Ewa Malcher
Cudzoziemców jest w Polsce wciąż niewielu, ale będzie ich przybywać, choćby ze względów demograficznych i rynku pracy; ich obecność niesie korzyści już teraz – mówili uczestnicy debaty zorganizowanej w piątek w Warszawie.
„Migrantów jest nadal bardzo mało, na ogół przyjeżdżają do Polski na krótko, przeważa więc podejście, że nie trzeba im pomagać, podobnie jak w Niemczech w latach 60. myślano o Turkach” – powiedziała Justyna Segeš Frelak kierująca programem migracji w Instytucie Spraw Publicznych, który zorganizował debatę „Cudzoziemcy w metropolii warszawskiej – segregacja czy sąsiedztwo”.
Zauważyła, że liczba osób decydujących się na dłuższy pobyt jednak rośnie „Przez wiele lat przyjeżdżały osoby z pogranicza, dla nich była to migracja sezonowa, ale teraz coraz więcej osób przyjeżdża ze wschodniej Ukrainy, one mogą nie mieć do czego wrócić. Mogą się decydować na pobyt w Polsce, a to stawia szereg wyzwań” – powiedziała.
Badaczka oceniła, że w przyszłości, ze względów demografii i rynku pracy, Polska będzie musiała się nastawić na przyjęcie cudzoziemców, „będzie potrzebna cudzoziemska siła robocza”.
Jak dodała, na razie polityka migracyjna w wielu obszarach, szczególnie w kwestii integracji, „jest w fazie deklaratywnej”. „Pomagamy uchodźcom, takie są wymogi międzynarodowego prawa, natomiast migranci ekonomiczni mogą liczyć tylko na siebie; władze wychodzą z założenia, że jeśli ktoś przyjeżdża do pracy, to powinien radzić sobie sam, a warto bym im pomóc, choćby na starcie” – powiedziała.
Pochodząca z Ukrainy Myroslawa Keryk z Fundacji Nasz Wybór zwróciła uwagę, że podobieństwo fizyczne i bliskość kulturowa z jednej strony sprzyjają Ukraińcom w Polsce, z drugiej są przyczyną przekonania, że Ukraińcom nie trzeba pomagać w integracji. Tymczasem – zaznaczyła – w Polsce stykają się oni z zupełnie innymi przepisami i procedurami.
Zauważyła też, że mieszkający w Polsce cudzoziemcy, w tym Ukraińcy, nie korzystają z opieki socjalnej podobnej do oferowanych w innych państwach, jeśli chcą się leczyć, muszą płacić składki lub korzystać z prywatnych usług; a płacąc podatki, w tym VAT, wzbogacają region, w którym mieszkają.
Segeš Frelak podkreśliła, że trudno porównywać Polskę z krajami o wieloletniej tradycji imigracyjnej. Z drugiej strony – dodała – w porównaniu do innych krajów UE, „dostęp do pracy w Polsce jest stosunkowo łatwy dla wybranych grup”. „W przypadku obywateli krajów Europy Wschodniej, którzy chcą pracować sezonowo, tak naprawdę wystarczy chwila, by załatwić dokumenty pozwalające na legalny wjazd. Polityka wobec krajów bliskich kulturowo jest – na dzień dzisiejszy – liberalna. Żaden kraj tak łatwo nie przyjmuje ponad 200 tys. osób” – powiedziała „Oczywiście system kontroli praw pracowniczych tych osób to osobna kwestia” – zaznaczyła.
Dyskutanci zastanawiali się też, czy wobec faktu, że w niektórych dzielnicach Warszawy i na jej obrzeżach, np. w Wólce Kosowskiej, Raszynie, Lesznowoli mieszka stosunkowo wielu cudzoziemców, w tym z Wietnamu, Chin i Indii, w Warszawie i innych polskich miastach niektóre dzielnice nabiorą podobnego charakteru jak słynne z wielokulturowości dzielnice Londynu czy Berlina. „W Polsce nie mamy jednak do czynienia z enklawami czy gettami, bo cudzoziemców jest za mało i chociaż większość koncentruje się w woj. mazowieckim i Warszawie, i tak są rozproszeni.(PAP)
Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.
