Ukraina. Rok temu zaczęła się operacja przeciwko separatystom (ZDJĘCIA)
- 04/13/2015 01:41 PM
Przed rokiem prozachodni rząd Ukrainy rozpoczął - jak to nazwano - operację antyterrorystyczną przeciwko prorosyjskim separatystom na wschodzie kraju. Szans na pokój nie widać; strony konfliktu zbroją się do nowych walk - pisze w poniedziałek agencja dpa.
Bilans roku wojny na wschodzie Ukrainy to tysiące zabitych, dziesiątki tysięcy rannych i ponad milion uchodźców.
14 kwietnia 2014 roku ówczesny p.o. prezydenta Ołeksandr Turczynow nakazał ukraińskim siłom zbrojnym ruszyć z czołgami, samolotami bojowymi i pociskami rakietowymi na separatystów w Donbasie. Jednak rok po rozpoczęciu ATO (operacji antyterrorystycznej), która pochłonęła już ponad 6 tys. ofiar śmiertelnych, Donbas wydaje się dla Ukrainy bezpowrotnie stracony.
"Nie pozwolimy Rosji powtórzyć scenariusza krymskiego na wschodzie Ukrainy" - wołał Turczynow, dziś sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, wtedy zwierzchnik sił zbrojnych.
Operacja antyterrorystyczna miała zapobiec oddzieleniu się od Ukrainy - na wzór Krymu - rosyjskojęzycznych regionów donieckiego i ługańskiego. Zwłaszcza w obliczu zrujnowanego zaopatrzenia w energię Ukraina obawia się utraty Donbasu, który jest zagłębiem węglowym.
Siły ukraińskie doznały wielu porażek z rąk wspieranych przez Rosję, dysponujących bronią ciężką separatystów. Ale rzeczowego dialogu zamiast walk - czego żądają Rosjanie i wspierani przez nich separatyści - w dalszym ciągu nie widać.
W poniedziałek wieczorem szefowie dyplomacji Ukrainy, Rosji, Niemiec i Francji mają się znów spotkać w Berlinie, by rozmawiać o działaniach prowadzących do zakończenia ukraińskiego konfliktu. Jednak plan pokojowy uzgodniony w połowie lutego w Mińsku jest zagrożony bardziej niż kiedykolwiek. Tamto porozumienie przewiduje, że o przyszłości obszaru konfliktu rozmawiać będą przedstawiciele ukraińskiego rządu oraz nieuznawanych republik ludowych - donieckiej i ługańskiej. Jednak Kijów odrzuca nie tylko powołanie uzgodnionych grup roboczych ds. Donbasu. Jednoznacznie odrzuca też zniesienie gospodarczej i finansowej blokady Donbasu, czego domagają się separatyści.
"Kijów nie będzie przecież wspierał terrorystów" - powiedział rzecznik MSZ Jewhen Perebyjnis. Natomiast organizacje obrońców praw człowieka mówią o katastrofie humanitarnej w regionie. Sytuacja na obszarze konfliktu jest zagmatwana bardziej niż kiedykolwiek. Strony konfliktu codziennie zarzucają sobie nawzajem naruszanie rozejmu.
Separatyści mówią też o coraz ostrzejszym konfrontacyjnym kursie Kijowa. Po uchwalonym przez ukraiński parlament zakazie symboli komunistycznych w miejscowościach kontrolowanych przez siły ukraińskie obalanych jest wiele pomników z czasów ZSRR. Planowane są też zmiany nazw miejscowości.
Zdaniem przywódcy samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej Ołeksandra Zacharczenki "już wkrótce większość mieszkańców Ukrainy zda sobie sprawę, że kraj praktycznie przestał istnieć". Twierdzi on, że władze ukraińskie "zainicjowały nieodwracalne procesy, które prowadzą do całkowitego rozpadu kraju". Zacharczenko mówi o "mechanizmie samozniszczenia".
Obserwatorzy raz po raz ostrzegają przed eskalacją. Strony konfliktu zbroją się - siły separatystów, składające się początkowo z niespełna 25 tys. słabo wyposażonych mieszkańców i rosyjskich ochotników, liczą już ponoć 60 tys. ludzi. Niemal codziennie rzecznicy ukraińskich sił zbrojnych informują o płynących z Rosji dostawach dla separatystów.
Separatyści twierdzą, że siły ukraińskie przygotowują atak na Donbas. Rząd w Kijowie, wspierany przez USA i UE, powtarza ostatnio, że odzyska kontrolę nad zbuntowanymi obszarami.
Ukraina polega w tym wypadku m.in. na dostawach broni z Zachodu. Są już w tym kraju dziesiątki brytyjskich instruktorów wojskowych. Jeszcze w tym miesiącu oczekiwanych jest ok. 300 żołnierzy USA, mających szkolić armię ukraińską do walki z separatystami.
Z kolei strona ukraińska widzi niebezpieczeństwo zainteresowania się separatystów kolejnymi obszarami. W grę może wchodzić nie tylko odbicie byłych bastionów rebeliantów - Słowiańska i Kramatorska. Dla separatystów strategicznie ważny jest przede wszystkim Mariupol nad Morzem Azowskim leżący przy drodze na Krym. (PAP)
Galeria: ukraińscy ochotnicy gotowi do walki. Zdjęcie: EPA
Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.
Reklama