Prezydent Bronisław Komorowski zadeklarował podczas czwartkowego spotkania z politykami PO, że chce być częścią szerokiego frontu, który do jesiennych wyborów parlamentarnych pójdzie po to, by bronić dorobku 26 lat Polski wolnej, demokratycznej i proeuropejskiej.
Czwartkowe spotkanie Komorowskiego z parlamentarzystami PO było pierwszym po przegranych przez niego wyborach prezydenckich. Miało - jak przyznawali politycy PO - charakter pojednawczy; w ostatnich dniach z ust przedstawicieli PO padło wiele krytycznych słów pod adresem kampanii wyborczej prezydenta.
Spotkanie otworzył szef klubu PO Rafał Grupiński. Jak mówił, jego cel to podziękowanie Komorowskiemu "za trud kampanii, za to, co wspólnie zrobiliśmy w ostatnim czasie, za włożone serce w kampanię i za to wszystko, w czym Bronisław Komorowski był dla nas zawsze wzorem i przykładem". Zadeklarował, że Platforma chce dalej współpracować z Komorowskim. "Chcemy razem z panem prezydentem zmieniać Polskę w przyszłości i nic się nie kończy; wszystko się zaczyna, wszystko przed nami" - powiedział szef klubu PO.
Za pięć lat prezydentury, "pięć lat pracy dla Polaków, także lata pracy na rzecz miejsca Polski w Europie i pracy na rzecz mądrej polityki historycznej" dziękowała Komorowskiemu premier Ewa Kopacz.
"Dzisiaj panie prezydencie, kiedy opadnie kurz, emocje po wyborach, te emocje polityczne, szczególnie politycy, ale przede wszystkim obywatele, będą pamiętać pańską prezydenturę jako czas spokoju, rozsądku i umiarkowania. Mało tego - będą też pamiętać ten czas jako dobrą współpracę z rządem, jako unikanie konfliktów i to, co najważniejsze dla Polaków i dla nas, polityków - jako czas budowania zgody" - podkreślała premier.
Dziękowała też ponad ośmiu milionom Polaków, którzy w ostatnią niedzielę oddali głos na Komorowskiego. "Jak widzicie, nie jest nas tak mało. Jest nas całkiem sporo" - zauważyła. "Dziękujemy, dziękujemy!" - skandowali parlamentarzyści PO.
Kopacz mówiła też, że PO jest "formacją polskiej wolności - proeuropejską, demokratyczną i umiarkowaną". "Wiem, panie prezydencie, że pan był strażnikiem tych wartości. Dzisiaj mogę, w imieniu PO, powiedzieć i zadeklarować, że Platforma Obywatelska, w tych nowych okolicznościach politycznych, będzie strażnikiem tych wartości" - powiedziała szefowa rządu.
Zaznaczyła jednocześnie, że teraz jest czas, by wyciągnąć wnioski z wyborczej porażki. "Dzisiaj nie czas na spory i wewnętrzne kłótnie. Dziś czas na spokojną refleksję, na szukanie odpowiedzi, dlaczego Polacy tak zdecydowali, w czym nie byliśmy zbyt dobrzy - zwracam się do polityków Platformy. I wiem, że znajdziemy odpowiedzi na te pytania" - przekonywała.
Zapewniła, że PO będzie przez najbliższe kilka miesięcy "ciężko pracować na rzecz Polaków, odgadując ich potrzeby". "Wierząc w to, że wartości, o których mówiłam, płyną z naszego serca, głęboko w nie wierzymy, ale z też z całą determinacją, wierzymy w to, że każdego dnia będziemy pozyskiwać tych, którzy nie oddali na nas głosu" - zapowiedziała Kopacz. "Jestem przekonana, że dzisiaj PO to formacja, która wyciągnęła wnioski i (...) odczytała ten sygnał - sygnał, który mówi, że w demokracji nic nie jest dane raz na zawsze" - zauważyła premier.
"Wszystko jest w naszych rękach - w waszych umysłach, w waszej postawie, oddaniu dla obywateli i wierzę w to, że ten czas, który będzie dla nas czasem wielkiej próby, będzie przez nas dobrze wykorzystany. Będzie to czas, w którym inspirować nas będzie nie tylko prezydentura Bronisława Komorowskiego, ale całe jego życie - człowieka wolności" - podkreśliła Kopacz.
"Panie prezydencie, Bronku, jesteś wśród przyjaciół, bądź z nami tak, jak my jesteśmy z tobą, wspomagaj nas w tej walce, która jest przed nami, bo ja głęboko wierzę, że wygramy te wybory na jesieni" - dodała.
Komorowski podziękował Platformie za zaufanie, wsparcie oraz "niełatwe, wspólne doświadczenie trudnej i niestety przegranej kampanii wyborczej". Dziękował też osobom zaangażowanym w jego kampanię oraz wyborcom. "Dziękuję tym przeszło ośmiu milionom obywateli, którzy uznali, że trzeba, warto, bo tak podpowiada serce i rozum, głosować na polską wolność, głosować na dumę z polskiej wolności i na gwarancję bezpieczeństwa polskiej wolności na przyszłość" - powiedział Komorowski.
Podkreślił, że o ile prezydentowi elektowi Andrzejowi Dudzie należy życzyć powodzenia jako temu, który będzie "dźwigał ciężar odpowiedzialności" za kraj, to - zaznaczył - ludzie, którzy "maszerują drogą polskiej wolności", mają prawo niepokoić się tym, co może nastąpić. "Mamy obowiązek przygotowywania się do tej następnej wielkiej bitwy - bitwy demokratycznej, jaką będą kolejne wybory parlamentarne" - przekonywał Komorowski.
"To będzie w moim przekonaniu zasadniczy moment, walka o to, czy wspólnie obronimy drogę polskiej wolności, czy wspólnie dojdziemy do celu, jakim jest Polska nastawiona na modernizację, szanująca wartości obywatelskie; Polska szanująca także fakt, że jest członkiem wspólnoty europejskiej. To jest nasz cel - potwierdzenie racji funkcjonowania Polski, która od 26 lat maszeruje drogą poprzez polską wolność" - zaznaczył prezydent.
Opowiedział się za tym, by przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi budować "jak najszerszy front". "Pragnę być cząstką tego frontu" - zadeklarował. Słowa te zostały przyjęte owacją. "Pragnę być cząstką frontu, który idzie sprawdzoną drogą polskiej wolności, który ma ten sam cel. Nie jest celem obrona godności mojej prezydentury. Tak naprawdę celem jest obrona dorobku całej Polski wolnej, demokratycznej, niepodległej przez te minione 26 lat i wytknięcie perspektywy następnej w imię proeuropejskości, wolności, modernizacji na następne co najmniej 25 lat" - mówił Komorowski. "Zwyciężymy, zwyciężymy" - skandowali politycy PO.
Prezydent ocenił przy tym, że "wspólnota drogi i wspólnota celów" oznacza także wspólnotę doświadczeń, także "różnych kłopotów, porażek". "Skoro słyszałem, że są tutaj koledzy z PSL również, to chcę powiedzieć, że raz się jest na wozie, raz pod wozem, ale warto jechać zawsze środkiem polskiej drogi, pilnując się jednak bardzo w imię moich własnych doświadczeń z jazdy tramwajem pod Łodzią, że jeśli już są kłopoty, to jest jakaś mała przerwa w jeździe, ale dalej do przodu, dalej ostro i zdecydowanie" - podkreślił Komorowski.
Podczas kwietniowej wizyty w Konstantynowie Łódzkim Komorowski jechał zabytkowym tramwajem; towarzyszył mu m.in. sekretarz generalny PO, minister sportu Andrzej Biernat. W pewnym momencie tramwaj wypadł z torów. Biernat był ostatnio krytykowany za poniedziałkowe wypowiedzi, w których dystansował się od kampanii prezydenta. Sugerował m.in. że to Komorowski przegrał wybory, a nie PO. Mówił też, że prezydencki sztab nie był sztabem Platformy. Dzień później wycofał się ze swych słów. Mówił, że powiedział "o jedno zdanie za dużo". Biernat nie zabierał głosu podczas czwartkowego posiedzenia klubu.
Prezydent pytany później, na czym ma polegać jego wsparcie dla PO, powtórzył, że "jest kwestia skutecznej obrony dorobku 26-lecia polskiej wolności". Dodał, że kapitał ponad 8 mln obywateli, którzy oddali na niego głos, sprawia, że "jest się do czego odwoływać, jest czyje interesy realizować". Kopacz podkreśliła, że bardzo ją cieszy czwartkowa deklaracja Komorowskiego. "Mnie też bardzo na tym zależało, żebyśmy byli razem" - zapewniła. (PAP)
Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.
Reklama