Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 23:41
Reklama KD Market

Nepal. Kiedy to się skończy?



Po silnym trzęsieniu ziemi, które przyszło po ponad dwóch tygodniach od poprzedniego, Nepalczycy szybko wrócili do swoich spraw. Są jednak mocno zaniepokojeni i nie wierzą sejsmologom przewidującym mniejsze wstrząsy ani politykom, którzy mają odbudować kraj.

Rikesh skończył właśnie próbę zespołu nagrywającego piosenki o wielkim trzęsieniu ziemi sprzed ponad dwóch tygodni, gdy ziemią znów zakołysało. „Najpierw myśleliśmy, że to zwykły, wtórny wstrząs i nie ma się czym przejmować, ale ziemia trzęsła się coraz bardziej i coraz dłużej” - mówi PAP wyraźnie zdenerwowany.

„Poprzednim razem, 25 kwietnia, byłem na otwartej przestrzeni i nie zrobiło to na mnie aż takiego wrażenia, ale teraz? Byłem w środku, na piętrze, miałem iść pod prysznic” - kręci głową Kusu. „Jak przestało trząść, ubrałem się i wybiegłem na podwórko” - dodaje.

W samym ręczniku i z kremem do golenia na twarzy wybiegł za to Jawahar. „Ten wstrząs ma dla nas psychologiczne znaczenie, czuliśmy się już przecież bezpiecznie” - wzdycha i dodaje, że wcześniej mocniej trzęsły domem przelatujące nisko wojskowe samoloty transportowe niż małe wstrząsy wtórne.

Tym razem sąsiedzi Jawahara nauczeni doświadczeniem szybko wybiegli na zewnątrz. Nie dzwonili nerwowo do rodziny, ale zaczęli wysyłać informacje o sobie i bliskich przez serwisy społecznościowe i pocztę elektroniczną. Wszyscy wiedzieli, że sieci komórkowe od razu się zablokują i że komunikacja przez internet będzie najszybsza.

Rose Schwietz, Amerykanka ucząca sztuki aktorskiej w prywatnym liceum, od razu dała znać przez Facebooka, że jej uczniowie są cali i zdrowi oraz że wkrótce wyśle ich do domów. Oni jednak sami postanowili skończyć dzisiaj egzamin na szkolnym parkingu.

Internet oraz radio były też pierwszymi źródłami informacji o sile trzęsienia ziemi, epicentrum i skali zniszczeń. „Trudno uwierzyć, że to aż 7,3 w skali Richtera. Przecież nie miało być już wstrząsów” - martwi się Kusu. „Czy dzisiaj śpimy na zewnątrz?” - pyta. Tym razem epicentrum trzęsienia ziemi znalazło się na wschód od Katmandu, w Namcze Bazar, blisko Everestu.

„W Bhaktapurze znowu posypały się budynki. Wokół domu mojego wujka wszystkie zniszczone, tylko jego stoi” - na gorąco dzieli się informacjami Bipul Raj Manandhar, pokazując przesłane przez internet zdjęcia. „Ale tam jest tyle gruzu, że nie można się dostać” - dodaje.

Z sąsiadką Indirą na laptopie przez internet ogląda wiadomości indyjskiej telewizji. Na pasku pojawia się liczba ofiar. „Tylko trzydzieści sześć, to niewiele” - komentują. Na ekranie pojawia się zapis obrad nepalskiego parlamentu podczas trzęsienia ziemi. Politycy uciekają w popłochu. Indira nie może powstrzymać się od śmiechu.

„Czy ty wiesz, że armia dzisiaj rano ogłosiła, że już nie potrzebujemy ekip ratowniczych obcych wojsk?” - śmieje się Kusu. „Nie chcą żadnej pomocy, tylko pieniądze! O, pieniądze, to chętnie wezmą!” - dodaje.

Niemal od razu po pierwszym trzęsieniu ziemi z 25 kwietnia doszło do konfliktu władz Nepalu z międzynarodowymi organizacjami humanitarnymi. Rząd chce, by pieniądze trafiały bezpośrednio do budżetu kraju, podczas gdy organizacje pozarządowe, świadome endemicznej korupcji, wolą udzielać tylko materialnej pomocy. Dlatego z obiecanych przez ONZ ponad 400 mln USD do funduszu trafiło niewiele ponad 20 mln USD.

Nepalscy politycy twierdzili nie bez powodu, że pomoc wielkich organizacji i tak jest wydawana w większości na sowite wynagrodzenia zachodnich ekspertów i tzw. koszty administracyjne. Tymczasem do kraju na prywatne konta indywidualnych, ale zaufanych osób zaczął płynąć strumień pieniędzy od diaspory nepalskiej, świadomej ogromnej korupcji, oraz turystów, którzy przez lata odwiedzali Nepal. W końcu nepalski rząd usiadł do rozmów z międzynarodowymi organizacjami.

„To obrzydliwe, jak oni kłócą się o pieniądze. Kraj po prostu potrzebuje pomocy” - tłumaczy Kusu. Mimo że wtorkowe silne trzęsienie ziemi nie jest tak tragiczne w skutkach jak poprzednie - szybko włączono prąd, sklepy po kilku godzinach zostały otwarte, a ludzie wrócili do swoich spraw - sytuacja na wsiach i zagrożenie lawinami może zmienić obraz sytuacji.

Z Katmandu Paweł Skawiński (PAP)

 

Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama