Bryła lodu, która spadła z przestworzy, przebiła dach budynku czynszowego i zniszczyła mieszkanie jednego z lokatorów. Odłamki lodu omal nie zabiły drzemiącego kota. Na szczęście obeszło się bez ofiar w ludziach.
Do zdarzenia doszło pod nieobecność Johna Connorsa, lokatora mieszkania w domu czynszowym w chicagowskiej dzielnicy Ravenswood, w północno-zachodniej części miasta.
We wtorek 6 grudnia, gdy Connors był w pracy, jego sąsiedzi usłyszeli potężny huk, przypominający wybuch bomby.
Po powrocie do domu Connors zastał ogromną dziurę w suficie oraz znalazł duże fragmenty bryły lodowej w sypialni i w pokoju gościnnym; mężczyzna jest pewien, że gdyby znajdował się w którymś z pomieszczeń, niechybnie poniósłby śmierć.
Poszkodowany ma nadzieję, że właściciel budynku apartamentowego pokryje koszty remontu mieszkania.
Connors przechowuje fragmenty lodowe w zamrażalniku w nadziei, że zostaną zbadane przez ekspertów, którzy ustalą, czy pochodzą one z toalety smolotu, który akurat przelatywał nad domem, czy mają jakieś inne, może nawet pozaziemskie, pochodzenie.
Jak informują klimatolodzy od kilku lat coraz częściej spadają na Ziemię lodowe meteoryty (ang. megacryometeors). Według naukowców, zjawisko to może mieć związek ze zmianami klimatycznymi na naszej planecie
(ao)
Na zdjęciuL: John “Sinatra” Connors i jego kot Oscar. Na pierwszym planie “tajemniczy” lód, który zniszczył pokój fot.John Connors Facebook