Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 28 listopada 2024 09:47
Reklama KD Market

Ekstraklasa piłkarska - Lech liderem, "Jaga" nie rezygnuje



Piłkarze Lecha Poznań odzyskali po jednym dniu pozycję lidera ekstraklasy. W 34. kolejce pokonali na wyjeździe Lechię Gdańsk 2:1. To oznacza, że Legia Warszawa, która w sobotę wygrała w Szczecinie z Pogonią 1:0, znów jest na drugim miejscu ze stratą punktu.

Do 90. minuty w Gdańsku nic nie wskazywało na emocjonującą końcówkę spotkania. Lech prowadził wówczas 2:0 po golach Kaspera Hamalainena i Szymona Pawłowskiego. W doliczonym czasie Dariusz Formella zagrał jednak ręką i sędzia podyktował rzut karny, wykorzystany przez Stojan Vranjesa. Na dodatek poznaniacy musieli grać bez swojego pierwszego bramkarza Jasmina Burica (kontuzja), którego w 82. minucie zastąpił Maciej Gostomski.

Jak poinformował później Lech, według wstępnej diagnozy Buric doznał urazu mięśnia czworogłowego i nie zagra już do końca sezonu.

Ostatecznie piłkarzom Lechii, mimo dużej przewagi w ostatnich minutach, nie udało się strzelić wyrównującego gola. To oznacza, że Lech (36) znów ma punkt przewagi nad broniącą tytułu Legią.

Piłkarze Henninga Berga już w sobotę pokonali w Szczecinie Pogoń 1:0. Legia przełamała tego dnia wyjazdową niemoc. Wygrała po serii czterech spotkań bez zwycięstwa. Jedynego gola w 76. minucie zdobył Orlando Sa, który po akcji Słowaka Ondreja Dudy wykorzystał niefrasobliwość defensywy gospodarzy. To 13. trafienie Portugalczyka w rozgrywkach, który w środę przesądził o wygranej z Jagiellonią Białystok (1:0).

- W tej jednej akcji popełniliśmy mnóstwo błędów - ocenił sytuację, która zaważyła na wyniku, szkoleniowiec "Portowców" Czesław Michniewicz.

Z walki o tytuł nie rezygnuje Jagiellonia, która w sobotę pokonała Wisłę Kraków 2:1, choć do... 87. minuty przegrywała.

Dobre występy zespołu trenera Michała Probierza w ostatnich tygodniach sprawiły, że w sobotę na nowym stadionie w Białymstoku zasiadło 16 553 widzów. Długo jednak nie mogli być zadowoleni z postawy swoich ulubieńców. "Biała Gwiazda" prowadziła od 42. minuty po golu Macieja Jankowskiego.

Wszystko wskazywało, że Jagiellonia dozna pierwszej od października 2011 ligowej porażki z Wisłą, ale w ostatnich minutach udało się jej piłkarzom odwrócić losy meczu. W 87. minucie sprytnym strzałem głową wyrównał Patryk Tuszyński, a po 120 sekundach ekwilibrystyczną przewrotką trzy punkty zapewnił gospodarzom Jan Pawłowski.

Jagiellonia traci cztery punkty do Lecha i trzy do Legii, a ma cztery przewagi nad Lechią oraz pięć nad Wisłą.

W trzecim spotkaniu grupy mistrzowskiej Śląsk zremisował z Górnikiem Zabrze 1:1. Punkt uratował gościom Bartosz Iwan w 89. minucie. Miejscowi prowadzili od 49. minuty i golu Portugalczyka Marco Paixao. Wrocławianie w dodatkowej części sezonu jeszcze nie odnieśli zwycięstwa.

Remisami 1:1 zakończyły się dwa mecze w grupie spadkowej. Taki rezultat padł m.in. w spotkaniu Cracovii z Koroną Kielce i "Pasy" zachowały miano niepokonanych w sześciu występach pod wodzą trenera Jacka Zielińskiego. Rywale zdobyli pierwszy punkt w rywalizacji w strefie spadkowej.

Korona zajmuje 14., ostatnie bezpieczne, miejsce i ma punkt przewagi nad Zawiszą. Bydgoszczanie w piątek nie potrafili pokonać na własnym stadionie Górnika Łęczna. Prowadzenie zapewnił im Portugalczyk Alvarinho, strzelając ósmego gola w sezonie, a pięć minut przed ostatnim gwizdkiem sędziego wyrównał Serb Veljko Nikitovic (drugi gol w sezonie, na dodatek drugi w ciągu... trzech dni).

- Remis traktujemy jak przegraną. Mamy teraz sytuację, w której nie wszystko zależy od nas. Mimo to jeszcze trzy spotkania przed nami, liga się jeszcze nie skończyła - skomentował trener Zawiszy Mariusz Rumak.

W niedzielę w dolnej połówce tabeli Piast Gliwice wygrał u siebie z Podbeskidziem Bielsko-Biała 2:1 po bramkach Brazylijczyka Heberta i doświadczonego Estończyka Konstantina Vassiljeva. W doliczonym czasie gola dla gości strzelił Senegalczyk Idrissa Cisse.

Dzięki wygranej Piast awansował na dziewiąte miejsce (czyli prowadzi w grupie spadkowej).

W poniedziałkowym meczu kończącym 34. kolejkęRuch Chorzów przegrał z GKS Bełchatów 2:4 po czterech golach swojego byłego napastnika Arkadiusza Piecha. Bełchatowianie na ligową wygraną czekali od 28 lutego, kiedy w 22. kolejce pokonali krakowską Wisłę 3:1.

Goście w swoim ostatnim spotkaniu doznali w Gliwicach porażki z Piastem 3:6, co zaowocowało "zmianą powrotną" na stanowisku ich trenera. Kamil Kiereś zastąpił Marka Zuba, który "zluzował" go w marcu.

(PAP)
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama