Władze Bośni i Hercegowiny zdecydowanie potępiły w sobotę atak z użyciem kamieni na premiera Serbii Aleksandara Vuczicia, co zmusiło go do opuszczenia obchodów 20. rocznicy masakry w Srebrenicy. Wyraziły ubolewanie z tego powodu.
W swym oświadczeniu trzyosobowe Prezydium Bośni i Hercegowiny w Sarajewie, które pełni rolę kolegialnego szefa państwa, napisało, iż potępia najostrzej dzisiejszy atak i wyraża z tego powodu głęboki żal. Podkreślając wagę obecności Vuczicia na obchodach, władze BiH zapowiedziały śledztwo w celu najszybszego zidentyfikowania sprawców ataku.
O staranne zbadanie tego incydentu zaapelowała do władz w Sarajewie także szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini, która nazwała "historyczną" decyzję udania się serbskiego premiera na obchody masakry w Srebrenicy.
Serbskie MSZ zażądało w sobotę od władz BiH, aby publicznie potępiły nazwany przez Belgrad "próbą zabójstwa" atak na premiera Vuczicia. Serbskie MSZ zażądało tego w nocie protestacyjnej do resortu dyplomacji BiH.
Wcześniej w sobotę szef serbskiego MSW Nebojsza Stefanović określił jako "próbę zabójstwa" napaść na premiera Vuczicia na obchodach. "To skandaliczny atak, muszę powiedzieć, że może to być uważane za próbę zabójstwa" - powiedział minister spraw wewnętrznych Serbii. "Bośnia nie stworzyła nawet minimalnych warunków bezpieczeństwa dla premiera" - podkreślił.
Współpracownica serbskiego premiera Suzana Vasiljević powiedziała Associated Press, że szef rządu został trafiony w twarz kamieniem; zostały rozbite jego okulary. Vasiljević poinformowała, że znajdowała się tuż za premierem, gdy - jak twierdzi - "tłum sforsował barierki i zwrócił się przeciwko nam". Vuczicia i towarzyszące mu osoby, w tym ochronę, obrzucono kamieniami, butelkami z wodą i innymi przedmiotami; ktoś rzucił but - pisze agencja AP. Zaznacza, że ochroniarze próbowali osłonić premiera z pomocą toreb, parasoli i uniesionych ramion.
Vuczić, niegdyś ultranacjonalista serbski, postanowił reprezentować swój kraj na obchodach rocznicy masakry w Srebrenicy w jawnym geście pojednania; po incydencie opuścił miejsce uroczystości - pisze Associated Press.
Minister spraw zagranicznych Serbii Ivica Daczić oznajmił, że atak na Vuczicia jest atakiem na Serbię. "Poprzez decyzję o złożeniu hołdu ofiarom serbski premier zachował się jak mąż stanu" - oświadczył szef serbskiej dyplomacji. "To kolejne negatywne następstwo upolitycznienia sprawy, co wywołuje dalsze podziały i nienawiść zamiast prowadzić do pojednania" - powiedział.
Serbia i bośniaccy Serbowie odrzucają określenie "ludobójstwo" na masakrę w Srebrenicy, wówczas muzułmańskiej enklawie chronionej przez żołnierzy ONZ, gdzie w lipcu 1995 roku siły Serbów bośniackich wymordowały w pobliżu miasta blisko 8 tys. muzułmańskich mężczyzn i chłopców.
Kilkadziesiąt tysięcy ludzi, w tym ok. 90 zagranicznych delegacji, zgromadziło się w sobotę na cmentarzu Potoczari, na wschodzie Bośni i Hercegowiny, by w 20. rocznicę masakry uczestniczyć w pochówku 136 niedawno zidentyfikowanych ofiar.
Wśród zagranicznych polityków, którzy stanęli na cmentarzu u boku krewnych ofiar, pojawił się m.in. Bill Clinton, prezydent USA w czasie, gdy doszło do masakry. Z uznaniem wypowiedział się o premierze Vucziciu, który jako pierwszy szef serbskiego rządu osobiście zjawił się na rocznicowych obchodach.
Zbrodnia w Srebrenicy przyspieszyła koniec wojny w Bośni i Hercegowinie. Po masakrze lotnictwo NATO dokonało ciężkich nalotów na pozycje Serbów bośniackich, a po ich zakończeniu do BiH wkroczyła armia chorwacka, która wraz z siłami muzułmańskimi i wojskiem bośniackich Chorwatów rozbiła Serbów. Oenzetowski trybunał ds. zbrodni wojennych w dawnej Jugosławii i Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze uznały masakrę w Srebrenicy za ludobójstwo. (PAP)
Na zdj. policja aresztuje mężczyznę, który zaatakował premiera BiH fot. Valdrin Xhemaj/EPA