Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 25 listopada 2024 15:22
Reklama KD Market

Nowy Jork. Procesja Drogi Krzyżowej

W Kościele Świętej Franciszki de Chantal, leżącym w centrum ortodoksyjnej dzielnicy żydowskiej Borough Park na Brooklynie, gospodarzy, jako proboszcz, jeden z najbardziej znanych polskich duchownych w metropolii nowojorskiej, ksiądz kanonik Andrzej Kurowski...
Kościół  Świętej Franciszki de Chantal leży w centrum ortodoksyjnej dzielnicy żydowskiej Borough Park na Brooklynie. Przed wejściem do świątyni z jednej strony rzeźba Jezusa Chrystusa, z drugiej okazały pomnik  papieża-Polaka Jana Pawła II. Gospodarzy tu duszpastersko, jako proboszcz,  jeden z najbardziej znanych polskich duchownych w metropolii nowojorskiej ksiądz kanonik Andrzej Kurowski, palotyn. Robi to  skutecznie i z rozmachem. Społeczność, której przewodzi jest z niego dumna, a dla amerykańskiego otoczenia bardzo rozpoznawalna. Kiedy nadchodzi Wielki Piątek, wiadomo, że od Świętej Franciszki do Świętej Katarzyny przy Fort Hamilton  pociągnie procesja Drogi Krzyżowej...
- Tę tradycyjną formę celebrowania sensu męki Jezusa wprowadziliśmy  przed ośmiu laty. Nasz kościół u zbiegu  13th Avenue i 58th Street zbudowali Włosi, a za patronkę przyjęli świętą Franciszkę de Chantal - patronkę udających się na wojnę i mającą  ich w swej opiece podczas wojennej służby. Kiedy dzielnica Borough Park zaczęła zmieniać charakter, po wielkiej imigracji żydowskiej z Europy Środkowo-Wschodniej, okazało się, że świątynia jest taką „katolicką wyspą”. Piętnaście lat temu nasz biskup brooklyński, w obliczu wyludniania się parafii i dramatycznego spadku wiernych, powierzył ją naszemu Zgromadzeniu Pallotyńskiemu. Z Bożą pomocą nie tylko uchroniliśmy ją od upadku, ale doprowadziliśmy do rozkwitu. Przesądzili o tym nasi rodacy, którzy zaczęli masowo przystępować do parafii. Dla wielu, nasz kościół z polskimi kapłanami stał się motywem do osiedlania w tej części Brooklynu. Nasi wierni wywodzą się głównie z Podkarpacia, a potem z Podlasia, województwa lubelskiego oraz innych regionów. Procesje Drogi Krzyżowej były rzeczywistym przejawem ich wiary od dzieciństwa, a więc chcieli je przeżywać także na amerykańskiej ziemi, gdzie przyszło im żyć.  Ja tylko wysłuchałem ich głosów i rękę przyłożyłem - mówi ks. Andrzej. Przemarsz procesji to ponad dwie mile i ponad półtorej godziny. Zaczyna się  zawsze około ósmej wieczorem po wcześniejszej liturgii.  Asystują radiowozy policyjne,  trasa jest wyłączona z ruchu.  Na czele marszu niesione są relikwie patronki parafialnej i wielkich rozmiarów Krzyż wykonany przez parafian.
-   Przyznam, że robi to wielkie wrażenie - mówi Kevin Laughton, mieszkający w Borough Park od trzech lata, Amerykanin-protestant, niemiecko-angielskiego pochodzenia. – Zmrok, puste ulice, bo piątek to przecież czas żydowskiego szabasu, oświetlone synagogi, gdzie celebruje się ten wieczór, a ulicami ciągnie procesja ze świecami. W oknach i na balkonach żydowskie dzieci patrzą, co się dzieje. Wierzcie mi, to robi wrażenie! W odróżnieniu od innych procesji Drogi Krzyżowej, z tą najważniejszą w Nowym Jorku od Ground Zero poprzez Most Brooklyński,  ta polska prowadzona jest wieczorem. Niektórzy  dopatrują się w tym jakiegoś ukrytego „sensu”.  Mówi  Marek  S. , rodem z okolic podlubelskiego Kraśnika: „Myślę, że proboszcz chce pokazać wszystkim dookoła, że  Jezus Chrystus jest Panem, a Polacy to siła.  No, a wiadomo, kto tu jest dookoła...” Proboszcz ma inne zdanie: „Przestrzegam parafian przed pokusą takiej interpretacji. Ta procesja nie jest  przeciwko naszym starszym braciom w wierze i nie jest  prowadzona specjalnie w ich szabas.  Po drugie, żyjemy w Ameryce, która została zbudowana na fundamencie wolności, w tym religijnej.  Nasz Borough Park jest również świadkiem  żydowskich  „procesji” religijnych,  z najbardziej widoczną z okazji Radości Tory. A że wieczorem?  Ludzie pracują do czwartej-piątej. Wracają do domu, potrzebują coś zjeść, odpocząć, nastroić się do  liturgii i procesji.  Dlatego zaczynamy ją o siódmej. Tak jak regularną mszę w każdy piątek. Trzymamy się porządku. To raczej Amerykanie są tu większymi nowatorami. Ksiądz Kurowski jest również zdecydowany w innej kwestii: „Procesja nie jest próbą zakomunikowania naszym żydowskim sąsiadom, że  są „winni” śmierci Syna Bożego.  Tu nauczanie Kościoła jest bardzo jasne, zresztą powtórzone niedawno przez Papieża Benedykta XVI,  za naszym  Ojcem Świętym Janem Pawłem II, Jezusa wydali Piłatowi przedstawiciele żydowskiego sądu, a stracenia na Krzyżu domagał się fanatyczny tłum. Żydowski naród nie może za to pokoleniowo odpowiadać.” -  Nie ludzie go zabili, a nasz grzech... – wybrzmiewają wielokrotnie słowa pieśni religijnej podczas liturgii u Świętej Franciszki intonowane przez prowadzącego ją tego księdza Mariana Wierzchowskiego, wikarego parafii. Procesja wypełnia Fort Hamilton dokąd wzrok sięga.  Sierżant z radiowozu mówi, że może w niej iść nawet dwa i pół tysiąca ludzi. - Ludzie idą, bo mają cel.  Wiara weń jest opoką Kościoła.  W Wielki Piątek widać to najlepiej... – mówi ksiądz Andrzej Kurowski. Patryk Małecki,  Brooklyn, Nowy Jork
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama