90-letni obecnie George H.W. Bush nigdy nie spisał własnych wspomnień, stąd pomysł, by biografię ojca napisał syn, George W. Bush. Książka, która właśnie trafiła do amerykańskich księgarń, jest subiektywnym obrazem prezydenta USA z wielkim poczuciem humoru.
Książka zatytułowana "41 - portret mojego ojca" (41: A Portrait of My Father) opisuje życie 41. prezydenta Stanów Zjednoczonych od jego młodości w Nowej Anglii po emeryturę urozmaicaną co roku skokiem ze spadochronem w dniu urodzin. George W. Bush opisuje wejście ojca do biznesu naftowego w Teksasie, jego udział w II wojnie światowej, pracę w dyplomacji i CIA, a wreszcie polityczną karierę uwieńczoną prezydenturą w latach 1989-93.
W wywiadzie dla radia NPR we wtorek 43. prezydent USA przyznał, że jego 90-letni ojciec traci pamięć i od dłuższego czasu nie chodzi samodzielnie. "Ale wciąż jest radosny, śmieje się i uśmiecha. Czerpie radość ze spraw najprostszych w życiu: kontaktów z żoną Barbarą, dziećmi i wnukami" - powiedział George W. Bush.
Pomysł na napisanie biografii ojca podsunęła mu pięć lat temu przyjaciółka rodziny Dorie McCullough Lawson, córka historyka Davida McCullougha, biografa drugiego prezydenta USA Johna Adamsa. To od niej Bush junior dowiedział się, że John Quincy Adams, syn Johna Adamsa i szósty prezydent USA, zawsze żałował, że nigdy nie napisał biografii ojca. "Jesteśmy jedynymi synami prezydentów, którzy także służyli jako prezydenci" - powiedział Bush. Uznał pomysł stworzenia portretu ojca za bardzo interesujący. "Zdecydowałem, że opowiem jego historię w taki sposób, w jaki nikt nie mógłby jej opowiedzieć", czyli jako były prezydent - wyjaśnił.
Jego książka - ocenia w swej recenzji dziennik "Wall Street Journal" - daje "prawdziwą radość czytania". Bush senior pokazany jest w niej jako człowiek z ogromnym poczuciem humoru, zawsze bardzo uprzejmy wobec współpracowników, niezależnie od ich rangi. Jeszcze jako dyrektor CIA w latach 70. zawsze używał windy przeznaczonej dla zwykłych pracowników, a nie tej zarezerwowanej dla szefostwa agencji. Dużo jeździł po świecie, by osobiście spotykać się z szefami lokalnych placówek CIA. Nie znosił ludzi wywyższających się - wspomina Bush junior.
Gdy George W. Bush został gospodarzem Białego Domu, jego ojciec rzadko mieszał się do krajowej polityki, ale regularnie wysyłał mu wiadomości z żartami, by podtrzymać go na duchu. Ponieważ Bush junior nie używał komputera, ojciec maile wysyłał do jednego z jego pracowników, który następnie drukował je i zanosił do Gabinetu Owalnego.
Autor z podziwem opisuje też zdolność ojca do zawierania i pielęgnowania znajomości, także z osobami, z którymi różniła go partyjna przynależność. Gdy jego przyjaciel, Demokrata Dan Rostenkowski, został skazany za korupcję, zadzwonił do niego do więzienia w nadziei, że rozmowa podniesie go na duchu.
W książce nie brakuje też wielkiej polityki. Bush senior potrafił np. przekonać prezydenta Francji Francois Mitterranda do poparcia interwencji USA przeciw Saddamowi Husajnowi w 1991 roku, a także - jeszcze jako wiceprezydent USA - namówił ówczesnego prezydenta USA Ronalda Reagana do negocjacji z przywódcą ZSRR Michaiłem Gorbaczowem. "Mój ojciec był mistrzem dyplomacji" - ocenił George W. Bush.
W wywiadzie dla NPR Bush junior nie ukrywał, że był rozczarowany, gdy w 1992 roku ojciec przegrał walkę o reelekcję z kandydatem Demokratów Billem Clintonem. Przyznał, że jego kampanii brakowało niezbędnej energii. Wyraził nadzieję, że jego młodszy brat Jeb Bush zdecyduje się na start w wyborach prezydenckich w 2016 roku; podkreślił jednak, że decyzja należy do samego Jeba.
"Niektórzy ludzie mi mówią, że nie podoba im się pomysł, by mieć po kolei (jako prezydentów): Busha, Clintona, Busha, Obamę i znowu Busha. Ale ja ich pytam: jak wam się podoba pomysł, że będzie Bush, Clinton, Bush, Obama i znowu Clinton (Hillary)? Być może na tym etapie to jest dwoje najlepszych kandydatów, jakich te partie mogą zaprezentować" - powiedział Bush.
Z Waszyngtonu Inga Czerny (PAP)
fot.Larry W. Smith/EPA
Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.