Piłkarze Lecha Poznań, po zwycięstwie w Pruszkowie 5:1 nad grającym dwie klasy niżej Zniczem, są bardzo blisko awansu do półfinału Pucharu Polski. W środę odbędą się dwa kolejne spotkania - m.in. drugoligowych Błękitnych Stargard Szczeciński z Cracovią.
Poznaniacy, którzy w poprzednich rundach Pucharu Polski trafili na zdecydowanie trudniejszych przeciwników (Wisła Kraków i Jagiellonia Białystok), w ćwierćfinale mają teoretycznie łatwiejsze zadanie. Ich rywalem w walce o półfinał jest piąty obecnie zespół drugiej ligi (trzeci poziom rozgrywek).
W porównaniu z ostatnimi meczami ligowymi w wyjściowym składzie Lecha zaszło sporo zmian. Na boisku w Pruszkowie pojawili się m.in. Jasmin Buric, Karol Linetty i Kebba Ceesay, dla których był to pierwszy występ w tym roku. Cała trójka leczyła ostatnio urazy. Najdłużej pauzował Ceesay, który z powodu przewlekłej kontuzji w pierwszym zespole nie grał 15 miesięcy.
Mimo dość eksperymentalnego składu zdecydowanym faworytem konfrontacji był Lech. Nie tylko z racji różnicy dwóch klas rozgrywkowych, ale także z uwagi na to, że ekipa z Pruszkowa dopiero w najbliższy weekend wznowi rozgrywki ligowe.
Początek spotkania potwierdził te przewidywania. Lech szybko osiągnął przewagę, czego efektem był gol w 17. minucie. Po niedokładnym wybiciu piłki przez kapitana Znicza Arkadiusza Jędrycha, dość lekkim, ale celnym strzałem popisał się Linetty.
Znicz ruszył do odrabiania straty i przed przerwą dwukrotnie był bliski szczęścia. Najpierw mocny strzał z woleja Macieja Górskiego obronił Buric, a w 39. minucie - w sytuacji sam na sam z bramkarzem Lecha - nie popisał się Karol Grudniewski.
Po wznowieniu gry w drugiej części Znicz wciąż atakował i dopiął swego w 50. minucie. Wówczas ładny strzał z półobrotu - z ok. 12 metrów - oddał Jędrych. Efektowny gol dodał gospodarzom skrzydeł. Już trzy minuty później, po bardzo podobnej składnej akcji, Daniel Nawrocki trafił w słupek.
Trener Lecha Maciej Skorża, zaniepokojony wydarzeniami na boisku, dokonał zmiany. W 60. minucie wpuścił na boisko rosyjskiego napastnika Zaura Sadajewa, który bardzo szybko odmienił losy meczu.
Już chwilę po wejściu Sadajew zaliczył asystę przy golu Dariusza Formelli, a między 65. i 67. minutą sam zdobył dwie bramki. Wysokie prowadzenie Lecha oznaczało, że losy rywalizacji, nawet mimo perspektywy rewanżu w Poznaniu, zostały praktycznie rozstrzygnięte, ale to nie był koniec złych informacji dla fanów Znicza.
W 81. minucie czerwoną kartkę zobaczył Górski. Dobrze grający dotychczas napastnik Znicza został sfaulowany przez Łukasza Trałkę i po chwili... sam wymierzył "sprawiedliwość", kopiąc rywala bez piłki. Sędzia nie miał wątpliwości - usunął piłkarza Znicza z boiska.
W doliczonym czasie gry wynik na 5:1 dla Lecha ustalił strzałem z bliska Muhamed Keita.
Rewanż, który wydaje się już formalnością, odbędzie się 18 lub 19 marca. Zwycięzca tej konfrontacji w półfinale zmierzy się z Cracovią lub Błękitnymi Stargard Szczeciński.
(PAP)
Reklama