia decyzji odnośnie ewentualnego zapłodnienia. Z kolei dr Ryszard Balicki podkreśla, że dysponowanie własną osobą jest elementem istotnym, który dotyka m.in. kwestii godności człowieka, i dlatego warto, by TK rozstrzygnął te wątpliwości.
Podpisanie ustawy krytycznie ocenia episkopat. W wydanym w środę oświadczeniu prezydium KEP przypomniało, że katolicy nie mogą stosować in vitro, m.in. dlatego, że "kosztem urodzin jednej osoby ludzkiej niszczone są inne nienarodzone dzieci".
Także w środę, odpowiadając na wcześniejszy list przewodniczącego KEP abp. Stanisława Gądeckiego, w którym apelował on o niepodpisywanie ustawy, prezydent napisał, że "demokratyczny porządek prawny wymaga od nas wszystkich gotowości do kompromisu, co niekiedy wiąże się z uznaniem parlamentarnej zgody za ważniejszą niż osobiste przekonania". (PAP)
Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.
Reklama