Ostatnia brawurowa ucieczka z więzienia Joaquina „El Chapo” Guzmana, barona narkotykowego, wpisuje się w Meksyku w legendę bohatera folkowych pieśni, a w Stanach Zjednoczonych zapewnia mu oficjalne miano „wroga publicznego numer jeden”.
Tytuł, odebrany Guzmanowi po aresztowaniu w lutym 2014 r., nadała mu po raz drugi Chicagowska Komisja ds. Przestępczości. W historii Wietrznego Miasta tylko raz wcześniej przyznano niechlubny przydomek innemu gangsterowi − Alowi Capone w 1930 r., ale Capone według ekspertów z komisji nie był tak groźny jak „El Chapo”, szef potężnego meksykańskiego kartelu Sinaloa.
Joaquin Guzman, przydomek „El Chapo” (czyli „Mały” − od niskiego wzrostu), uważany za jednego najbardziej niebezpiecznych przestępców na świecie, nigdy nie był w Wietrznym Mieście, ale kontrolował tu 80 proc. sprzedaży heroiny i kokainy i utworzył jeden z największych ośrodków dystrybucji narkotyków w skali globalnej. W Chicago i w kilku innych miastach amerykańskich czekają na niego i jego współpracowników federalne akty oskarżenia stawiające zarzuty morderstw, handlu nielegalnymi substancjami psychoaktywnymi i działalności mafijnej.
Guzman stoi na czele kartelu narkotykowego Sinaloa, należącego do największych i najbardziej dochodowych na świecie. W sferze jego wpływów jest nie tylko Ameryka, ale również Europa i Australia. Oprócz kokainy i heroiny oferta handlowa przestępczej organizacji zawiera marihuanę, ecstasy i metamfetaminę. Sinaloa słynie z bezwzględności i okrucieństwa. Przekupuje władze, stosuje przemoc i terror − nie tylko wobec swoich wrogów, ale też ich rodzin. Jest współodpowiedzialna za krwawe wojny narkotykowe w Meksyku, których ofiarą padło co najmniej 100 tys. osób.
Złoczyńca i dobroczyńca
W Meksyku osoba Guzmana budzi kontrowersje − z jednej strony strach i przerażenie, a z drugiej podziw i uwielbienie, bo z ubogiego wieśniaka przekształcił się w narkotykowego króla, o miliardowych dochodach, który trafił na listę najbogatszych ludzi świata magazynu „Forbes”, a który, jak wieść (dosłownie) gminna niesie, nie zapomina o swoich korzeniach i wspomaga potrzebujących w rodzinnych stronach.
„El Chapo” to nie tylko gangster, ale też bohater rodem z ludowych opowieści, przyśpiewek, narkoballad i narkoseriali produkowanych przez Univision, meksykański Robin Hood, który rabuje bogatych, by dać biednym.
Brawurowe ucieczki
Skuteczne ukrywanie się i wodzenie za nos policji oraz dwie starannie zaplanowane ucieczki z więzienia wpisują się w legendę „El Chapo” i mogą wskazywać, że jego wpływy sięgają wszystkich szczebli meksykańskiego rządu. Do ostatniej ucieczki, z zakładu karnego Altiplano w mieście Meksyk, doszło 11 lipca. Jak oficjalnie podały władze Meksyku, Joaquin „El Chapo” Guzman zbiegł z więzienia o najostrzejszym rygorze przez tunel o długości jednej mili (1,5 km), z wentylacją, oświetleniem i schodami, zaczynający się w celi, w kabinie prysznica, a kończący w małym domu na terenie budowy, poza więziennymi murami. Narkotykowemu baronowi dostarczono nawet motocykl. Wideo wyemitowane przez meksykańskie Ministerstwo Sprawiedliwości pokazuje ostatnie chwile gangstera w celi − jak wchodzi do pomieszczenia z prysznicem, schyla się za przepierzeniem i znika z podglądu kamery, by już się więcej nie pojawić. W 2001 r. ucieczka z innego meksykańskiego zakładu karnego była nie mniej brawurowa; Guzman opuścił więzienne mury ukryty w wózku z praniem.
„El Chapo” to nie tylko gangster, ale też bohater rodem z ludowych opowieści, przyśpiewek, narkoballad i narkoseriali produkowanych przez Univision, meksykański Robin Hood"
Wszechobecna korupcja
Władze meksykańskie winą za oba incydenty obarczają przekupionych strażników więziennych. Po ostatnim, tak jak po wcześniejszym, wyrzuciły z pracy dyrektora zakładu karnego. Wyznaczyły też nagrodę 60 mln pesos (3,8 mln dol.) za pomoc w ujęciu „El Chapo”, w próbie przekonania opinii publicznej, iż rzeczywiście walczą z wszechobecną w kraju korupcją. Rząd Stanów Zjednoczonych zaoferował swoją pomoc w schwytaniu zbiega, którego poszukuje też Interpol.
Co z ekstradycją?
Amerykanie przepowiadali zresztą, że Guzman długo nie pozostanie za kratkami, bo Meksyk pozwoli mu uciec. Dlatego usilnie, ale bez rezultatu, zabiegali o jego ekstradycję do USA, gdzie wpływy „El Chapo” nie sięgają tak daleko jak w Meksyku i gdzie zostałby osadzony w nadzwyczaj restrykcyjnym zakładzie karnym (ang. supermax), z którego trudniej uciec. Oba kraje posiadają umowę o ekstradycji. Jednak południowy sąsiad USA narzuca jej własną interpretację, przekonując, że Guzman może być wydany władzom amerykańskim dopiero po odsiedzeniu wyroku w rodzinnym kraju.
Odmowa wydalenia jest przedmiotem różnych teorii spiskowych i politycznych. Jedna z hipotez głosi, że Meksyk nigdy nie wyda Guzmana, ponieważ tamtejsi politycy boją się, że narkotykowy baron za dużo o nich wie i będzie ich szantażował. Inna teoria twierdzi, że dla wielu polityków meksykańskich korzystanie z pomocy Stanów Zjednoczonych jest równoznaczne z utratą niepodległości.
Gdzie jest „El Chapo”
Inne spekulacje dotyczą tego, gdzie aktualnie przebywa Guzman. Zdaniem niektórych ekspertów prawnych mógł już opuścić granice Meksyku lub ukrywa się górach w rodzinnym stanie Sinaloa. W opinii Philipa Hollowaya, eksperta prawnego CNN, jedno jest pewne: tym razem Guzman przepadł na dobre −więcej go już nie zobaczymy.
Alicja Otap
a.otap@zwiazkowy. com