Antykremlowska opozycja zorganizowała w niedzielę w Moskwie i Petersburgu wielkie demonstracje, by uczcić pamięć zamordowanego w piątek Borysa Niemcowa, jednego z liderów demokratycznej opozycji w Rosji. Ze świata płyną głosy oburzenia zabójstwem polityka.
W moskiewskiej demonstracji uczestniczyło ponad 50 tys. ludzi. Była to największa od lat akcja środowisk demokratycznych w rosyjskiej stolicy. Przebiegła spokojnie, choć siły specjalne policji OMON zatrzymały ok. 20 osób, w tym 15 nacjonalistów z organizacja Wola Narodu. W podobnej manifestacji, która w tym samym czasie odbyła się w Petersburgu wzięło udział około 8 tys. osób.
"Bohaterowie nie umierają!", "Zginął za przyszłość Rosji!", "On walczył o wolną Rosję!", "On walczył o naszą przyszłość!" - głosiły w Moskwie transparenty. Powiewały flagi demokratycznych ugrupowań, m.in. Republikańskiej Partii Rosji - Parnas, której Niemcow współprzewodził, i ruchu Solidarność, który współtworzył. Były też flagi Partii Postępu Aleksieja Nawalnego i partii Jabłoko Siergieja Mitrochina, a także spowite kirem flagi państwowe Rosji. Uczestnicy marszu początkowo szli w milczeniu, nie skandowali żadnych haseł. Dopiero gdy zbliżyli się do Kremla, zaczęli skandować "Rosja bez Putina!", "Rosja będzie wolna!" i "Nie chcemy wojny!".
Były premier Rosji Michaił Kasjanow, drugi ze współprzewodniczących Republikańskiej Partii Rosji - Parnas, w krótkim przemówieniu oświadczył, że "Borys Niemcow oddał życie za demokratyczną Rosję". Oznajmił też, że odpowiedzialność za jego śmierć "ponoszą ci, którzy o opozycji mówią jako o +zdrajcach+". Na koniec zawołał: "Pamiętamy, nie wybaczymy!" i "Borys z nami!". Hasła te podchwycił tłum.
"Tak - wolności, nie - wojnie!" – pod tym hasłem kilkadziesiąt osób demonstrowało w niedzielę w Warszawie, oddając hołd Niemcowowi. „Chcieliśmy okazać solidarność tym Rosjanom, którzy są dzisiaj wstrząśnięci śmiercią Borysa Niemcowa” - powiedziała PAP Katarzyna Chimiak z zawiązanego przez Rosjan i Polaków stowarzyszenia „Za wolną Rosję”. Demonstrację zorganizowali mieszkający w Warszawie Rosjanie.
55-letni Borys Niemcow został zastrzelony w piątek wieczorem w centrum Moskwy. Moskiewska telewizja regionalna TVC opublikowała nagranie z kamery ulicznego monitoringu, która zarejestrowała zabójstwo. Wynika z niego, że zabójca strzelał do opozycyjnego polityka będąc na moście, a nie z przejeżdżającego samochodu. Prawdopodobnie czekał na niego na schodach prowadzących na most, przed murem Kremla. Po zastrzeleniu Niemcowa wskoczył do samochodu, który podjechał od strony placu Czerwonego. Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej początkowo utrzymywał, że do Niemcowa strzelano z przejeżdżającego samochodu.
Prezydent Władimir Putin polecił szefom Komitetu Śledczego, MSW i Federalnej Służby Bezpieczeństwa utworzenie wspólnej grupy śledczej i objęcie osobistego nadzoru nad dochodzeniem. Złożył wyrazy współczucia rodzinie i bliskim zamordowanego. Zapewnił, że uczynione zostanie wszystko, aby zabójcy Niemcowa ponieśli zasłużoną karę. Ocenił też, że zamordowany polityk "zostawił swój ślad w historii Rosji", "zawsze bezpośrednio i uczciwie prezentował swoje stanowisko, bronił swoich poglądów".
W niedzielę Komitet Śledczy poinformował o wyznaczeniu 3 milionów rubli (ok. 45 tys. euro) nagrody za "cenne dla śledztwa" informacje w sprawie zabójstwa Niemcowa. Podano, że wszyscy, którzy zgłoszą się z informacjami, będą mieli zapewnioną anonimowość.
Niemcow ostro krytykował politykę Putina, zwłaszcza zaangażowanie Rosji w konflikcie na Ukrainie, określając je jako rosyjską agresję. W latach 2011-12 był jednym z organizatorów protestów w Moskwie po wygranych przez Putina i kontrolowaną przez niego Jedną Rosję wyborach prezydenckich i parlamentarnych.
Niemcow był jednym z przywódców Republikańskiej Partii Rosji - Partii Wolności Narodowej (Parnas) i deputowanym do Dumy Obwodowej w Jarosławiu, 250 km na północny wschód od Moskwy. Wcześniej był współzałożycielem liberalnego ruchu Solidarność, który stawiał sobie za cel zjednoczenie demokratycznej opozycji.
W latach 90. był gubernatorem Niżnego Nowogrodu, 400 km na wschód od Moskwy, a potem wicepremierem. Należał do grona najbliższych współpracowników pierwszego prezydenta pokomunistycznej Rosji Borysa Jelcyna, który rozważał nawet wyznaczenie go na swojego następcę.
Pogrzeb Niemcowa odbędzie się we wtorek na Cmentarzu Trojekurowskim w Moskwie. Poprzedzi go cywilna uroczystość żałobna w moskiewskim Centrum Andrieja Sacharowa.
Z całego świata napływają głosy oburzenia z powodu zabójstwa Niemcowa. Wielu przywódców eksponuje jego zaangażowanie w walkę o wolność i demokrację, domaga się ujęcia i ukarania sprawców.
Jak najszybszego wyjaśnienia zabójstwa Niemcowa zażądał sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun. Potępił on tę zbrodnię oraz przekazał wyrazy współczucia "rodzinie, przyjaciołom i zwolennikom" zamordowanego polityka.
Prezydent Bronisław Komorowski powiedział w sobotę w Białymstoku, że ma nadzieję, iż motywy i okoliczności zabójstwa Niemcowa zostaną wyjaśnione. "Chciałem wyrazić moje ogromne zaniepokojenie i moją głęboką nadzieję, że zostanie włożona wystarczająca ilość energii, aby wyjaśnić motywy zbrodni i aby wyjaśnić jej okoliczności. Dzisiaj chciałbym skierować moje wyrazy najszczerszego współczucia, przede wszystkim do rodziny, do przyjaciół, ale i do wszystkich Rosjan, którzy tak jak Borys Niemcow marzyli o Rosji modernizującej się i demokratyzującej" - podkreślił.
Premier Ewa Kopacz oświadczyła, że jest głęboko wstrząśnięta zabójstwem Niemcowa - od wielu lat nieugiętego bojownika o demokrację. "Był jednym z takich Rosjan, do których jeszcze w XIX w. pisał Adam Mickiewicz, wierząc w przyjaźń naszych narodów, opartą o umiłowanie wolności. Znane rosyjskie powiedzenie mówi, że nadzieja umiera jako ostatnia. Nadzieja Polaków na demokrację w Rosji nie umiera" - napisała Kopacz w oświadczeniu.
Prezydent USA Barack Obama wydał oświadczenie, w którym potępił "brutalne zabójstwo" Niemcowa, wezwał rząd Rosji do przeprowadzenia "szybkiego, bezstronnego i przejrzystego dochodzenia" oraz postawienia winnych przed sądem.
"Niemcow był niestrudzonym orędownikiem swego kraju, walczącym o prawa dla swych rodaków" - podkreślił Obama. Wyeksponował także jego zasługi i odwagę w walce z korupcją w Rosji. Przekazał kondolencje rodzinie Niemcowa, a także narodowi rosyjskiemu, który stracił "jednego z najbardziej zaangażowanych i elokwentnych obrońców swych praw".
Także prezydent Niemiec Joachim Gauck wyraził uznanie dla Niemcowa i podkreślił, że jego śmierć oznacza "ogromną stratę" dla dialogu społecznego w Rosji. Gauck zaznaczył, że ma olbrzymi szacunek dla byłego wicepremiera Rosji za odważną walkę o wolność, demokrację i pokój, w której nie cofał się także przed krytyką rządu w Moskwie. "Dla dialogu społecznego w Rosji jego śmierć jest olbrzymią stratą. Właśnie w tej chwili jego głosu będzie bardzo brakowało" - oświadczył.
Prezydent Francji Francois Hollande potępił "haniebne zabójstwo" Niemcowa i złożył hołd pamięci tego "nieustraszonego obrońcy demokracji".
Ukraiński prezydent Petro Poroszenko powiedział, że Niemcow planował opublikowanie dowodów zbrojnej agresji Rosji na Ukrainę. "Rozmawiałem z nim kilka tygodni temu. Mówiliśmy o tym, jak budować relacje między Ukrainą a Rosją. (...) Borys zadeklarował, że ma opublikować przekonujące argumenty, które udowodnią, że rosyjskie siły zbrojne obecne są na Ukrainie. Ktoś bardzo się tego przestraszył. Borys się nie bał, przestraszyli się kaci. Oni go zabili” - mówił Poroszenko.
(PAP)
Zdj. główne: demonstracje w Moskwie po zabójstwie Borysa Niemcowa fot. Siergiej IlnitskyEPA