Prokuratura wszczęła śledztwo ws. pozyskania urządzeń podsłuchowych zamontowanych w stołecznej restauracji; zostały one odnalezione przed spotkaniem ministrów obrony Polski i Holandii - poinformował w poniedziałek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Przemysław Nowak.
Decyzję prokuratury z zadowoleniem przyjął wicepremier, minister obrony Tomasz Siemoniak, który nie występował o śledztwo, ponieważ urządzenie podsłuchowe wykryto przed jego spotkaniem z zagraniczną delegacją; szef MON nie czuł się więc pokrzywdzony.
Śledztwo rozpoczęło się w czwartek. Tego dnia prokuratorzy umorzyli inne postępowanie sprawdzające - ws. posługiwania się urządzeniami podsłuchowymi i wizualnymi, które mogły posłużyć do nieautoryzowanej rejestracji audiowizualnej spotkania wicepremiera Siemoniaka z minister obrony Holandii Jeanine Hennis-Plasschaert. Tamto postępowanie umorzono, ponieważ szef MON nie złożył wniosku o ściganie (prokuratorzy zwrócili się do niego z pytaniem, czy będzie wnosił o ściganie).
Do odrębnego postępowania śledczy wyłączyli materiały dotyczące pozyskania urządzeń podsłuchowych i wizualnych, a następnie zamontowania ich w restauracji w celu uzyskiwania informacji bez uprawnienia. Do ścigania tego przestępstwa nie jest potrzebny wniosek pokrzywdzonego, jest ścigane z urzędu. Przestępstwo zagrożone jest karą do trzech lat więzienia.
Jak poinformował prokurator Nowak, w toku śledztwa "badana będzie zawartość nośników danych, w tym komputerów, zabezpieczonych w dniu 1 kwietnia 2015 r. w restauracji +Różana+". W dyspozycji prokuratury są także urządzenia podsłuchowe.
Według portalu tvn24.pl rejestrator był zamontowany w czujniku przeciwpożarowym.
Dwa dni przed decyzją śledczych o umorzeniu pierwszego postępowania i wszczęciu kolejnego Siemoniak poinformował prokuraturę, że nie złoży wniosku o ściganie. Decyzję uzasadnił tym, że do podsłuchu ostatecznie nie doszło.
"Nie zgłaszałem zawiadomienia, nie czuję się w tej sprawie pokrzywdzony, ponieważ nie doszło do podsłuchu. Jestem zadowolony z decyzji prokuratury, bo uważałem, że prokuratura z urzędu powinna wszcząć postępowanie, a nie oczekiwać, że ktoś będzie o to występował" - powiedział Siemoniak w poniedziałek dziennikarzom.
"Dobrze, że ta sprawa będzie przez prokuraturę wyjaśniana i dowiemy się, kto miał taki plan. Dla mnie najważniejsze było to, że to urządzenie zostało w porę odkryte przez służby i nie doszło do żadnego uchybienia prestiżowi Polski – chodziło o spotkanie z minister obrony Holandii – ani nie było żadnego zagrożenia. Niech prokuratura to wyjaśnia. Jeśli uznała, że sprawa jest dostatecznie poważna, żeby wszcząć śledztwo z urzędu, to - sądzę - słuszna decyzja. Takie sprawy nie powinny pozostawać niewyjaśnione" - dodał.
Dopytywany, czy nie uważa, że w kontekście wcześniejszych podsłuchów powinien był jednak złożyć zawiadomienie, szef MON odparł: "Albo zostało zagrożone bezpieczeństwo państwa – wtedy niech działają właściwe organa, albo właścicielka restauracji chciała podglądać kelnerów, wtedy to nie minister obrony narodowej jest właściwą osobą".
"To nie minister obrony powinien oceniać, czy sprawa jest poważna, tylko właściwe organa państwowe" - podkreślił. Podobne stanowisko MON wyraziło w ubiegły wtorek.
"Nie chciałem być tym wnioskującym, bo uważałem, że skoro nie zostałem podsłuchany, to nie jestem pokrzywdzony" - mówił wicepremier w poniedziałek rano w radiu TOK FM. "Dobrze się stało, że prokuratura uznała, że to nie ocena ministra, tylko sprawy interesu publicznego tutaj są decydujące" - dodał.
Urządzenie służące do rejestracji dźwięku i obrazu funkcjonariusze Służby Kontrwywiadu Wojskowego znaleźli 1 kwietnia w trakcie rutynowego sprawdzania jednej z warszawskich restauracji, w której miał się odbyć wspólny obiad szefa MON z minister obrony Holandii. Jak podało MON, po zabezpieczeniu urządzenia wicepremier został poinformowany o tym fakcie, a także o tym, że w lokalu można odbyć wcześniej zaplanowaną część wizyty.
Spotkanie było punktem programu wizyty minister obrony Holandii w Polsce. Oprócz szefów resortów obrony obu państw uczestniczyli w nim także pozostali członkowie delegacji, łącznie 19 osób. "Poruszane w trakcie posiłku tematy miały charakter ogólny i nie dotyczyły spraw o charakterze niejawnym" – podało MON.
Według prokuratury nic nie wskazywało, by podsłuch założono specjalnie na spotkanie Siemoniaka z holenderską minister, nie wiadomo też jeszcze, czy rejestrowało ono obraz i dźwięk, a jeśli tak - to, kto został nagrany. Odpowiedzi na te pytania może dać dopiero śledztwo.
Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga prowadzi tymczasem śledztwo w sprawie innych podsłuchów w dwóch innych warszawskich lokalach gastronomicznych, opisanych w ub.r. przez "Wprost". Dotychczas śledczy ustalili, że od lipca 2013 r. podsłuchano kilkadziesiąt osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. W tamtej sprawie zarzuty postawiono czterem osobom.(PAP)
Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.
Reklama