Koszykarze Cleveland Cavaliers po raz pierwszy od ośmiu lat awansowali do finału ligi NBA. W rywalizacji do czterech zwycięstw nie przegrali z Atlantą Hawks ani jednego meczu, a we wtorek pokonali ją 118:88. Jeszcze nigdy w historii klubu nie zdobyli mistrzostwa.
Ich rywalem będzie zwycięzca rywalizacji między Golden State Warriors i Houston Rockets.
Cavaliers w finale ligi grali w sezonie 2006/07, ale wówczas nie mieli żadnych szans z San Antonio Spurs. W rywalizacji do czterech zwycięstw nie udało im się odnieść ani jednej wygranej.
Teraz mają jednak w swoich szeregach LeBrona Jamesa, który w finale zagra po raz piąty z rzędu. W ostatnich czterech meczach z Atlantą Hawks był nie do zatrzymania i to właśnie z nim rywale mieli największe problemy. 30-letni koszykarz zdobywał średnio 30,3 pkt na spotkanie, miał 11 zbiórek i 9,3 asyst.
We wtorek także był liderem swojej drużyny. Zanotował 23 punkty, dziewięć zbiórek i siedem asyst. Gdy James wrócił przed tym sezonem do Cleveland, obiecał kibicom, że zrobi wszystko, by doprowadzić drużynę do finału i go wygrać. Jedną obietnicę już spełnił.
- Nie lubię niedokończonych spraw, dlatego zrobię wszystko, by ludzie nie tylko z Cleveland, ale z całego regionu Ohio cieszyli się ze zwycięstwa. To dla mnie bardzo emocjonalny moment - przyznał James, który wie jak smakuje mistrzostwo NBA. Dwukrotnie je wygrał z Miami Heat.
Awans Kawalerzystów to także sukces trenera Davida Blatta, który zostawił w Izraelu rodzinę i podjął się pracy w Cleveland. W pierwszym roku zdołał od razu dostać się do finału.
W drużynie z Atlanty najwięcej punktów we wtorek zdobył Jeff Teague - 17. Double-double zaliczył z kolei Paul Millsap - 16 punktów i dziesięć zbiórek.
Rywalizacja o mistrzostwo rozpocznie się 4 czerwca.
(PAP)
Reklama