Prokuratura skierowała w poniedziałek do sądu akt oskarżenia przeciwko europosłowi Januszowi Korwin-Mikkemu (KORWIN) ws. spoliczkowania innego posła do PE Michała Boniego (PO) - poinformował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie Przemysław Nowak.
Naruszenie nietykalności cielesnej, czyli czyn o który oskarżony jest Korwin-Mikke, zagrożone jest karą grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do trzech lat.
Jak poinformował w komunikacie przesłanym PAP prokurator Nowak, akt oskarżenia trafił do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia.
Oskarżenie Korwin-Mikkego było możliwe, bo 19 maja na wniosek prokuratury Parlament Europejski wyraził zgodę na pociągnięcie europosła do odpowiedzialności karnej, uchylając mu immunitet. Korwin-Mikke mówił wtedy PAP, że sam głosował za uchyleniem immunitetu, ponieważ "chce z zainteresowaniem śledzić, jak prokuratura będzie zajmowała się tą sprawą". On sam uznaje ją za honorową. Pytany, czy nie żałuje swojego czynu, odparł: "Ależ skąd! Po raz drugi bym mu dołożył".
18 czerwca Korwin-Mikke został wezwany na przesłuchanie w charakterze podejrzanego i usłyszał zarzut. Nie przyznał się do winy. "Podejrzany wyjaśnił, iż w jego przekonaniu spoliczkowanie nie jest przestępstwem, a jedynie +czynnością dehonorującą człowieka+" - poinformował w poniedziałek prok. Nowak.
Chodzi o zdarzenie z 11 lipca 2014 r., do którego doszło podczas zorganizowanego przez MSZ spotkania polskich europosłów. Zawiadomienie w tej sprawie złożyło Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Prokuratura uznała, że doszło do naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego i w grudniu ubiegłego roku wystąpiła o uchylenie immunitetu Korwin-Mikkemu.
Według art. 222 par. 1 Kodeksu karnego, "kto narusza nietykalność cielesną funkcjonariusza publicznego lub osoby do pomocy mu przybranej podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat trzech".
Korwin-Mikke mówił po incydencie PAP, że spoliczkował Boniego, bo tak mu obiecał. "Kiedy w czasie debaty w sprawie ustawy lustracyjnej (w 1992 r.) Boni wypierał się, że był agentem SB i wyzywał mnie od idiotów, dałem mu słowo i go dotrzymałem. Przyznał się potem, że był agentem, od początku miałem rację" - mówił Korwin-Mikke.
31 października 2007 r. Michał Boni, który otrzymał propozycję wejścia do rządu Donalda Tuska, poinformował, że podpisał pod wpływem szantażu w 1985 r. deklarację współpracy z SB, choć samej współpracy nigdy nie podjął.
Po incydencie na spotkaniu Boni napisał na Twitterze: "Powiedziałem +dzień dobry+ posłowi Korwin-Mikkemu, uderzył mnie w twarz. To nie jest normalne!!". Zaznaczył też, że za różne rzeczy już przepraszał. "Z pokorą przyjmuję ataki! Ale jest granica!" - podkreślił.
Jak wyjaśniał niejednokrotnie prok. Nowak, z materiału dowodowego wynika, iż do inkryminowanego czynu doszło podczas oficjalnego spotkania polskich posłów do PE, a cel spotkania pozostawał w bezpośrednim związku ze sprawowaniem mandatu. Prokuratura uznała więc, że do naruszenia nietykalności doszło więc podczas pełnienia obowiązków służbowych przez pokrzywdzonego. (PAP)
Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.
Reklama