Eleni Kadda zna trzy języki, studiowała w Hiszpanii, mieszka na Cyprze, bo w Grecji nie ma dla niej pracy. W referendum przeprowadzonym w Grecji tydzień temu nie wzięła udziału, bo nie było jej w kraju. Wie jednak, że głosowałaby przeciw cięciom budżetowym.
"Wybór jest prosty. Wiem, co się w Grecji dzieje. Ponad połowa z moich przyjaciół nie ma pracy. Dużo wyjechało. Im więcej o tym myślę, tym bardziej jestem przekonana, że jeśli taka polityka będzie kontynuowana, nasze pokolenie nie będzie miało żadnej przyszłości" - mówi PAP 28-letnia Eleni.
Według niej pytanie zadane w plebiscycie było źle sformułowane i rząd powinien był dużo wcześniej powziąć decyzję zarówno nt. jego przeprowadzenia, jak i tego, co zrobi w przypadku jeśli negocjacje z instytucjami reprezentującymi pożyczkodawców się nie powiodą. Jest zła na greckiego lewicowego premiera Aleksisa Ciprasa za to, że mimo iż tak wielu Greków odrzuciło poprzedni program oszczędnościowy proponowany przez euroland, jest teraz gotów zaakceptować nawet gorszy.
Kadda jest jednak realistką. "Problem jest taki, że na wyjście ze strefy euro zupełnie nie jesteśmy przygotowani. Jeśli wyrzucą nas teraz, to będzie kompletny koszmar. Potrzebujemy co najmniej pół roku na to, żeby to miało jakieś ręce i nogi" – mówi Eleni i przyznaje, że im bardziej przygląda się temu, co obecnie reprezentuje Unia Europejska, tym bardziej ma wątpliwości, czy to jest ta sama Unia, którą kiedyś popierała.
"Moje pokolenie wychowano na programach wymian studenckich Erasmusa, zawsze czuliśmy, że jesteśmy częścią Unii. Teraz jednak coraz częściej myślę, że jeśli zmuszą nas do nowych oszczędności i cięć, nie będzie już dla nas innego wyjścia, tylko wyjść z euro. Przygotować się do tego kroku i po prostu wyjść" - zaznacza Eleni.
W niedzielnym referendum ok. 80 procent młodych Greków głosowało przeciw nowym oszczędnościom - mówi PAP Maro Pantelidu-Maluta z Uniwersytetu Ateńskiego im. Kapodistriasa. Twierdzi, że głos, który oddali na "nie", w większości wypadków nie był jednak głosem przeciwko euro czy Unii, tylko przeciwko oszczędnościom, które od 2011 roku spowodowały, że obecnie nie pracuje 26 procent Greków, a ponad 3 miliony znajduje się albo poniżej albo na granicy ubóstwa.
"Młodzi widzą, że lekarstwo, przy którego zaaplikowaniu upiera się Europa, aby wyleczyć nasz kryzys, coraz bardziej pogarsza naszą sytuację. Ich pokolenie, wśród którego panuje 60-procentowe bezrobocie, odczuwa to szczególnie dramatycznie" – tłumaczy akademiczka.
Wielu młodych Greków odnosi się też krytycznie do tego, co określają jako "publiczne upokarzanie" Grecji przez ich unijnych partnerów. "To nie jest nacjonalizm, lecz narodowe poczucie godności" - podkreśla Pantelidu-Maluta. "To są młodzi ludzie wychowani w systemie edukacyjnym, w którym zawsze mówiono, że Grecja jest kolebką demokracji. To, co postrzegają jako próby ze strony niektórych unijnych partnerów, aby ośmieszyć ich ojczyznę, nie jest przez nich dobrze przyjmowane. To także wpłynęło na ich wybór, żeby głosować na nie" - mówi.
Według Pantelidu-Maluty postępujący kryzys sprawił, że aktywny udział młodych Greków w politycznym życiu kraju znacznie wzrósł. Rządząca partia Ciprasa, Syriza, czyli Koalicja Radykalnej Lewicy, jest tego najlepszym dowodem. W ostatnich wyborach w styczniu 2015 r. głosowała na nią ponad jedna trzecia Greków w przedziale wiekowym między 18 a 24 rokiem życia.
Zdaniem Pantelidu-Maluty jeszcze dziesięć lat wcześniej ta sama grupa wiekowa nie wykazywała szczególnego zainteresowania polityką. Jednak - jak zaznacza - dla wielu sytuacja uległa zmianie w ciągu jednego dnia, 6 grudnia 2008 r., kiedy ateńska policja zastrzeliła 15-letniego studenta znanej prywatnej szkoły Moraitis (tej samej, do której uczęszczał Janis Warufakis) Aleksandrosa Grigoropulosa.
"Dla wielu młodych ludzi to był ogromny szok" – mówi Pantelidu-Maluta. "Z dnia na dzień z grzecznych uczniów zmienili się w buntowników. Zamieszki w Atenach po zabiciu Grigoropulosa trwały trzy tygodnie. To był początek nowej ery, jeśli chodzi o grecką młodzież" - dodaje.
23-letni Minas Kronopulos przyznaje, że wydarzenia 2008 roku były dla niego niezmiernie ważne. "Wcześniej czytałem książki przygodowe i grałem w różne gry wideo, potem zacząłem czytać książki o rewolucji i teorii marksizmu" – mówi PAP Minas, obecnie aktywista Antarsyi, czyli Frontu Antykapitalistycznej Lewicy.
Kronopulos, który studiuje anglistykę na Uniwersytecie Ateńskim i mieszka z bezrobotną matką, kiedyś pracującą jako technik kinowy, przeszedł przez kilka stopni politycznego aktywizmu. Zaczął od spontanicznego udziału w protestach 2008 r., potem uczestniczył w greckim ruchu oburzonych, wreszcie dwa lata temu przyłączył się do dużego strajku na uniwersytecie zorganizowanego przeciwko likwidacji niektórych wydziałów. Ten strajk udowodnił Minasowi, że siła leży w liczbie. Wydziały nie zostały zlikwidowane, a Minas zapisał się do Antarsyi. Teraz agituje na rzecz Antarsyi wśród greckich robotników, uczestniczy w dzielnicowych spotkaniach społecznych i organizuje protesty na rzecz dzieci imigrantów, którym państwo greckie obiecało paszporty.
Antarsya uważa, że Grecja powinna wyjść zarówno ze strefy euro, jak i z UE i Minas zgadza się z tą opinią. "Euro po prostu nie wniosło nic dobrego w moje życie" – mówi Minas.
Według Pantelidu-Maluty podobną drogę przeszło wielu młodych Greków, którzy w ostatnich latach przyłączyli się do różnych istniejących już organizacji politycznych, ponieważ zdali sobie sprawę, że nie będą mogli zmienić otaczającej ich rzeczywistości odbywając spontaniczne dyskusje w miejskich parkach. Głównie są to partie lewicowe, takie jak Syriza czy Antarsya, ponieważ, jak twierdzi akademiczka, młodzież grecka jest od kilku lat bombardowana przez media wiadomościami o bezrobociu, biedzie, bezdomnych i głodnych, a w takiej sytuacji wielu zaczyna się zastanawiać nad powodami nierówności społecznej i sposobami ich rozwiązania. Młodzież natomiast prawie w całości ignoruje prawicę, w tym skrajnie nacjonalistyczny Złoty Świt.
"Wierzę też, że ten kryzys stworzy zupełnie inne pokolenie obywateli. I mimo wszystko to, co widzę, jest w tym sensie bardzo pozytywne" – mówi Pantelidu-Maluta. "Do niedawna myśleliśmy, że społeczeństwo obywatelskie w Grecji nie istnieje, że ludzie koncentrują się tylko na sobie i na swojej rodzinie. Teraz nasze społeczeństwo obywatelskie rozwija się bardzo dynamicznie, ludzie sobie coraz bardziej pomagają i to w coraz bardziej zorganizowany sposób" - zaznacza.
Pozarządowa organizacja Praksis, pomagająca bezdomnym, bezrobotnym Grekom, a także uchodźcom i azylantom, narkomanom, nosicielom HIV, chorym na AIDS, ofiarom handlu ludźmi, słowem wszystkim tym, którzy w panującym od pięciu lat kryzysie znaleźli się na marginesie społeczeństwa, jest dobrym przykładem tego, jak bardzo uaktywniło się społeczeństwo obywatelskie w Grecji. Oprócz tych zatrudnionych na stałe w Praksis działa 600 ochotników. Są to głównie właśnie ludzie młodzi.
Kristos Eleftarakos, 33-letni psycholog ośrodka opieki dziennej Praksis, w którym zarówno Grecy, jak i uchodźcy mogą korzystać z darmowej pomocy lekarskiej, użyć pralki, wziąć prysznic, czy wypić szklankę herbaty i obejrzeć film, wspomina, że gdy w 1999 r. kończył szkołę średnią i szedł na uniwersytet, wszyscy wokół mówili mu o czekającej go różanej przyszłości.
"Grecy w czasach dobrobytu byli strasznymi megalomanami, zainteresowanymi tylko tym, co jeszcze mogliby kupić, czy skonsumować" – mówi Eleftarakos. "Kiedy balon pękł, wszystko to, co uważali za stuprocentowy pewnik, zniknęło, nastąpiła inwazja rzeczywistości. Teraz mamy społeczeństwo w kryzysie. Ludzie, którzy pracują w organizacjach takich jak Praksis, to ci, którzy wolą coś z tym robić niż to ignorować. To jest nasz wybór. Żyjemy w historycznych czasach, wiele bardzo dziwnych rzeczy się wokół nas dzieje. Łatwiej jest to zrozumieć, kiedy pracuje się z tymi, którzy najbardziej z tego powodu cierpią. Poza tym to także pomaga nam samym, daje nam jakiś sens" - opowiada.
Eleftarakos, który głosował "na nie", przyznaje, że jest zły, kiedy myśli o tym, co go otacza, bo codziennie widzi ludzi, którzy cierpią, bez żadnego powodu, płacąc za polityczne decyzje podejmowane na zupełnie innym poziomie, w wyalienowanych ośrodkach władzy. Jednocześnie jednak stwierdza, że obserwując młodych ludzi, czuje duży optymizm, ponieważ, mimo że często żyją oni w trudnych warunkach i stoją przed trudnymi wyborami, są o wiele dojrzalsi i bardziej świadomi tego, co ich otacza, niż ich poprzednicy.
"Młode pokolenie przekształciło nihilistyczny gniew z grudnia 2008 roku w bardzo realistyczną dyskusję na takie tematy, jak: w jaki sposób możemy zmienić to, co się w Grecji dzieje, czy możemy to zrobić w Unii, czy poza Unią, czy możemy to zrobić z rządem lewicowym czy też z innym, co to w ogóle znaczy mieć dobre życie, jaki jest tego wszystkiego sens. Te dyskusje ciągle się między nami odbywają, a to, co z nich ewoluuje, to bardzo skomplikowana nowa ideologia, totalnie różna od tej, którą byliśmy do tej pory karmieni. Każdego dnia widzę, jak młodzi wkładają kolektywny, bezinteresowny, społeczny wysiłek w interwencję, która coś zmienia w otaczającej nas rzeczywistości, i to jest zupełnie nowa, dobra rzecz" – mówi Eleftarakos.
Z Aten Agnieszka Rakoczy (PAP)
Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.
Reklama